Google nie przegrywa z OpenAI. Przegrywa sam ze sobą
Opowiem wam o tym, jak nieopatrznie kliknąłem jeden niepotrzebny link, a potem Google oraz YouTube zalały mnie lawiną powiadomień z odnośnikami do fejkowych tekstów i filmów.
Panie Google, leżysz pan i robisz…, a dobra - sami wiecie.
Otóż było tak. Jestem wielkim fanem filmów z serii Jasona Bourne'a - tej z moim ulubionym aktorem Mattem Damonem. Przypomniało mi się, że swego czasu na naszej Rozrywce pisaliśmy o tym, że w planach jest kolejny film z serii, oznaczony jako Bourne 6.
Odnalazłem więc ten tekst, który okazał się być jednak mocno archiwalny. Zapragnąłem zaczerpnąć świeższych informacji, więc udałem się do Google'a - no bo gdzieżby indziej. Nieopatrznie i na szybko wpisałem w wyszukiwarkę "kiedy nowy Bourne" i nie zastanawiając się zbytnio kliknąłem pierwszy link, jaki podsunął mi Google.
Od razu zorientowałem się, że strona jest fejkowa, najpewniej całkowicie przygotowana prymitywnym AI. Zresztą po treści można było się domyśleć, bo strona zawierała informacje o niby nowym zwiastunie filmu, zdjęcia, które pamiętałem z promocyjnych materiałów do poprzednich filmów Bourne'a. Wyszedłem po kilkunastu sekundach.
Oczywiście później byłem ostrożniejszy w klikach. Wyszukałem źródła, które znam i cenię, i tam dowiedziałem się o aktualnym statusie produkcji (dla zainteresowanych: wciąż jest tylko w planach, nie ma jeszcze nawet scenariusza, Damon jest otwarty na powrót do roli). Po 5 kolejnych minutach zapomniałem o Bournie.
Do czasu
Do czasu aż Google zaczął mi podsyłać pusze (powiadomienia ze swoich usług) z kolejnymi materiałami o filmie Bourne 6. Nie były to jednak informacje prawdziwe, z poważnych źródeł, tylko właśnie z tych fejkowych stron. Najpierw zaatakowała mnie powiadomieniem aplikacja Google z totalnie zmyślonym tekstem o premierze Bourne'a 6, a potem - i tu już byłem mocno skonfundowany - YouTube z promocją wymyślonych trailerów Bourne'a 6. Łącznie były to 3 powiadomienia w odstępie 24 godzin. Wszystkie prowadziły do nieprawdziwych informacji, wszystkie były od źródeł, które nie powinny mieć żadnej reputacji w Google'u, bo po prostu ordynarnie kłamią.
Ale to nie koniec
Ku mojemu zdziwieniu w feedzie Facebooka zaczęły mi się pojawiać zwiastuny innych niewydanych jeszcze filmów, które w ogóle nie weszły nawet w fazę produkcji, jak chociażby Equalizer 4 z Denzelem Washingtonem oraz Interstellar 2, który w ogóle nie jest planowany.
Obejrzałem nawet taki zwiastun Interstellar 2, by sprawdzić jak to jest zrobione. Był to naprawdę zręczny kolaż filmu Interstellar oraz innych filmów, w których główne role gra Matthew McConaughey, z profesjonalnym lektorem opowiadającym o nowym filmie. Oczywiście po tym eksperymencie nastąpił zalew podobnych produkcji wyświetlanych nie tylko na moim facebookowym feedzie, ale także na Instagramie.
To nie przypadek
Ostatnio przez polskie media społecznościowe przelał się screen z Reddita, w którym ktoś zrobił analizę tego, co Google wyrzuca na hasło "John Wick 5". To bliźniacza sytuacja względem mojego Bourne'a.
Zdecydowana większość najbardziej eksponowanych miejsc zajmowały ordynarne kłamstwa, w tym fejkowe filmy wygenerowane przez naprawdę tanie AI. Spójrzcie zresztą sami.
Co ci biedni ludzie mają z tego zrozumieć
Ja i zapewne Wy wszyscy, którzy czytacie ten tekst - my jesteśmy zaawansowanymi użytkownikami internetu. Potrafimy się w nim poruszać, szybko zrozumieć, co jest fejkiem a co nie, co jest wiarygodnym źródłem, a co nim nie jest, lecz - cytując Tomasza Lisa - "skąd ci biedni ludzie k… maja to zrozumieć, bo ja z tego nic nie rozumiem" - ci, dla których internet nie jest miejscem pracy, czy stałego przebywania, mają ogromny problem. A jak oni mają problem, to my wszyscy mamy ogromny problem.
Kiedy nowy album?
Po tej sprawie z Bourne'em przypomniałem sobie zresztą, że już kilka lat temu zauważyłem inny google'owy scam, który wyleczył mnie z używania tej amerykańskiej wyszukiwarki akurat w tym zakresie. Otóż nie sposób łatwo się dowiedzieć od Google'a "kiedy nowy album X" (x jako dowolny artysta czy grupa muzyczna).
Najbardziej eksponowane linki prowadzą do nieprawdziwych informacji. Najśmieszniejsze jest to, że są to najczęściej w 100 proc. te same teksty dla przeróżnych artystów. O ile dobrze pamiętam, to jedno z pierwszych zdań w tych tekstach brzmiało: "X oficjalnie nic nie potwierdził, otoczenie artysty sugeruje jednak…" - dalej wiadomo co. I dokładnie takie same teksty były o Dave Matthews Band, Radiohead, czy Stevenie Wilsonie.
Sam uciekam z Google'a
Google daje ciała także w tym, w czym zawsze był najlepszy - w dawaniu gotowych rozwiązań problemów. Ostatnio miałem taką sytuację, że jedna z aplikacji ma moim Maku uporczywie wyświetlała plakietkę sugerującą, że jest nieodczytane od niej powiadomienie. A że ja hołduję zasadzie inbox zero, push zero - zawsze muszę mieć wszystko odebrane, przeczytane, odhaczone jako zrobione - nie dawało mi to spokoju.
Szukałem rozwiązania w Google'u. Wszystkie 3 sposoby, które na szybko znalazłem w wynikach wyszukiwania nie przyniosły pożądanego efektu. Gdy poprosiłem o to ChataGPT, to z 7 rozwiązań, które zaproponował w jednym dossier, drugie okazało się skuteczne.
Jestem tym faktem przerażony, głównie z perspektywy wydawcy medium internetowego
Ostatnio - jak zapewne wiecie - dużo się dzieje na linii wydawcy vs Google ze względu na wejście w życie nowego prawa. Spider's Web działa w grupie zrzeszonych niezależnych wydawców, która rozmawia z Google'em na temat wynagrodzenia za korzystanie z naszych treści. Nie będę zdradzał szczegółów, ale generalnie z Google'em rozmawia się z pozycji klęczącej, bo Google uważa się za pana i władcę sieci.
Od mediów wymaga ciągłych zmian, dostosowywania się do nowych wytycznych technicznych. Jak zawsze dużo jest mowy o "treściach dla ludzi", "profesjonalizacji tematycznej", które Google ma promować. Dla branży medialnej kolejne główne aktualizacje Wyszukiwarki Google (przypominam - połączone z innymi usługami Google'a) to czekanie jak na ścięcie - nigdy nie możesz mieć pewności, czy wajcha nie zostanie przesunięta wybitnie na twoją niekorzyść.
Na końcu coraz częściej wygrywają fejki i treści generowane przez tanią chińską AI. Jeśli Google nad tym nie zapanuje - a prawdę mówiąc nie zapowiada się - exodus użytkowników będzie przyspieszał w tempie algorytmicznym. Google już jest po ostatnim dzwonku alarmowym - najbardziej zaawansowani użytkownicy internetu gremialnie uciekają do ChataGPT i innych LLM. Następni będą tzw. zwykli użytkownicy.
A przerażony jestem tym, że upadek Google'a zmiecie też z planszy większość internetowego rynku medialnego. No, ale to opowieść na inny tekst.