REKLAMA

Urzędnicy się spierali, "wieża Napoleona" powstała. Mieszkańcy łapią się za głowę

52 m maszt zwraca na siebie uwagę, a jego powstanie zaskoczyło zarówno mieszkańców, jak i radnych. „Zabrakło empatii” – mówią politycy. Spór o konstrukcje toczył się i choć prezydent Poznania był na „nie” to wieża i tak powstała.

Urzędnicy się spierali, "wieża Napoleona" powstała. Mieszkańcy łapią się za głowę
REKLAMA

Dziś Radojewo to część Poznania, ale dawniej była to wieś. Odwiedził ją w 1806 r. sam Napoleon Bonaparte. W odróżnieniu od Ślesina, gdzie z okazji wizyty stworzono łuk triumfalny, Radojewo nie doczekało się konkretnej formy upamiętnienia gościny cesarza. Aż do teraz – z przymrużeniem oka mieszkańcy nazwali „wieżą Napoleona” 52 m maszt, który wyrósł na osiedlu.

REKLAMA

Mieszkańcom mimo wszystko do śmiechu nie jest, bo konstrukcja zdominowała okoliczny krajobraz. W rozmowie z „Głosem Wielkopolski” radny Adam Szabelski zauważa, że lokalizacja masztu budzi słuszne kontrowersje. Choć niektórzy mieszkańcy cieszą się z poprawy jakości zasięgu, to zdaniem wielu moloch nie pasuje do niskiej zabudowy.

Sprawa masztu jest o tyle ciekawa, że sami urzędnicy nie byli zgodni co do tego, czy wieża powinna stanąć.

Dwukrotną negatywną decyzję wydał prezydent

Maszt mógł się wzbić, ponieważ odwołanie inwestora przyjął wojewoda, uchylając werdykt władz Poznania.

Urzędnicy konkretnie spierali się o to, co może powstać na terenie inwestycji. Według miasta fakt, że jest to działka również pod zabudowę mieszkaniową oznacza, że mimo możliwych funkcji usługowych wieża nie powinna być zbudowana. Wojewoda uznał jednak, że maszt spełnia usługowe przeznaczenie i dał zielone światło.

- Mieszkańcy mają poczucie, że coś zostało zrobione za ich plecami. Rozumiem potrzebę dobrego zasięgu, wysokiej jakości internetu, ale odrobinę więcej empatii i na pewno można byłoby znaleźć inne miejsce dla tej wieży. Tym bardziej, że wokół nie brakuje pól uprawnych oddalonych od zabudowań – komentuje w rozmowie z „Głosem Wielkopolski” Adam Szabelski.

Poznański przykład pokazuje, że każdy spór związany z masztami jest inny. W tym przypadku mieszkańcy nie powoływali się na szkodliwe teorie spiskowe związane z rzekomym niebezpieczeństwem grożącym ze strony technologii. Po prostu zmartwił ich fakt, że unikalny charakter dzielnicy został zaburzony. I to bez ich wiedzy.

Często operatorzy zderzają się z bardzo negatywnymi i niesłusznymi reakcjami na maszt

Na spotkania zachęcające do protestów zapraszani są ludzie, którzy sieją dezinformacje i podpierają się tytułami, mimo że naukowo zajmują się zupełnie innymi kwestiami. Trudno o porozumienie, kiedy druga strona rzuca absurdalnymi hasłami nt. zdrowotnych powikłań, które rzekomo maszty powodują. To jednak nie oznacza, że z prób dialogu trzeba rezygnować. Tym bardziej że jak widać argumenty mogą być inne – związane z poszanowaniem wspólnej przestrzeni.

Więcej o protestach przeciwko masztom piszemy na Spider's Web:

Mieszkańcy pamiętając historię dawnej wsi nowy, kontrowersyjny maszt ochrzcili mianem „wieży Napoleona”. Coś musi być w tym, że czasami nazwa ma duże znaczenie i nie jest przypadkowa. Wikipedia wyjaśnia, że Radojewo nazwane zostało tak na cześć… radowania się i radości. Pogodne podejście nie opuszcza mieszkańców do dziś.

Wikipedia zdradza też jeszcze jedną ciekawostkę związaną z miejscowością. Istnieje legenda związana z głazami narzutowymi. To właśnie w kamienie zamieniona została dwójka ludzi, którzy zapomnieli o swoich obowiązkach i zostali przeklęci przez matkę. Kto wie, może za trzysta lat powstanie legenda o złej kobiecie, która w nerwach rzuciła: „obyście zamienili się w ogromny maszt!”. Pewnie niektórzy urzędnicy by tego chcieli, bo to oznaczałoby, że zapomniano im niewsłuchanie się w głos mieszkańców.  

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA