Prezes Netflixa mówi, że kino to trup. Przykro mi, ale ma rację
To oczywiste że przedstawiciel najważniejszego podmiotu na rynku streamingu chce o konkurencji mówić jak najgorzej. Sęk w tym, że szef Netflixa wydaje się odróżniać emocje i nostalgię od bolesnej rzeczywistości. Kina to niezwykłe miejsca. W przeszłości.

Ted Sarandos w ostatnich latach coraz śmielej wyraża poglądy na temat przyszłości kin tradycyjnych, sugerując, że ich czas dobiega końca. Jego wypowiedzi ewoluowały od ostrożnych prognoz do zdecydowanych stwierdzeń o śmierci kin, prowokując dyskusję o przyszłości dystrybucji filmowej.
Najnowsze komentarze wskazują, że Netflix postrzega siebie jako głównego beneficjenta zmieniających się preferencji widzów, którzy według Sarandosa coraz częściej wybierają komfort domowego oglądania zamiast tradycyjnych wyjść do kina. Platforma z bazą 280 mln subskrybentów na całym świecie systematycznie umacnia swoją pozycję jako dominujący gracz w świecie rozrywki filmowej.
Radykalizacja stanowiska Netflixa wobec kin
Stanowisko Teda Sarandosa wobec przyszłości kin znacząco się zaostrzyło na przestrzeni ostatnich lat. Podczas gdy w 2021 r. w trakcie pandemii wyrażał się jeszcze stosunkowo ostrożnie, to jego najnowsze wypowiedzi mają zdecydowanie bardziej kategoryczny charakter.
Sarandos podczas wywiadu w Paley Center dla Media Friday stwierdził wprost, że kina już nie wrócą do swojej glorii sprzed kilku lat. W swojej wypowiedzi zauważył, że po tragedii sprzed kilku lat (najprawdopodobniej odnosząc się do pandemii COVID-19), wiele branż rozrywkowych wróciło silniejszych niż wcześniej, wymieniając Broadway, wydarzenia sportowe i koncerty, jednak kina według niego nigdy się nie podniosły i mają prawie 50 proc. straty. Co więcej Sarandos sugeruje wprost, że kina powinny przejść do lamusa.
To wyraźna radykalizacja stanowiska w porównaniu z jego wypowiedziami z marca 2021 r., kiedy to mówił bardziej zachowawczo: Trzeba podążać za publiką. Jeśli publiczność nie pojawia się w kinach, a zamiast tego ogląda filmy w domach, trzeba się do tego dostosować. Oglądanie filmów w kinach może stać się rzadsze. Co ciekawe, w tym samym wywiadzie z 2021 r. wyrażał jeszcze nadzieję, że kina przetrwają kryzys, doceniając wyjątkowość doświadczenia oglądania filmu na wielkim ekranie.
Argumenty Netflixa kontra dane o zmieniających się preferencjach widzów
Sarandos opiera swoje prognozy dotyczące przyszłości kin na danych o oglądalności, którymi dzieli się Netflix. W marcu podkreślał, że platforma ma obecnie 280 mln subskrybentów na całym świecie, a w pierwszej połowie 2024 r. osiągnęła imponującą liczbę 94 mln obejrzanych minut Sarandos stwierdził też, że największe filmy tego roku są te, które zostały stworzone na Netflixa i tylko tam można je obejrzeć. Netflix pozycjonuje się jako najbardziej transparentna firma w dzieleniu się wynikami oglądalności, choć należy pamiętać, że dane te pochodzą od samej platformy i są prezentowane w kontekście, który wspiera jej narrację biznesową.
W swoich wypowiedziach Sarandos często odwołuje się do historii transformacji biznesowej, porównując obecną sytuację kin do przejścia z dystrybucji DVD na streaming. W 2021 r. mówił: Przypomnij sobie, jak przeszliśmy z dystrybucji DVD na streaming. Nawet przez chwilę nie myśleliśmy o ratowaniu biznesu związanego z DVD. Naszą przyszłością zawsze był streaming i energia, którą poświęcilibyśmy na DVD zostałaby odjęta od naszych starań stworzenia biznesu opartego o streaming. Sarandos porównuje też Netflixa do YouTube'a, twierdząc, że choć mają wiele wspólnego, Netflix oferuje mniej reklam i zgarnia 40 razy więcej wyświetleń w ramach swojego odtwarzacza niż na YouTube.
Czytaj też:
Największym problemem kina jest jednak utrata wyjątkowości i ekskluzywności. W domu jest tak po prostu lepiej
Współczesna technologia domowej rozrywki oraz systemy kina domowego przekraczają granice jakości oferowanej przez wiele tradycyjnych kin. Ta transformacja wynika nie tylko z postępu w dziedzinie wyświetlaczy i dźwięku, lecz także z fundamentalnej zmiany w preferencjach konsumentów, którzy coraz częściej wybierają komfort domowego zacisza.
Weźmy za przykład telewizor Samsung S95D, którego używam i rekomenduję. To telewizor wysokiej klasy i dość drogi - ale nadal w zdroworozsądkowej cenie. To na dziś prawdopodobnie najlepszy wybór jeśli chodzi o jakość w cenie dostępnej dla przedstawiciela klasy średniej po paru miesiącach odkładania na boku na ten cel. To jednak nadal tylko przykład z brzegu, można wybrać dowolny sztandarowy model innego producenta. I po prawdzie rosnącą liczbę modeli średniej klasy.

Szczytowa jasność Samsunga S95D spokojnie przekraczająca 1500 nitów pozwala na zachowanie szczegółów w najjaśniejszych partiach obrazu HDR, co było historycznie domeną profesjonalnych projektorów kinowych. OLED w połączeniu z kwantową kropką gwarantuje doskonałą jednorodność obrazu niezależnie od przekątnej. Testy laboratoryjne wykazały, że S95D osiąga ΔE<1 w przestrzeni barwnej DCI-P3, co oznacza praktycznie niewykrywalne gołym okiem odchylenia kolorystyczne w porównaniu z materiałem źródłowym. Dla porównania typowe projektory cyfrowe w kinach wielosalowych utrzymują ΔE na poziomie 3-5, co może wpływać na wierność odwzorowania barw.
Najnowsze systemy kina domowego, w tym Samsunga, wprowadzają jakość dźwięku na poziom wysoce satysfakcjonujący. Technologia DTS:X Pro i Dolby Atmos w połączeniu z 11.2-kanałową konfiguracją głośników tworzy trójwymiarową przestrzeń dźwiękową, dokładnie odwzorowując pozycję źródła dźwięku w przestrzeni. Kluczową przewagą nad kinami jest możliwość indywidualnej kalibracji akustycznej. Systemy kinowe są konfigurowane pod salę, bez uwzględniania konkretnego miejsca widza. Testy porównawcze wykazały, że w kontrolowanych warunkach aktualnej generacji kina domowe Samsunga osiągają THD (Total Harmonic Distortion) na poziomie 0,05 proc. przy 90 dB, podczas gdy typowe instalacje kinowe mieszczą się w przedziale 0,1-0,3 proc.
W Polsce, gdzie 63 proc. kin stanowią multipleksy wyposażone w projektory 2K, przewaga technologiczna domowych systemów jest szczególnie widoczna. Telewizor S95D oferuje czterokrotnie wyższą rozdzielczość (3840x2160 vs 2048x1080) oraz 10-krotnie wyższy kontrast. W zakresie dźwięku system Samsung HW-Q990D z 22 głośnikami i mocą 656 W zapewnia 110 dB szczytowego SPL, podczas gdy typowe kino studyjne w Polsce utrzymuje poziom 85 dB ze względu na ograniczenia akustyczne pomieszczeń.
Koszty eksploatacji również przemawiają za modelem domowym – średni koszt rodzinnego wyjścia do kina (cztery osoby) wynosi 220 zł, podczas gdy subskrypcja roczna Netflixa (4K) to wydatek 948 zł, co przy 52 seansach rocznie daje koszt 18,23 zł za seans.
Są też indywidualne preferencje
Na szczęście nie trzeba się obawiać pułapki przy ocenie rzeczywistości, jaką jest pryzmat własnych doświadczeń. Bo i na rzeczone preferencje są badania, chociażby od Nielsen IQ. 68 proc. widzów poniżej 35 roku życia regularnie przerywa oglądanie filmów dla sprawdzenia powiadomień czy przygotowania przekąsek. Brak kontroli nad kinowym doświadczeniem na swój sposób wzmacnia znaczenie tego, co się dzieje na ekranie – większość jednak preferuje możliwość pauzy, celem chociażby załatwienia fizjologicznej potrzeby.
Ludzie mają też dość reklam w kinach z kosztownymi seansami. Podczas gdy średni czas bloków reklamowych w kinach przedpremierowych wynosi 23 minuty platformy VOD oferują natychmiastowy dostęp do treści. W przypadku Netflixa czas od uruchomienia aplikacji do rozpoczęcia głównego seansu skrócił się do 1,8 sek. w 2024 r. 43 proc. widzów narzeka na innych oglądających, wskazując cudze zabawy z telefonem i rozświetlonym wyświetlaczem jako elementy szczególnie psujące frajdę z seansu. A poza tym… w serialach dzieje się więcej niż w Hollywood.
Zainteresowanie wiodących producentów, aktorów, reżyserów, scenarzystów i ogromnej części branży przerzuciło się na rynek VOD. Seriale mają dziś budżety osiągalne tylko dla największych kinowych superprodukcji, niejednokrotnie są lepiej napisane i ciekawiej poprowadzone. Wystarczy chociażby spojrzeć na największe hity Apple TV+ ostatnich miesięcy. A potem na największe hity nie jednej, a wszystkich wytwórni filmowych ostatniego roku. Widać przepaść.
Kina nie znikną CAŁKOWICIE. Są jednak na drodze do bycia kuriozum
Choć Ted Sarandos z Netflixa ogłasza śmierć kin, rzeczywistość wskazuje na dywergencję form dystrybucji. Kina ewoluują w kierunku doświadczeń społecznych (eventy na żywo, interaktywne pokazy), pozostawiając tradycyjną projekcję filmową niszy hardkorowych kinomanów.
W kontekście polskim rozwój infrastruktury światłowodowej (92 proc. pokrycie kraju w 2025) oraz spadek cen telewizorów OLED (średnio 23 proc. taniej niż w 2023) przyspiesza migrację widzów do domowych systemów. Paradoksalnie może to doprowadzić do renesansu kameralnych kin studyjnych, oferujących doświadczenia niemożliwe do odtworzenia w domu - lecz ta nisza prawdopodobnie nie zdominuje już głównego nurtu rozrywki audiowizualnej.