Za kasę wydaną na rozwój AI moglibyśmy naprawić życie na Ziemi. Dlaczego Big Techy tego nie robią?
Czterech liderów rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji - Amazon, Google, Meta i Microsoft - nie zamierza przestawać palić pieniędzmi w piecu. Mimo że zwroty z tych inwestycji są nadal wysoce niepewne.
Microsoft, Amazon, Meta (właściciel Instagrama, WhatsAppa i Facebooka) i Alphabet (właściciel Google’a) już opublikowały swoje roczne sprawozdania finansowe dla inwestorów. Wydały łącznie ponad 200 mld dol. na inwestycje związane z GenAI. I wszystkie jednym głosem powtarzają swoim inwestorom: w przyszłym roku wydamy jeszcze więcej.
Wszystkie również jak jeden mąż próbują przekonać inwestorów, że te ogromne inwestycje kiedyś się zwrócą. Że GenAI to technologia, która całkowicie zmieni wiele modeli biznesowych, w tym sposób zarabiania na Internecie. Że to rewolucja, której nie wolno odpuścić. Amazon wręcz wprost deklaruje wydanie 75 mld dol. na GenAI, że mniejsze inwestycje byłyby dla naszych udziałowców wysokim rozczarowaniem.
To też jest ważne:
Tylko w minionym kwartale Microsoft wydał 14,9 mld dol. na GenAI. Podobnie jak w przypadku konkurencji, większość wydatków poszła na infrastrukturę. Generatywna sztuczna inteligencja jest bowiem nadal niezwykle droga w utrzymaniu i potrzebuje znaczących ilości energii. Na dziś nikt nawet nie próbuje estymować kiedy te inwestycje się zwrócą i zaczną być rentowne. Jedyne co mówi się inwestorom, to że na tej odleglejszej przyszłości zarobią miliardy. Muszą tylko uzbroić się w cierpliwość.
Ponad 200 mld dol. na GenAI, tylko od czterech firm. Co można by załatwić za te pieniądze?
200 mld dol. to kwota, która może dosłownie zmienić oblicze świata. Wystarczy sobie wyobrazić, że zamiast inwestować ją w generatywną sztuczną inteligencję, skierowalibyśmy te środki na eliminację globalnego głodu. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych potrzeba około 30 mld dol. rocznie, aby zlikwidować skrajne niedożywienie na świecie. Za 200 mld dol. moglibyśmy sfinansować siedem lat walki z głodem, ratując miliony istnień ludzkich i dając szansę na lepszą przyszłość całym społecznościom.
Innym problemem, który mógłby zostać rozwiązany dzięki takiej inwestycji, jest dostęp do czystej wody. Ponad dwa miliardy ludzi na świecie nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej. Inwestując około 150 mld dol. moglibyśmy zapewnić infrastrukturę wodną dla najuboższych regionów, co znacząco wpłynęłoby na poprawę zdrowia i jakości życia miliardów osób. Choroby przenoszone przez zanieczyszczoną wodę przestałyby być codziennością dla tak wielu rodzin.
Edukacja, klimat i medycyna
Nie można zapomnieć o edukacji. Szacuje się, że globalna edukacja podstawowa dla wszystkich dzieci na świecie wymaga dodatkowych 39 mld dol. rocznie. Inwestując 200 mld dol. moglibyśmy pokryć te koszty przez ponad pięć lat. Dostęp do edukacji to klucz do wyjścia z biedy, promowania równości płci i budowania pokojowych społeczeństw. To inwestycja nie tylko w jednostki, ale w przyszłe pokolenia i stabilność całego świata.
Kwestie związane ze zmianami klimatu to kolejne pole do działania. 200 mld dol. mogłoby zostać przeznaczone na rozwój odnawialnych źródeł energii, takich jak energia słoneczna czy wiatrowa. Taka inwestycja przyspieszyłaby transformację energetyczną, redukując emisje gazów cieplarnianych i spowalniając tempo globalnego ocieplenia. To nie tylko ulga dla środowiska, ale także tworzenie nowych miejsc pracy i przemian gospodarczych w kierunku zrównoważonego rozwoju.
Warto też wspomnieć o potencjale inwestycji w badania medyczne. Finansowanie badań nad chorobami takimi jak Alzheimer, rak czy choroby rzadkie mogłoby przynieść przełomowe odkrycia. 200 mld dol. mogłoby sfinansować tysiące projektów badawczych, przyspieszając postęp medycyny i poprawiając jakość życia milionów pacjentów na całym świecie.
Zastanawiając się nad skalą tej kwoty, warto pomyśleć również o infrastrukturze
Budowa nowoczesnych dróg, mostów, szpitali czy sieci transportu publicznego w rozwijających się krajach mogłaby znacząco przyczynić się do wzrostu gospodarczego i poprawy warunków życia. To inwestycje, które przynoszą korzyści przez dekady, stymulując handel i ułatwiając dostęp do usług.
Te porównania mogą nosić duże znamiona populizmu, co należy od razu przyznać. Sęk w tym, że rzeczony populizm byłby łatwy do prostego zdefiniowania przez wskazanie realnych korzyści, jakie GenAI zapewnia społeczeństwu. Na dziś te są zaskakująco skromne, w porównaniu do ponoszonych na jej rozwój kosztów. To niewątpliwie ważna rewolucja w rozwoju informatyki - coraz więcej jednak wskazuje, że to również inwestycyjna bańka bez widocznego dna.
I nikt nawet nie próbuje przewidywać co się stanie, jak w końcu pęknie.