REKLAMA

PocketBook InkPad Eo - czytnik w cenie wakacji. Pytanie, czy warto?

Może za kwotę 2449 zł nie da się spędzić wakacji nad polskim morzem w rozpadającym się bungalowie, ale w zupełności wystarczy do tygodniowego pobytu all inclusive w Turcji. A może lepiej wydać te pieniądze na czytnik e-booków, z którym zwiedzimy cały świat, nie ruszając się z kanapy? Sprawdźmy.

PocketBook InkPad Eo
REKLAMA

Nie ukrywam, że późno zdecydowałem się na przygodę z czytnikami e-booków. Bardzo długo twierdziłem, że tylko tradycyjna książka jest coś warta, a ta czytana na ekranie to lizanie loda przez papierek. Nie dawałem sobie wytłumaczyć, że mój kręgosłup podziękuje za noszenie w plecaku nie kilku grubych książek, tylko mniejszego i lżejszego niż pojedynczy wolumin sprzętu, a rzekoma wygoda korzystania z tego typu urządzeń była dla mnie dyskusyjna - bo przecież co to za problem spakować jakąś książkę do plecaka, prawda? Jednak i na mnie przyszedł czas i ze zdumieniem odkryłem, że byłem luddystą wśród tych sprzętów.

REKLAMA

Na testy trafił do mnie PocketBook InkPad EO, czyli czytnik e-booków, który jest równocześnie notatnikiem i szkicownikiem. Z początku przestraszyłem się jego wysokiej ceny, bo przecież czytniki e-booków potrafią kosztować ułamek wartości PocketBooka, ale jeden urlop nad polskim morzem wystarczył do tego, żeby zmienić moje zdanie wobec całej tej kategorii urządzeń. Od razu też zaznaczam, że nie jestem power-userem i ten konkretny model recenzuję go z perspektywy zwykłego użytkownika, czyli takiego, który używa czytnika do, no właśnie, czytania - głównie z opasłej biblioteki Legimi.

PocketBook InkPad EO - specyfikacja

Czytnik e-booków może pochwalić się naprawdę dobrymi parametrami:

  • ośmiordzeniowy procesor (2,3 GHz),
  • 4 GB RAM, 64 GB pamięci na dane, obsługa kart microSD,
  • 10,3-calowy ekran Kaleido 3 - rozdzielczość 1860 x 2480 w odcieniach szarości (300 dpis), 930 x 1240 pikseli w kolorze (150 dpi),
  • Android 11,
  • kamera,
  • akumulator 4000 mAh,
  • obsługiwane formaty: AZW, AZW3, DOC, DOCX, EPUB, FB2, FB2.ZIP, HTM, HTML, MOBI, PDF, PRC, RTF, TXT, JPEG, BMP, PNG, MP3, WAV,
  • 226 x 191 x 7 mm, waga 470 g,
  • Bluetooth 5.0, Wi-Fi, USB-C,
  • rysik

Na papierze specyfikacja wygląda naprawdę dobrze, ale czy w rzeczywistości jest tak kolorowo?

Działanie wprawiło mnie w konsternację

Duży plus za zastosowanie e-papierowego ekranu, który praktycznie nie odbija światła, dzięki czemu nawet w pełnym słońcu widzimy wyraźnie czytaną treść - to zupełnie inne doświadczenie niż w przypadku smartfonów i tabletów. Obsługuje on przy tym wyświetlanie innych barw niż odcienie szarości, aczkolwiek jak to bywa w przypadku e-papieru, kolory są tak jakby wyprane. Do tego mamy na pokładzie 8 rdzeni, 4 GB RAM, co sugeruje naprawdę szybkie działanie - bo przecież co może być skomplikowanego w oprogramowaniu czytnika e-booków? Okazuje się, że w praktyce znacznie więcej, niż można byłoby się spodziewać, co związane jest z mnogością ustawień wyświetlania obrazu.

Na początku testów miałem zresztą wrażenie, że PocketBook InkPad EO lubi czasem się przyciąć i nie potrafiłem zrozumieć dlaczego. Jakość działania trochę poprawiła aktualizacja systemu, którą czytnik dostał w trakcie moich testów, ale na bardzo dużych plikach zdarzało się, że po kliknięciu następnej strony przez chwilę nie działo się nic. Czytam w normalnym tempie, więc bardzo szybko nauczyłem się, że wystarczy, że pod koniec ostatnich zdań na stronie kliknę ekran, to akurat nowa strona załaduje się w idealnym momencie, ale już np. moja żona, która wręcz pochłania książki, miała problem. Przez chwilę myślałem, że to wina używania Legimi, ale nawet wrzucenie pliku z książką na dysk niewiele zmieniało.

