REKLAMA

Chcą wyciąć 90 drzew. Mieszkańcy pokazali, że wystarczy telefon, żeby ratować zieleń

Przykład łódzkiej sąsiedzkiej grupy pokazuje, że jeszcze nie wszystko stracone - wystarczy telefon, żeby zapoczątkować ruch, który może ochronić cenną zieleń. Naprawdę niewiele trzeba, by się przeciwstawić.

planowana wycinka drzew w lodzi
REKLAMA

Manhattan – a konkretnie Śródmiejska Dzielnica Mieszkaniowa – to jedno z ciekawszych osiedli w Łodzi. Charakterystyczne bloki są kluczowym elementem panoramy, widać je z wielu odległych miejsc. To centrum miasta, ale będąc na głównym placu aż trudno w to uwierzyć. Wieżowce chronią przed hałasem głównej arterii. Jest cicho, spokojnie, ale też zielono. Betonowe boisko otacza coś, co śmiało można nazwać małym laskiem. Skwer jest nieco dziki, ale mieszkańcy chętnie spacerują po trawniku z psami. Może dodatkowymi ławkami zachęciłoby się do częstszych wizyt, lecz ta dzikość w centrum miasta też ma swój urok i raczej nie przeszkadza bywalcom przechadzającym się wśród drzew.

REKLAMA

Problem w tym, że drzewa ktoś może chcieć wyciąć

Czy ktoś wie coś na temat wycinki 87 drzew na Manhattanie? – pyta członkini jednej z facebookowych grup zrzeszających miłośników przyrody. Okoliczni mieszkańcy na rozwieszanych kartkach informują, że w miejsce zielonego skweru planowany jest betonowy parking. Zwracają uwagę, że zabraknie miejsca do odpoczynku i rekreacji, nie będzie zielonego terenu dla psów, a przede wszystkim znikną stare drzewa, dające chłód i wyciszenie.

Reakcja jest błyskawiczna i z alarmu rozwieszanego na klatkach schodowych rodzi się internetowy ruch. Powstaje grupa „Ratujmy drzewa na Manhattanie”. Szybko dołącza do niej przeszło 100 osób. Mało kto wierzy, że to tylko "inwentaryzacja", a policzenie i pomazanie drzew odbiera jako zapowiedź czegoś większego.

Jeden z członków idzie w miejsce planowanej wycinki. Uruchamia aplikację Merlin Bird do rozpoznawania ptaków. Wystarczą trzy minuty, by na podstawie śpiewu program wyliczył osiem gatunków, w tym niezwykle uroczego, ale bojowego dzwońca. Jeden z jego charakterystycznych śpiewów to „przyjemny, kanarkowy szczebiot, złożony z treli, szybkich pasaży, gwizdów i świergotów przypominających dzwonki”, jak przytacza portal jestemnaptak.pl. Mieszkasz w centrum miasta i na wyciągnięcie ręki masz takie atrakcje. "Zwykła" aplikacja uświadamia, jakie masz szczęście i co dzieje się pod twoim oknem.

Na miejscu stawiają się też społeczni inwentaryzatorzy z Mapy Drzew Łodzi – aplikacji pozwalającej mieszkańcom badać i obserwować miejskie drzewa. Zinwentaryzowali 87 drzew – klony jawory dominują, jest ich 56. Oprócz tego 10 robinii akacjowych, 8 klonów zwyczajnych, 2 kasztanowce, jest też grusza, śliwa czy jabłoń. Sam jestem zdziwiony, że drzew jest tak dużo. Znam tę okolicę, wiem, że skwer jest niemałych rozmiarów, ale że aż tyle? Kolejny raz Mapa Drzew Łodzi zaskakuje.

- Kilka jaworów naprawdę pięknych, jak również topola szara, jesion czy kasztanowiec. Większość w stanie dobrym lub zadowalającym, nie licząc starych jabłoni - ale te są i tak cudowne z zamieszkałymi dziuplami - można podglądać młode! – pisze w komentarzu inwentaryzator i zaznacza, że teren „zdecydowanie powinien funkcjonować jako skwer miejski”.

Słysząc o kolejnej planowanej wycince trudno się nie załamać. To w końcu dzieje się ciągle, w różnych rejonach, a mimo rosnącej świadomości, że miasta muszą być zielone i trzeba dbać o stare drzewa, nadal piły idą w ruch. Jest to na tyle depresyjne, że wzruszenie ramionami i mruknięcie, że „nic się przecież nie da zrobić” jest zrozumiałą reakcją. Wycinali, wycinają i będą wycinać.

Los drzew na Manhattanie jest jeszcze nieznany, ale walka mieszkańców pokazuje, że każdy protest ma sens

Co więcej – dziś dysponujemy narzędziami, które mogą te protesty napędzać i dają szansę na szczęśliwy finał. W dyskusji na grupce przywołani zostali radni, którzy zajmują się sprawą i monitorują kolejne ruchy. Radny nie jest kimś niedostępnym. Można od niego wymagać, a on zainteresowanym mieszkańcom przedstawia co i jak – oto demokracja, którą internet miał nam zapewnić. I jak widać ciągle może.

Obecne są też lokalne media. Sąsiedzi skrzykują się na Facebooku i nawołują, by rozmawiać z dziennikarzami, którzy przyjeżdżają na miejsce. Ogromna siła lokalnego ruchu.

Plany wycinki smuciły, ale wbrew temu, co nieraz pokazała historia, mieszkańcy mogą powiedzieć: nie

Mamy do dyspozycji narzędzia, które pozwalają się zjednoczyć, skrzyknąć, skoordynować działania. Rozumiem trend odchodzenia z mediów społecznościowych, ale może lepszą taktyką byłoby próbowanie uczynienia z nich własnego oręża. Tak jak w tym przypadku. To prawda, że media społecznościowe izolują, koncentrują na negatywnych zdarzeniach, nie pozwalają się przebić treściom, które - teoretycznie - mało kogo interesują. Mimo wszystko ciągle drzemie w nich siła, którą da się przekuć w coś dobrego.

REKLAMA

Wielkie firmy chcą wycinać drzewa i niszczyć przyrodę, by móc realizować swoje interesy. Nie wszystkim działaniom uda się zapobiec. Ale każdy z nas może zapoczątkować lokalne ruchy protestu. Jak widać da się działać tak, by zostać zauważonym i wysłuchanym: na przekór algorytmom, które wolą skłócać i siać negatywny zamęt. W ręku mamy coś, co pozwala nagłośnić plany wycinania drzew i być może doprowadzi do tego, że nasza okolica nadal będzie chociaż trochę zielona.

zdjęcie główne: nikonka1 / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA