REKLAMA

Bezlitosne cięcie drzew już nie przejdzie. Telefony też pomagają je chronić

Tnij, panie, kto się przejmie – czasami można odnieść wrażenie, że właśnie taka filozofia przyświeca tym, którzy odpowiadają za zieleń miejską. Zbyt frywolne działanie może być jednak ukarane. Suma może jeszcze nie przeraża, ale to ważny kierunek.

Bezlitosne cięcie drzew już nie przejdzie. Telefony też pomagają je chronić
REKLAMA

O sprawie pisze portal lovekrakow.pl. W 2021 r. jedna z mieszkanek zgłosiła krakowskiemu urzędowi miasta, że spółdzielnia nieodpowiednio potraktowała drzewa na osiedlu, za bardzo przycinając dwie rośliny.

Gorączkowe działanie spotkało się z reakcją władz miasta. Rok później prezydent nałożył na spółdzielnię karę w wysokości 14,5 tys. zł. Ta jednak postanowiła się odwołać od mandatu.

Tłumaczono, że skoro za działania odpowiadała profesjonalna firma, to przecież pielęgnacja odbyła się zgodnie z zasadami. W końcu przycięcia dokonali fachowcy, którzy muszą wiedzieć, co robią. Cóż, nie zawsze, jak się okazało po latach.

REKLAMA

Przedstawiciele spółdzielni tłumaczyli się również tym, że cięcia miały poprawić „estetykę” i… wpłynąć na komfort mieszkańców.

Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) oddalił skargę, uznając, że decyzja administracyjna została wydana zgodnie z prawem i oparta na prawidłowych ustaleniach faktycznych – opisuje portal lovekrakow.pl.

Co ciekawe, Wojewódzki Sąd Administracyjny wziął pod uwagę, że urząd miasta przeanalizował zdjęcia dostępne na Google Street View. Dowodem w sprawie był też Internetowy System Danych Przestrzennych. Na podstawie tych materiałów udało się ustalić, że korony drzew zostały usunięte w 75 i 80 proc. Przekroczono więc dopuszczalny limit wynoszący 30 proc.

Tak technologia może pomóc chronić drzewa. Przez przypadek, ale zawsze

Usługa, z której wielu z nas korzysta codziennie, pozwoliła ustalić, jakiej wysokości były drzewa i przez to jak duże były ich cięcia.

Niedawno pisałem o odkryciu, którego dokonano w Łodzi. Na podstawie starych zdjęć jeden z mieszkańców doszedł do tego, że ciągle żyją rośliny pamiętające czasy getta. Przeczesanie archiwum pozwoliło ustalić, że to te same drzewa. „Zachętą” do sprawdzenia była przede wszystkim wielka społeczna inwentaryzacja, która odbywa się za sprawą Mapy Drzew Łodzi. Chętni mają proste narzędzie, które pozwala im nanosić drzewa na mapę i je opisywać.

W Krakowie rzecz jasna nie trzeba było sięgać aż tak daleko pamięcią, ale technologia również odegrała istotną rolę. Skorzystano z praktycznego, łatwo dostępnego narzędzia, które pozwoliło dokonać porównania.

Każdy, kto chce wycinać drzewa, musi mieć z tyłu głowy, że świadomość ludzi rośnie. Coraz więcej osób chce chronić miejską zieleń i zwraca na nią uwagę. Mamy więcej narzędzi, które pozwalają nam rejestrować rośliny, opisywać je czy po prostu uwieczniać na zdjęciach.

Często politycy mówią, że sadzą "dużo drzew" i chwalą się liczbami. Teraz będzie wystarczyło kliknąć na mapę, wybrać osiedle i sprawdzić, że drzew jest np. 7,5 tys. Łatwo będzie to zestawić z przechwałkami i przekonać się, czy faktycznie mają rację. Nagle wyjdzie, że posadzenie np. 70 drzew to żaden sukces. Od samego początku podkreślamy, że Mapa Drzew Łodzi ma być narzędziem wywierania presji na osoby odpowiedzialne za zieleń w mieście. Podstawą zmiany społecznej muszą być rzetelne dane - zbierane latami i weryfikowane. Mapa Drzew Łodzi to zapewni – mówił mi Szymon Iwanowski, pomysłodawca internetowej Mapy Drzew Łodzi, gdy ta startowała.

„Ciągle trzeba je obserwować, kontrolować, sprawdzać, żeby mieszkańcy wiedzieli, że drzewo ma konkretną historię” – zaznaczał.

W marcu przekroczono próg 77 tysięcy drzew na mapie. Wówczas informowano o tym, że aplikacja pozwoliła wskazać niepokojącą zmianę – przez działania deweloperów drzew ubyło,  a zebrane przez samych użytkowników dane są na to dowodem.

- Po raz pierwszy w tak wyraźny sposób odnotowaliśmy spadek drzew na osiedlu. Pisaliśmy już o tym, deweloper ATAL wyciął 47 dojrzałych drzew na działce po dawnym Ortalu, by wybudować osiedle o wdzięcznej nazwie „Park”. Ponieważ większość drzew na Starych Bałutach została już zinwentaryzowana i nie przybywa ich w dotychczasowym tempie, to wycinka znajduje odzwierciedlenie w statystykach ogólnych. Oby jak najrzadziej takie "wydarzenia" na mapie - opisano.

Telefon może pomóc chronić drzewa

REKLAMA

Sam byłem świadkiem, jak na facebookowych grupach sąsiedzi skrzykiwali się, by chronić okoliczne drzewa. Każde zdjęcie, każdy sygnał o planowanych działaniach, może doprowadzić do tego, że wycinkę uda się odnotować i być może powstrzymać. W najgorszym scenariuszu takie relacje będą dowodem w sprawie.  Tak jak w Krakowie, gdzie zdjęcie z Google Street View pokazało stan drzewa przed zbędnym cięciem.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-09T05:53:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA