Bez aplikacji o promocjach się nie dowiesz. Sklepy rezygnują z papierowych gazetek
Powolny odwrót dało się zauważyć już wcześniej w przypadku wielu sieci, ale teraz Kaufland w bardziej stanowczy sposób przesuwa wajchę. Informacje dalej będą ukazywać się na papierze, ale ich dostępność będzie nieco ograniczona.

W komunikacie przesłanym WP Kaufland informuje, że w związku z koniecznością dostosowania działań do „współczesnych wyzwań biznesowych oraz realizacji strategii zrównoważonego rozwoju” ogranicza druk i masową dystrybucję reklamowych gazetek.
Te nadal będą się ukazywać, ale klienci znajdą je wyłącznie w sklepach. Nie pojawią się natomiast w skrzynkach pocztowych.
- Decyzja ta wynika z potrzeby efektywnego zarządzania kosztami oraz ma wymiar ekologiczny – zaznaczają przedstawiciele sklepu.
Można wyobrazić sobie, że w ten sposób marnowało się sporo papieru. Teraz tylko chętni będą mogli sięgnąć po ulotki, wychodząc lub wchodząc do sklepu. A gazetki, które lądowały w pocztowych skrzynkach, nie będą przez mieszkańców transportowane prosto do kosza na śmieci. Sensowny układ.
Sklepy faktycznie bardzo chętnie szastały do tej pory papierem, czego najlepszym dowodem są paragony.
Duże sieci mają też interes w tym, by przyciągać klientów do aplikacji
W ubiegłym roku sam Kaufland chwalił się „nowym poziomem personalizacji” w programie Kaufland Card. Mogliśmy przeczytać, że personalizacja oferty jest „niezwykle istotnym procesem, który pozwala lepiej zrozumieć zachowania zakupowe klientów i wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom”. Dzięki temu użytkownicy aplikacji dostają kupony pasujące do robionych przez nich wcześniej zakupów.
- Użytkownicy programu już teraz mogą cieszyć się dostępem do specjalnych ofert, kuponów dopasowanych do ich osobistych preferencji zakupowych. Stale jednak pracujemy nad ciągłym doskonaleniem programu lojalnościowego Kaufland Card, tak by przekazywać klientom jak najlepiej dobrane do ich potrzeb oferty, zapewniać im coraz lepsze korzyści i efektywne wykorzystanie zniżek i kuponów podczas codziennych zakupów – mówi Paulina Katana, dyrektorka Pionu Digital, Planowania i Zakupu Mediów oraz CRM.
„Konsumenci dostają wygodę, a biznes ich dane” – zauważał Rafał Pikuła na łamach Spider’s Web+ pisząc, że jesteśmy pokoleniem „pod aplikacje”.
Teoretycznie nam się to opłaca, bo kupony i rabaty pozwalają bardziej oszczędzić
O ile nie zadamy sobie niewygodnego pytania, czy faktycznie sięgnęlibyśmy po dodatkowe opakowanie, gdyby nie promocja „3 za 2”? A skoro w koszyku wylądowało coś wyłącznie dlatego, bo może się kiedyś przydać lub decyzja zapadła spontanicznie, bo wpadł kupon, to czy rzeczywiście możemy mówić tutaj o oszczędzaniu?
Niby tego typu oferty nie pojawiły się dopiero wraz z nadejściem sklepowych aplikacji, ale cyfrowe programy lojalnościowe znacząco podkręciły tempo. Niekorzystanie z nich powoduje, że realnie traci się niemałe kwoty. Trudno mówić więc o wyborze.
To nieposiadanie i nieużywanie karty kredytowej jest stygmatem upośledzenia, asumptem do towarzyskiej banicji i powodem do wstydu” – pisał Bauman, a mnie od razu przypomniała się internetowa afera, kiedy wyśmiewano osoby niekorzystające z aplikacji pozwalającej otwierać automat paczkowy. Jak to tak? Stać i czekać? A przecież można kliknąć, ominąć resztę nienowoczesnych niemot i pędzić dalej - pisałem analizując podobieństwo postrzegania kart kredytowych do dzisiejszego stosunku do aplikacji.
Niby alternatywa dla chętnych ciągle istnieje – papierowe gazetki nie znikają, ciągle będą w sklepach. Tyle że trend jest widoczny: już jesienią 2023 r. Lidl zapowiedział, że ogranicza papierowe wydania i stawia na elektroniczne. Dodawano, że o aktualnych promocjach można dowiedzieć się właśnie z aplikacji.
Cyfrową wersję gazetki testował swego czasu Auchan.
A może ich los jest przesądzony, bo nikt z papierowych gazetek nie korzysta?
Wydaje się to logiczną odpowiedzią. Jednak serwis portalspozywczy.pl swego czasu cytował badania, z których jednak wynikało, że aż 40 proc. ankietowanych przyznawało, że informacji o promocjach szuka w gazetkach promocyjnych sieci handlowych. Co najciekawsze, dotyczyło to grupy wiekowej 18-24. Dla pokoleń wychowanych już w smartfonach i przy komputerach „papier” był wygodniejszym rozwiązaniem.
Tak czy siak do skorzystania z opisanych w gazetce promocji nierzadko potrzebny był telefon. Teraz zaś będzie po prostu niezbędny, by być na bieżąco z ofertami. Cóż, wygląda na to, że każdy z nas będzie musiał stać się cyfrowym łowcą promocji. Inaczej wyda więcej pieniędzy. Tyle że za oszczędności trzeba będzie dopłacić czymś dodatkowym - kolejnymi powiadomieniami czy udostępnionymi danymi.