Ta pełnia będzie inna niż zwykle. Na niebie zobaczysz mikroksiężyc
Już w najbliższą sobotę nocne niebo zdominuje pełnia, która — choć z pozoru wyglądać będzie zwyczajnie — skrywa w sobie coś niezwykłego. To tzw. mikroksiężyc, czyli pełnia Księżyca, która wypada wtedy, gdy nasz naturalny satelita znajduje się najdalej od Ziemi. Efekt? Księżyc będzie wyglądał na odrobinę mniejszy i mniej jasny niż zazwyczaj. Ale uwaga: różnica jest na tyle subtelna, że łatwo ją przeoczyć.

By zrozumieć, czym dokładnie jest mikroksiężyc, warto przypomnieć sobie pojęcie superksiężyca. To zjawisko występuje, gdy pełnia Księżyca przypada w momencie, gdy ten znajduje się najbliżej Ziemi na swojej eliptycznej orbicie — czyli w perygeum.
Mikroksiężyc to odwrotność tej sytuacji. W sobotnią noc Księżyc będzie w apogeum, czyli najdalej od nas — ponad 405 000 km od Ziemi. Dla porównania, podczas superksiężyca Księżyc może zbliżyć się do nas na odległość około 356 500 km.
W efekcie w tę sobotę Srebrny Glob może wydawać się o około 14 proc. mniejszy i 30 proc. ciemniejszy niż superksiężyc. Ale, jak podkreśla astrofizyk Alain Brizard z Saint Michael's College w Vermont, „to bardzo subtelna różnica”. Tak subtelna, że gołym okiem trudna do zauważenia, zwłaszcza dla niewprawionych obserwatorów.
Aby podziwiać mikroksiężyc nie potrzeba teleskopu ani żadnego specjalistycznego sprzętu. Wystarczy wyjść na zewnątrz w sobotnią noc (13 kwietnia), najlepiej w miejsce z odsłoniętym widokiem na niebo i z dala od miejskich świateł. Pełnia osiągnie swój szczyt w godzinach nocnych, więc warto przygotować się na chłodny, ale ciekawy spacer pod gołym niebem.
Więcej na Spider's Web:
Ciekawe zjawisko na niebie
Mikroksiężyce nie są częstym zjawiskiem. W ciągu roku mamy zazwyczaj jedną lub dwie takie pełnie. Kolejny mikroksiężyc wypada już w maju, co jest pewnym wyjątkiem, bo dwa tak bliskie siebie mikroksiężyce zdarzają się rzadziej. Dla porównania superksiężyce w 2025 r. wystąpią w październiku, listopadzie i grudniu, więc emocji astronomicznych nie zabraknie.
Choć mikroksiężyc nie jest tak spektakularny jak np. całkowite zaćmienie Księżyca, które mogliśmy obserwować w marcu (Księżyc przybrał wtedy intensywnie miedziano-czerwony odcień — tzw. „krwawy Księżyc”), to nadal jest to ciekawe zjawisko dla wszystkich miłośników nocnego nieba.
Warto też pamiętać, że tego typu wydarzenia są dobrym pretekstem, by choć na chwilę oderwać się od ekranów i spojrzeć w górę. Kosmos nieustannie dostarcza nam powodów do zachwytu — czasem subtelnych, jak mikroksiężyc, a czasem spektakularnych, jak deszcze meteorów czy wspomniane zaćmienia.
Czy warto zwracać uwagę na mikroksiężyc?
Zdecydowanie tak, choćby po to, by zrozumieć, jak dynamiczny i zmienny jest Układ Słoneczny. Mikroksiężyc to lekcja astronomii w praktyce.
Daje nam szansę, by uświadomić sobie, że nasz naturalny satelita nie jest statyczną kulą na niebie, ale porusza się po swojej orbicie, oddalając się i zbliżając do Ziemi, wpływając przy tym na pływy morskie, a nawet nasz sen.
Dla fanów astrofotografii to także dobra okazja do porównań — warto zrobić zdjęcia teraz, a potem w grudniu, podczas superksiężyca, i samemu sprawdzić różnicę w rozmiarze tarczy.