REKLAMA

Recenzja Indiana Jones i Wielki Krąg: to Święty Graal gier akcji

Indiana Jones i Wielki Krąg przebił oczekiwania. Produkcja jest lepsza, większa, piękniejsza i ciekawsza niż zakładałem w najpomyślniejszym scenariuszu. Twórcy Wolfensteina spisali się na złoty medal, nieoczekiwanie dostaliśmy najlepszą grę akcji całego 2024 roku. Nie przesadzam.

Recenzja Indiana Jones i Wielki Krąg: to Święty Graal gier akcji
REKLAMA

Wstęp będzie jak z bicza strzelił. Zależy mi bowiem, aby wyraźnie wybrzmiało: Indiana Jones and the Great Circle to najlepsza gra akcji całego 2024 roku. Wiem, niewiele na to wskazywało. Rozumiem, tytuł nie zachwycał na materiałach reklamowych. Zgadza się, też jestem w szoku. Mamy jednak do czynienia z prawdziwym Świętym Graalem i Arką Przymierza w jednym. Wielki Krąg to perła gier akcji, najlepszy przedstawiciel gatunku w 2024 r., a także solidny kandydat na tegoroczne GOTY.

REKLAMA

Indiana Jones i Wielki Krąg to jedna z najpiękniejszych gier, jakie kiedykolwiek powstały. Postacie i detale są na innym poziomie.

We współczesnych grach najpiękniejsze bywa środowisko, za to modele postaci jakby utknęły w erze PS4. Indiana Jones i Wielki Krąg rozprawia się z tym mankamentem, łącząc pełne detali otoczenie z bohaterami tak żywymi i tak wiarygodnymi, jakby zaraz miały wyskoczyć z ekranu. To, jak pracują gałki oczne Jonesa w stresowej sytuacji albo to, jak drgają kąciki ust kokietującej go dziennikarki – aż mnie nosi, jak to niesamowicie wygląda. Techniczny majstersztyk.

Cyfrowy Harrison Ford wypada rewelacyjnie w grze Indiana Jones i Wielki Krąg. Jego mimika bezbłędnie oddaje emocje
Wystarczy rzut oka na postać niezależną i od razu wiesz, jakie odczuwa emocje

Gdy Indiana Jones przewraca się, na jego marynarce powstają zmarszczki. Kiedy buszuje w zatęchłych katakumbach, jego włosy pokrywa warstwa kurzu. No i ta czupryna! Prawdziwe włosy, zamiast posklejanych kołtunów w stylu Ubisoftu. Twórcy The Great Circle przywracają mi wiarę w postęp graficzny gier. Udowadniają, że zachodnie produkcje nie muszą tkwić w marazmie i odtwórczości. Patrzę na Indianę i w końcu czuję next-gena, obiecanego mi cztery lata temu.

Pełne życia, piękne postaci zaludniają świat, który także potrafi zachwycić. Kadry z tej produkcji są naprawdę piękne, a siła tego piękna tkwi w filmowym realizmie. Ulice aglomeracji są pełne barwnych postaci i egzotycznych dialektów. W podziemiach piętrzą się kości, a szczury i pająki przebiegają między stopami. Z kolei pałacowe wnętrza lśnią tak bardzo, że można jeść z marmurowej posadzki. Jarmark przy piramidzie w Gizie czy papieskie rezydencje Watykanu, Indiana Jones i Wielki Krąg to wizualny cukierek.

Oprawa graficzna na zupełnie nowym poziomie dała w kość mojemu PC jak żadna inna gra.

Wielki Krąg przechodziłem na PC z kartą RTX 4090, procesorem Intela i9 13900K oraz 64 GB RAM-u. Ta solidna specyfikacja wystarczyła, abym mógł ogrywać Indiana Jones and the Great Circle w natywnym standardzie 4K, bez pomocy DLSS, na maksymalnych możliwych detalach. Produkcja jest wtedy tak ostra, piękna i bogata wizualnie, że można się zakochać. Niestety, gdy my podziwiamy niesamowitą dżunglę, topowe podzespoły ledwo zipią.

Podczas sekwencji zręcznościowych kamera w The Great Circle przechodzi za plecy Indiany
Bagieta na bagiety. Znaczną część gry można przejść po cichu, na Sama Fishera

Indiana Jones and the Great Circle to pierwsza gra, która podbiła mi temperaturę i9 13900K do niepokojących 92 stopni Celsjusza. Podejrzewam, że duży w tym wpływ antypirackiego zabezpieczenia Denuvo, zazwyczaj obciążającego właśnie procesor. Dobra wiadomość jest taka, że tylko wersja przedpremierowa korzysta z Denuvo (wielkie dzięki Bethesda), natomiast gra która w poniedziałek trafi do sklepów oraz Game Passa będzie już jej pozbawiona. To oficjalne stanowisko wydawcy.

Indiana Jones i Wielki Krąg to gra tworzona z pasją, miłością i wielkim zaangażowaniem. Przykład? Świeca!