Z perspektywy osoby, która chce po prostu poczytać książkę, ta sytuacja bynajmniej nie była komfortowa, skoro widziałem tańsze czytniki działające płynniej i lepiej, więc postanowiłem poeksperymentować z ustawieniami. Okazuje się, że metodą prób i błędów udało się znaleźć rozwiązanie mojego problemu: wystarczyło w Ustawieniach zmienić domyślny Tryb odświeżania na Normalny (opisany jako szybki) albo Ekstremalny.

Byłem zdumiony tym, iż producent domyślnie ustawia urządzenie tak, aby odświeżało się wolniej. Wysnułem nawet roboczą hipotezę, iż może chodzić tutaj o wydłużenie czasu pracy na jednym ładowaniu - no ale skoro ten liczony jest w tygodniach, a nie dniach, to nie miałoby to przecież sensu. Skoro jednak problem udało się rozwiązać, to nie drążyłem tematu, ale już po publikacji tego tekstu oraz odesłaniu egzemplarza testowego do producenta zwrócono moją uwagę na fakt, iż zmiana częstotliwości odświeżania ma wpływ również na „dokładność” czytnika.

W uproszczeniu: im wyższa, tym gorsza jakość obrazu i większe ryzyko, iż pojawi się ghosting (takie powidoki na ekranie i ślad po poprzednio wyświetlanych klatkach), co pewnie ma pewnie znaczenie podczas przeglądania kolorowych magazynów, robienia kolorowych szkiców itd. Jak jednak zaznaczyłem już na wstępie: na ten czytnik e-booków patrzyłem przez pryzmat tego jego podstawowego zastosowania, czyli nomen omen czytania książek. Po zwiększeniu częstotliwości odświeżania nie zauważyłem problemów z jakością odwzorowania literek, za to responsywność się wyraźnie poprawiła i nie chodzi jedynie o płynność animacji. Nowa strona po dotknięciu ekranu renderowana była wyraźnie szybciej.

Zdaję sobie jednak sprawę, że PocketBook InkPad EO to urządzenie o możliwościach wykraczających poza samo konsumowanie treści: można robić na nim notatki, korzystać z przeglądarki internetowej i oglądać filmy na YouTubie. Cieszy, że producent dał użytkownikom więcej opcji do wyboru i możliwe, że z perspektywy statystycznego klienta wybierającego ten konkretny model domyślne mają one nawet sens. Jako osoba zainteresowania wyłącznie czytaniem powiem jednak tyle: szkoda, czytnik samo nie potrafi dobrać optymalnych parametrów ekranu do aktualnie używanej aplikacji i typu wyświetlanych treści, a w domyślnym trybie nie działa optymalnie podczas czytania.

Nie obraziłbym się też, gdyby w menu urządzenia poszczególne tryby były szerzej opisane. Tak jak mamy możliwość wybrania ustawień takich jak Domyślne, Czasopismo, Komiks, Wideo i Niestandardowe, tak już w przypadku Trybów odświeżania w życiu bym się nie domyślił, że HD 256 zwiększa liczbę wyświetlanych odcieni szarości oraz w jakiej sytuacji optymalny będzie tryb Regal (okazuje się, że on w teorii przedkłada jakość obrazu nad szybkość). Nie jest to przyjazny interfejs dla laika.

Kończąc jednak tę przydługą dygresję, to sam ekran jest naprawdę miły dla oka, nie męczy wzroku i nawet kilka godzin spędzonych przed nim jest czystą przyjemnością. Producent wykonał tu kawał dobrej roboty. Wyświetlane treści są wyraźne, bardzo dobrze czytelne, a do tego czytnik nie ciąży. Oczywiście można mieć zastrzeżenia do szerokiej ramki po prawej stronie, ale wiele urządzeń z tej kategorii takie posiada - pewnie po to, by trzymając sprzęt w jednej dłoni nie zasłaniać treści. Można też ręcznie zmienić poziom doświetlenia ekranu, ale w tym modelu standardowy tryb automatyczny sprawdza się naprawdę świetnie.

Co tam jeszcze ciekawego znalazło się na pokładzie?

Rysik, dzięki któremu można robić notatki na dokumentach, a także w nowych plikach i zdjęciach. Przyjemnie leży w dłoni, pisanie nim jest wygodne, ale dlaczego nie przyczepił się na magnes do żadnej z krawędzi czytnika?! Szkoda, że tak to nie działa, bo dzięki temu łatwiej byłoby przenosić cały zestaw, a tak musiałem wkładać rysik do kieszeni. Samo robienie notatek na tym urządzeniu to czysta przyjemność - czułość jest na tyle duża, że miałem wrażenie pisania prawdziwym długopisem/ołówkiem. W menu wyboru szablonów możemy wybrać kilka wzorów jak np. notatnik, kalendarz, zeszyt w linie itd., dzięki którym robienie notatek jest jeszcze łatwiejsze.

Nie jestem fanem szkicowania, ale podczas testów działało to bardzo dobrze, linie są wyraźne, nawet nałożenia kolorów wyglądają jak w prawdziwym zeszycie. Dodajmy do tego możliwość przesuwania narysowanych rzeczy w dowolne miejsce na ekranie, wstawianie zdjęć, tekstów z innych plików i okazuje się, że pod ręką mamy wygodny czytnik, który jednocześnie może służyć nam do stworzenia własnego komiksu, a efekty ogranicza jedynie wyobraźnia. Algorytmy poprawiają narysowane kształty - system wie, że chcemy narysować prostą linię, więc pomaga nam ją zrobić, wie kiedy mieliśmy w planach zrobić koło, a kiedy trójkąt itd.

Bardzo podoba mi się funkcja o nazwie Floating Ball - przy krawędzi ekranu przez cały czas może być widoczne małe kółko, a po jego naciśnięciu wysuwa się menu szybkich akcji, które możemy wykonać na danym dokumencie. Znacząco ułatwia to korzystanie z czytnika, bo np. wybrany fragment książki możemy wygodnie zaznaczyć i wysłać mailem. Działanie pływającej kuli możemy personalizować, wystarczy zmienić akcję przypisaną do danego przycisku. Fajne, pomocne i do tego działające naprawdę dobrze.

Zapytacie mnie o czas pracy urządzenia, a ja zgodnie z prawdą odpowiem, że co najmniej tydzień, tylko problem jest taki, że nie jestem zwolennikiem rozładowywania sprzętów do zera, tylko jak mam chwilę, to podłączam do prądu, więc prawdopodobnie ten czas jest dłuższy. Urządzenie ma port USB-C, więc i tak będziecie mieć przy sobie odpowiednią ładowarkę.

Na koniec wspomnę jeszcze o jednym: ten model PocketBooka ma zainstalowany system Android 11, a nie zmodyfikowanego Linuksa, a to jeden z największych atutów tego urządzenia, bo mamy tu dostęp do sklepu Google. Dzięki niemu świat dosłownie staje przed nami otworem, możemy pobrać setki aplikacji, które dodatkowo zwiększą możliwości tego czytnika, dadzą dostęp do masy treści z różnych źródeł oraz sprawią, że jego ekran i rysik przydadzą się jeszcze bardziej.

Czytnik ma aparat

W teorii służy do robienia zdjęć dokumentów, na które możemy później nanosić odręczne notatki za pomocą dołączonego rysika. Doszedłem jednak do wniosku, że nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć więc zrobiłem dwa zdjęcia. Nie jest to mistrzostwo świata, nie wygracie nimi żadnego konkursu, ale jeżeli nie będziecie mieć pod ręką telefonu, to jak najbardziej możecie użyć czytnika. Do dokumentów aparat wystarczy z nawiązką, a i inne zdjęcia są całkiem niezłe.

To dobre urządzenie, ale z jednym ogromnym ale

Cena jest, tak po prostu, bardzo wysoka. Nie potrafiłbym uzasadnić sobie wydania 2500 zł na urządzenie do czytania e-booków, nawet jeśli wyposażono je w aparat, kolorowy e-papierowy ekran i rysik do notatek. Gdyby kosztował połowę tej kwoty, albo jedną trzecią, to napisałbym, że możecie klikać opcję zamów teraz.

Pocketbook InkPad EO nie jest urządzeniem dla statystycznego zjadacza kryminałów albo literatury faktu. To drogie urządzenie o niszowym zastosowaniu dla osób, które doskonale wiedzą, że wykorzystają możliwości, jakie daje kolorowy e-papier w połączeniu z rysikiem i dostępem do aplikacji z Google Play.

Sam, zamiast kupować Pocketbook InkPad EO wolałbym pojechać na wakacje, na które zabrałbym do plecaka urządzenie z tej kategorii, ale znacznie tańsze i bez całej tej masy bajerów.

Pocketbook InkPad EO - zalety

To mi się podobało:

  • komfort korzystania z urządzenia,
  • świetny ekran
  • płynność działania (po podwyższeniu częstotliwości odświeżania),
  • floating ball,
  • obsługa rysika,
  • ekran (powtarzam się, ale jest naprawdę świetny).

Pocketbook InkPad EO - wady

To mi się nie podobało:

  • cena,
  • domyślnie niska częstotliwość odświeżania ekranu,
  • jeszcze raz cena, serio, to zbyt wiele.

Jeżeli chcesz to możesz kupić Pocketbook InkPad EO pod tym linkiem

REKLAMA
SPRAWDŹ OFERTĘ
Media Expert
Pocketbook InkPad EO
Media Expert

Tekst zaktualizowany

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA