Twórcy Dragon Age: The Veilguard szkodzą osobom niebinarnym, zabrakło tu kunsztu
O tym, jak producenci legendarnego studia BioWare stali się cieniami samych siebie, a także jak niedźwiedzią przysługę wyświadczają osobom niebinarnym, uprawiając toporną propagandę w Dragon Age: The Veilguard.
![Twórcy Dragon Age: The Veilguard szkodzą osobom niebinarnym, zabrakło tu kunsztu](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2024%2F11%2FDragon-Age-The-Veilguard-41.jpg&w=1200&q=75)
Muskularna, wysoka Taash zdaje się mieć w nosie, że kończy się świat. Dla łowczyni smoków istotniejsze jest, iż matka zachęca ją do chodzenia w sukienkach, a koleżanka z drużyny pokazuje dekolt. Ratujemy Thedas przez największym zagrożeniem w historii kontynentu. Walczymy z samymi bogami, gdy kolejne królestwa padają pod naporem hord plagi. W tym trudnym momencie Taash jest skoncentrowana na tym, że nie czuje się kobieco.
Twórcy Dragon Age: The Veilguard zamienili jedną z kluczowych postaci w społeczny manifest. Nie ma w niej wiele więcej.
Mój pierwszy kontakt z Taash był bardzo pozytywny. Odważna, bitna wojowniczka qunari odsłania wrażliwe oblicze, przyłapana na dokarmianiu ptactwa w ustronnym miejscu. Gracz widzi ciekawy kontrast, mogący stanowić podwaliny pod złożoną, wiarygodną i zróżnicowaną postać. Taash zachowuje się jak typowa chłopczyca. Od bankietów woli awantury, suknie zamienia na spodnie, ma cięty język i nie przestrzega konwenansów. Przyznam, było to w niej całkiem ciekawe. Może nieco banalne, ale Taash stanowiła dobrą przeciwwagę wobec koleżanek z drużyny.
Niestety, bardzo szybko wszystkie wątki i dialogi związane z Taash sprowadzają się do tego, jak niekobieco czuje się łowczyni oraz jak źle jej z tym, że nie wpisuje się w oczekiwania matki. Z czasem, niezależnie od wyborów i działań gracza, łowczyni smoków sama z siebie zaczyna mówić o pewnej grupie z magicznego miasta… stosującej inne zaimki.
![](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2024%2F11%2FDragon-Age-The-Veilguard-43.jpg&w=1200&q=75)
Taash szybko przerzuca swoje problemy nie tylko na gracza, ale także pozostałych członków drużyny. Wybucha gniewem, gdy widzi, iż czarodziejka Neve delikatnie pokazuje dekolt, rozpinając kilka guzików w koszuli. Sugeruje swojej koleżance, że zbyt się obnosi ze swoją kobiecością. Postawna qunari ewidentnie ma demony do przepracowania, co kładzie się cieniem na całej drużynie. Ta - warto to przypominać - jest w trakcie ratowania świata.
Na skutek kontaktu z pewną grupą i kilku spotkań Taash ogłasza: jestem niebinarna.
Sposób, w jaki to robi, jest równie subtelny co wjazd ciężarówki w środek salonu. Podczas wyreżyserowanej sceny matka tej postaci oraz awatar gracza siadają za stołem. Po chwili dołącza do nich Taash, wyrzucając z siebie: -Jestem niebinarna. Nie wiem, kto rozpoczyna tak typową rozmowę. Zwłaszcza na przełamanie lodów, zapoznając ważną osobę ze swoim rodzicem.
Scena jest tak nienaturalna i tak wyrwana z kontekstu, że aż zrobiło mi się nieswojo. Na pewno znacie to uczucie: ktoś palnął głupotę tak wielką, że to tobie jest wstyd. Właśnie tak się czułem przy tej scenie. Nie było mi jednak głupio za samą Taash – to wszakże zlepek pikseli – ale za scenarzystów BioWare, którzy doszli do wniosku, że odwalają kawał porządnej narracyjnej roboty.
Twórcy Dragon Age: The Veilguard spłycili Taash do dwóch składowych: smoki i niebinarność. Tak nie tworzy się postaci.
![](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2024%2F11%2FDragon-Age-The-Veilguard-40.jpg&w=1200&q=75)
Jeśli w grze cRPG, a więc stawiającej na narrację oraz ciekawych bohaterów, postać zostaje spłycona do zagadnienia tożsamości płciowej, mamy antytezę tego jak tworzyć ciekawe i złożone persony. Taash przestała być osobowością, a stała się manifestem. Najpierw non stop słyszymy jak jej źle z narzuconą przez matkę kobiecością. Potem non stop słyszymy jak jej lepiej z nowymi zaimkami. Mało zostaje przestrzeni na cokolwiek innego.
Z tej perspektywy scenarzyści BioWare wyświadczają osobom niebinarnym niedźwiedzią przysługę. Przedstawiają bowiem takich bohaterów jako zafiksowanych na tożsamości płciowej, bez innych ciekawych cech oraz tematów, które można z nimi podjąć. Paradoksalnie, niebinarność Taash doprowadziła do spłycenia postaci, zamiast nadania jej dodatkowej głębi. Na rynku jest kilka gier z dobrze napisanymi postaciami niebinarnymi, ale w mojej opinii Straż Zasłony zdecydowanie do tego grona nie należy.
BioWare kompletnie nie popisało się też w kwestii semantyki, dopychając kolanem współczesną terminologię do gry fantasy.
Według słownika oksfordzkiego pierwsze zastosowania terminu binarny bądź terminów ściśle spokrewnionych było stosowane w muzyce, matematyce oraz logice, w XVII wieku. Wiek później określenie pojawiło się w chemii, geologii czy astronomii. Dopiero od lat 40 minionego wieku kwestię binarności kojarzymy z komputerami. Niebinarny to termin pojawiający się w literaturze od 1940 roku, najpierw w naukach ścisłych, potem filozofii i lingwistyce. W tym samym słowniku oksfordzkim możemy przeczytać, że termin niebinarny w kontekście płci i tożsamości po raz pierwszy pojawia się dopiero we wczesnych latach 90.
Tymczasem świat fantasy w serii Dragon Age jest stylizowany na późne średniowiecze, z wybranymi elementami wczesnej rewolucji przemysłowej. To miejsce pełne magii, demonów, duchów, zakonów rycerskich i feudalnego ucisku. Gdy więc Taash ogłasza, że jest niebinarna (niebinarne) i wskazuje na konkretne zaimki, pasuje to do realiów uniwersum jak pięść do nosa. Oczywiście twórcy mają pełną dowolność w kreowaniu swojego fikcyjnego świata. Jednak ja, jako odbiorca, mam pełne prawo napisać, że kompletnie się to nie klei.
![](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2024%2F11%2FDragon-Age-The-Veilguard-37.jpg&w=1200&q=75)
Podkreślam też: nie przeszkadza mi sama kwestia tożsamości płciowej Taash. Chodzi o to, jak ta kwestia została wprowadzona do gry. Po wyjściu z szafy członkowie drużyny przejawiają postawy hurraoptymistyczne. Gracz może wybierać różne opcje dialogowe, ale każda zapewnia pełne wsparcie dla Taash. Możemy tylko niuansować poziom entuzjazmu. Twórcy zakładają czapkę moralizatorkę, a Dragon Age: The Veilguard zamienia się z epickiej przygody cRPG w podręcznik afirmacji.
W grach wideo nie brakuje dobrze wykonanych postaci niebinarnych. Taash nie jest jedną z nich.
Weźmy Bloodhound z sieciowej strzelaniny Apex Legends albo FL4K z Borderlands 3. Dla obu tych postaci tożsamość płciowa to dodatek i element rozszerzający osobowość, nie sedno istnienia. Tożsamość jest oczywiście ważna, stanowi punkt wyjścia, ale nie ogranicza się wyłącznie do płci. Buduje ją masa innych elementów, lecz pisarze z BioWare zdają się o tym zapominać. To smutne o tyle, że dawniej właśnie BioWare tworzyło jedne z najlepszych postaci w całej branży, inspirując późniejszych pracowników CD Projekt RED czy Larian Studios.
Dragon Age: The Veilguard jest kolejnym dowodem na to, że ze starej gwardii BioWare niewiele już zostało. Straż Zasłony ma kilka atutów, ale dialogi i postacie zdecydowanie nie należą do tego zbioru. Trochę przykro.