Sceny przerywnikowe – a tych jest naprawdę sporo – zostały wyreżyserowane z hollywoodzkim sznytem. Dialogi są cięte jak bagnety nazistów, humor wypada dokładnie jak w kultowych filmach, z kolei muzyka i udźwiękowienie to pieprzone arcydzieło. Spacer po podziemnych katakumbach z porządnymi słuchawkami na uszach to niesamowite doświadczenie. Echo, pogłos, kierunek – wszystko jest tak sugestywne, że człowiek aż ma ochotę skulić się w kącie i czekać na ratunek.

Chcąc wam opisać, ile uwagi poświęcili tej grze producenci Wolfensteina, posłużę się… świeczką, przy pomocy której Indiana może rozświetlić mrok korytarzy. Gdy knot płonie, widzimy jak topi się wosk, a następnie spływa po boku świecy. Gdyby tego było mało, sam płomień zmienia kierunek pod wpływem wiatru. Jeśli staniecie przy ścianie z ukrytym przejściem, powodującym delikatny przeciąg, odnotujecie to w tańczącym ogniku. Rewelacja. Oczywiście to tylko detal, ale właśnie suma takich detali odróżnia świetnych twórców od niezłych rzemieślników.

Niesamowita dbałość o detale znajduje odzwierciedlenie także w wierności historycznym realiom. Indiana Jones i Wielki Krąg przenosi mniej do świata z 1937 roku zrealizowanego z niezwykłą pieczołowitością. Przełączniki światła z tamtego okresu, stacjonarne radia które można obsługiwać, nazistowska propaganda wieszana na ścianach, fundamenty ówczesnej motoryzacji, gramofony odtwarzające nowojorskie hity – nic tylko zanurzyć się w świecie sprzed prawie wieku, jednocześnie tak podobnym, ale i tak różnym od naszego. The Great Circle to rewelacyjny wehikuł czasu.

Indiana Jones and the Great Circle serwuje coś, co udaje się niewielu grom FPP – pysznie wypieczoną walkę w zwarciu.

Gra twórców Wolfentseina nie jest rasową strzelaniną. Co prawda mamy przy sobie rewolwer, do tego możemy korzystać z karabinów zabranych przeciwnikom, ale amunicji jest tu tak mało, że sedno rozgrywki stanowią ataki z zaskoczenia oraz walka kontaktowa. W zwarciu kluczowe jest wykorzystanie przedmiotów otoczenia. Patelnie, łopaty, pałki, miotły, dzbany, nawet gitary i marmurowe popiersia – wszystko da się rozbić na głowie przeciwnika, posyłając go do piachu. Przedmiotami można też rzucać, a także blokować nimi ataki przeciwnika.

No dobrze, ale co się stanie, kiedy naprzeciw nas stanie Niemiec z karabinem, a my nie mamy żadnej broni palnej? Dysproporcję takiego starcia idealnie wyrównuje kultowy bicz Indiany. Przy jego pomocy wytrącamy broń (także białą) z rąk przeciwników. Potem sami możemy ją podnieść i wykorzystać. Jest z tego dużo frajdy, bo jeden celny strzał z bicza potrafi odmienić los fatalnej zdawałoby się sytuacji.

Dłonie Indiany brudzą się w zależności do tego, co przed chwilą robiliśmy
W Indiana Jones i Wielki Krąg można grać na Rambo. Czasem daje to masę satysfakcji

No i te bloki! W mało której grze FPP animacja zblokowania sierpowego przedramieniem, a potem prostego wymierzonego w śledzionę tak dobrze wygląda. Do tego możemy popychać przeciwników, najlepiej na obiekty takie jak krzesła i stoły, efektownie rozpadające się pod wpływem ciężaru wroga. Nie wolno też zapominać o atakach od tyłu, z zaskoczenia, które posyłają paskudników od razu do krainy snów.

Konfrontacje w Indiana Jones i Wielki Krąg są tak dobre, bo zawsze stanowią sekwencję zróżnicowanych elementów. Po cichu załatwiam jednego Niemca od tyłu, podniesioną łopatą. Widzi to jego towarzysz i krzyczy na alarm. Masakruję go lawiną ciosów łopatą, ale ta pęka równocześnie z wolą walki nazisty. Dwóch kolejnych już po mnie biegnie. W jednego rzucam butelką, która rozbryzguje się mu na twarzy. Ałć. Drugi dopada do mnie z pałką. Blokuję jego cios, a potem kontrą posyłam na deski. Następnie wyjmuję rewolwer i celnym strzałem wykańczam faceta, który dochodził do siebie po wyłapaniu butelki na twarz. Niby gra, a jak w filmie.

Indiana Jones i Wielki Krąg to bardzo syte danie. Przygoda na 25+ godzin plusuje nielinearnym światem i zadaniami pobocznymi.

Duża część rozgrywki polega na swobodnym zwiedzaniu lokacji o otwartej strukturze. Zdecydowanie nie jest to open world, ale The Great Circle pozwala oderwać się na kilka godzin od głównego wątku fabularnego, odkrywając sekrety, zwiedzając opcjonalne grobowce oraz wykonując mniejsze zlecenia. Co świetne, do raz odkrytych lokacji można potem wrócić, dzięki czemu miłośnicy czyszczenia gry na 100% będą zadowoleni. Czyścić z kolei warto, bo każda znajdźka, od broszury leżącej na stoliku po starożytny artefakt odkopany w piaskach pustyni, to punkty wymieniane na ulepszenia umiejętności.

Aparat to ciekawy pomysł na podpowiedzi dla graczy, którzy utknęli na jakiejś zagadce
"Pójdzie mi na tym Crysis?" trzeba zamienić na "Pójdzie mi na tym Indiana?"

Dzięki ulepszeniom Indy szybciej się wspina, mocniej bije, nosi więcej sprzętu itp. Całą grę można przejść bez ulepszeń, ale te dają przyjemne poczucie progresu. Marchewka wisi na kiju, misje poboczne robimy za więcej niż piękny uśmiech. Od siebie polecam zainwestowanie zwłaszcza w zwinność głównego bohatera. Ten jest bowiem zdrowym i wysportowanym, ale jednak człowiekiem z krwi i kości. Co za tym idzie, jego wspinaczka czy podciąganie jest boleśnie realistyczne.

Uwiódł mnie ten realizm sekwencji zręcznościowych. Dzięki niemu Jones pozostaje profesorem którego znamy z filmów, twórcy unikają magicznej przemiany bohatera w Ezio z Assassin’s Creed. Indiana sapie, męczy się i potrzebuje chwili, aby się podciągnąć. Ten typowo ludzki aspekt sprawia, że Wielki Krąg jest filmowy oraz naturalny. Jasne, czasem chciałbym, żeby Indy wspinał się szybciej, ale najbardziej doceniam to, jak wiernie producenci przenieśli magię kinowego ekranu do gry wideo.

Indiana Jones i Wielki Krąg to najlepszy tytuł akcji, w jaki grałem tego roku.

Archeolog z biczem w dłoni pobił w moim rankingu nawet Stellar Blade na PS5, czego kompletnie się nie spodziewałem. Z recenzowaną grą bawiłem się także lepiej niż z Black Myth: Wukong, chociaż wszystkie te trzy tytuły to bez dwóch zdań wybitne produkcje. Indiana Jones przykrywa je jednak kapeluszem (he-he), za sprawą niesamowitej oprawy graficznej oraz filmowego klimatu, którym nie da się nie zachwycić.

Stąd moja prośba: koniecznie sprawdźcie The Great Circle w Game Passie, na PC albo Xboksie. Jeśli wam się podoba - a nie ma opcji, żeby było inaczej - gorąco apeluję o rozważenie zakupu pełnej wersji. Warto bowiem docenić twórców tworzących tak udane, kompletne, filmowe i piękne produkcje dla jednego gracza, bez całego tego sieciowego crapu. Gdyby Indiana Jones okazał się finansowym niewypałem, byłaby to katastrofa dla branży gier. Potrzebujemy znacznie więcej produkcji tego typu.

Największe zalety:

  • Najlepsza gra akcji 2024 roku, do tego solidny kandydat GOTY
  • Prawdziwie next-genowa grafika. Oprawa wgniata w fotel
  • Niesamowicie naturalne modele postaci, jest w nich iskra życia
  • Rewelacyjnie wyreżyserowane sceny przerywnikowe
  • Zaskakująco dobra walka: świetny miks wielu możliwości
  • Sekwencje zręcznościowe są do bólu realistyczne. Dobra odmiana
  • Otwarte obszary i zadania poboczne. Jest co robić, jest co zwiedzać
  • Świetne związanie eksploracji z rozwojem postaci
  • Niesamowite przywiązanie do detali epoki. Rok 1937 jak żywy
  • Elastyczna rozgrywka: na Rambo i Sama Fishera. Ty wybierasz
  • Pełna polska wersja językowa (dubbing)
  • Muzyka i dźwięk to mistrzostwo. Trzeba grać w dobrych słuchawkach
  • To niesamowite, że tak wielka, piękna i dobra gra wpada do Game Passa
  • Sycąca przygoda na 20 - 30 godzin

Największe wady:

  • Brak możliwości grania z polskimi napisami i angielskim dubbingiem
  • Tylko jeden sposób rozwiązywania zagadek
  • Interfejs umiejętności mógłby być lepszy i klarowniejszy
REKLAMA

Ocena recenzenta: 9/10

Indiana Jones i Wielki Krąg to odkrycie godne Świętego Graala. Zachwyca oprawą, walką, klimatem i detalami. Niezależnie czy tłukę nazistów albo zwiedzam grobowiec, każda minuta spędzona z tym tytułem to czysta przyjemność.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA