REKLAMA

Wygląda jak numer z Polski. Oddzwaniasz, a potem przychodzi bolesny rachunek

Przekręt jest prosty, ale może ofiary słono kosztować. Wszystko przez… ciekawość. Ktoś dzwoni, ale nie wiadomo kto, więc trzeba oddzwonić, żeby dowiedzieć się, o co chodziło. Dzięki temu zagraniczni oszuści zarabiają.

Wygląda jak numer z Polski. Oddzwaniasz, a potem przychodzi bolesny rachunek
REKLAMA

Wszystko zaczyna się bardzo niewinnie – od jednego nieodebranego połączenia. Szybki rzut oka na numer i niektórzy mogą skojarzyć, że wygląda znajomo. Przeważnie zaczynają się tak, jak te wychodzące z niektórych polskich miast. Kto mógł dzwonić? Jeśli jeszcze ma się w danym rejonie bliskich czy znajomych, to od razu można sobie wszystko poukładać: no tak, ciocia z Leszna zmieniła numer i próbuje się skontaktować.

REKLAMA

Problem w tym, że kierunkowy z Leszna zaczyna się tak samo, jak zagraniczne połączenie z Filipin. Właśnie na tym polega przekręt o nazwie „wangiri” – zagraniczni oszuści wydzwaniają wykorzystując numery z dalekich stron i liczą, że dana osoba oddzwoni.

Co więcej – odbierają połączenie, a głos w słuchawce słyszy dalej sygnał oczekiwania. Myśli, że po prostu nikt nie podnosi słuchawki, a tymczasem rachunek bije.

Dlaczego przekręt jest groźny? Oszuści bazują na korzystnych rozliczeniach z zagranicznymi operatorami.

Co do zasady operatorzy rozliczają się między sobą hurtowo. O ile w Europie stawki przy takich rozliczeniach są niskie i regulowane przez Komisję Europejską, to w przypadku krajów spoza UE minuta połączenia w hurcie może kosztować równowartość 1-3. zł. Oszuści dogadują się z lokalnymi firmami komunikacyjnymi, zapewniając im miliony takich połączeń przychodzących. Nawet jeśli każde z nich trwa 20 sekund, to przy ogromnej skali tego oszustwa, daje milionowe zyski, którymi lokalni operatorzy dzielą się z przestępcami

– wyjaśniał w rozmowie z PAP Witold Tomaszewski, p.o. rzecznika prasowego Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

Do Polski najczęściej dzwonią numery z takich państw jak Somalia (+252), Filipiny (+63), Afganistan (+93), Mali (+223) czy Azerbejdżan (+994). Oszuści dzięki temu mogą być skuteczni, wszak „+22” to warszawski kierunkowy, a od „+25” zaczynają się połączenia z Siedlec.

Jak się chronić? Wystarczy… policzyć

Zagraniczne numery są przeważnie dłuższe od tych polskich. Chociaż początek będzie znajomy to będzie mieć więcej niż 9 cyfr. Jeszcze prostsze rozwiązanie proponuje Witold Tomaszewski. Rzecznik prasowy sugeruje po prostu… nie oddzwaniać. Jeśli nie wiemy, kto do nas dzwoni, to poczekajmy.

Jeżeli ktoś naprawdę chce się z nami skontaktować, to zadzwoni jeszcze raz – dodaje. Przy okazji przypominamy, że zagrożeniem są nie tylko zagraniczne numery. Oszuści notorycznie podszywają się pod znane firmy. Ostatnio pod T-Mobile. Nieszczęście może zacząć się od prostego SMS-a.

REKLAMA

Więcej o oszustwach internetowych i nie tylko przeczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA