REKLAMA

Gry, które zawiodły nas w 2024 r. – największe rozczarowania redakcji Spider’s Web

Były wyczekiwane, były pożądane, były rozpoznawane. Kiedy pojawiły się na rynku, niestety zawiodły. Oto nasza redakcyjna lista najbardziej rozczarowujących gier całego 2024 roku.

Gry, które zawiodły nas w 2024 r. – największe rozczarowania redakcji Spider’s Web
REKLAMA

Na wstępie krótkie, aczkolwiek kluczowe wyjaśnienie: najbardziej rozczarowujące gry nie oznaczają gier najgorszych. Dana produkcja może być rozczarowująca, jednocześnie pozostając niezła. Rozczarowanie to kwestia oczekiwań oraz pokładanych nadziei, którym nie udało się sprostać. To zasadnicza różnica, często pomijana przez komentujących.

REKLAMA

Mając semantykę za sobą, chcielibyśmy przedstawić wam listę bolesną, bo nieco personalną. Zestawienie najbardziej rozczarowujących gier minionego 2024 roku, złożone z produkcji, na które naprawdę czekaliśmy oraz wobec których mieliśmy wysokie oczekiwania. Oto nasze największe zawody ostatnich 12 miesięcy:

Miejsce 6: The Inquisitor

 class="wp-image-5118731"
 class="wp-image-5118734"

Gra The Inquisitor na podstawie cyklu książek Jacka Piekary mogła powtórzyć sukces Wiedźmina, lecz po drodze zbyt wiele rzeczy poszło nie tak. Zabrakło przede wszystkim budżetu, ale i większe doświadczenie w pisaniu dialogów oraz projektowaniu zadań byłoby mile widziane. Kiepska optymalizacja, tragiczne modele postaci i fatalny system walki też nie pomagają.

Inkwizytora szkoda mi z kilku powodów. Po pierwsze, przedstawia arcyciekawy świat historii alternatywnej autorstwa Piekary, skrywający gigantyczny potencjał. Po drugie, miasteczko Koenigstein wypada naprawdę nieźle. Po trzecie, możliwość grania jako brutalny sędzia i kat w jednej osobie to odważna decyzja projektowa. Niestety, niewiele dobrego z niej wynikło.

 class="wp-image-5025785"
 class="wp-image-4980548"

Najnowsza gra w świecie klocków zdecydowanie nie jest zła. Problem polega na tym, że nie jest też przesadnie dobra. Od twórców serii Horizon oczekiwałem znacznie, ale to znacznie więcej. Na tle innych produkcji LEGO, jak The Skywalker Saga czy Marvel Heroes, nasz Horizon Adventures jest powtarzalny i bez specjalnego polotu.

Mniejsza skala projektu mocno daje się we znaki. Brakuje tu unikalnych postaci o wyjątkowych umiejętnościach, ciekawych sekretów oraz skarbów do zebrania czy dobrze zaprojektowanego back-trackingu. Ani to dobry Horizon, ani dobra gra LEGO.

Miejsce 4: Skull and Bones

 class="wp-image-4428023"
 class="wp-image-4411412"

Powstająca w bólach i przez ponad dekadę gra już na starcie okazała się archaiczna, a także średnio grywalna. To wręcz niesamowite, że na podstawie udanych rozwiązań z rewelacyjnego Assassin’s Creed: Black Flag powstał taki potworek. Nazwanie go przez prezesa Ubisoftu produkcją AAAA to nieśmieszny żart.

Skull and Bones to kwintesencja tego, co złe w procesie produkcyjnym Ubisoftu. Nadmiernie rozpasany budżet. Niedoświadczone studia deweloperskie złożone w dużej części z juniorów. Brak zrozumienia czego chcą gracze. Miała być najlepsza piracka przygoda w dziejach, dostaliśmy wielki, unoszący się na wodzie bubel.

Miejsce 3: Test Drive: Solar Crown

 class="wp-image-5118713"
 class="wp-image-5118716"

Test Drive to jedna z unikalnych, mocno charakternych serii gier wyścigowych. Niestety, po kapitalnym Test Drive Umlimited nastały dla niej gorsze czasy i to właśnie Solar Crown miał przywrócić marce zasłużoną świetność. Potem przyszły beta-testy i ała, zabolało. Na premierę nie było lepiej.

Solar Crown to produkcja wymagająca stałego dostępu do sieci, z serwerami działającymi w kratkę. Podczas wyścigów nie możemy cofać rozgrywki, restart zajmuje masę czasu, optymalizacja jest fatalna, z kolei oprawa graficzna archaiczna. Model jazdy jest znośny, ale to tyle. Test Drive Solar Crown to zbiór fatalnych decyzji projektowych, sklejonych na ślinę mimo oburzenia fanów.

 class="wp-image-4371140"
 class="wp-image-4371266"

Uważano, że producenci serii Batman Arkham nie mogą zrobić kiepskiej gry. Potem zobaczyliśmy pierwsze gameplaye z Suicide Squad i przecieraliśmy oczy ze zdziwienia. Zero klimatu. Zero różnorodności. Zamiast tego irytujący drugoligowi bohaterowie strzelają do świecących się elementów wielkich przeciwników, niczym w grze akcji na PS2.

Suicide Squad: Kill the Justice League to wzorowy przykład tego, jak chciwość wydawcy zabija studio, renomę i kreatywność. Warner Bros tak bardzo chciał mieć własną produkcję live service, że zaprzepaścił nią dekady mozolnie budowanej renomy. Teraz nie dość, że Kill the Justice League straszy pustymi serwerami, to jeszcze mało kto czeka na kolejnego Batmana.

 class="wp-image-5010509"
 class="wp-image-5010524"
REKLAMA

Po dekadzie od premiery Inkwizycji seria Dragon Age doczekała się finału. Niestety, ten nie sprostał oczekiwaniom wielu fanów. Twórcy The Veilguard odpowiadają co prawda na pytania nurtujące graczy od 2009 roku, przy okazji serwują jednak produkcję tak odmienną od poprzednich odsłon, że dla wielu było to nie do przyjęcia.

Dragon Age The Veilguard zaskoczył także dialogami na niskim poziomie, pozornością wielu wyborów dialogowych oraz dziwnym systemem lootu. Do tego BioWare użyło Dragon Age do przepychania lewicowych wartości i ideologii, co wyszło tak nienaturalnie, że zadziałało na niekorzyść produkcji.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA