REKLAMA

Zniknął sprzęt, który może sparaliżować polską kolej. Sprawę bada ABW

Skradziony sprzęt mógł pozwolić wpływać na ruch pociągów. Wciąż urządzeń nie odnaleziono.

mniej niż minutę temu
pociagi
REKLAMA

O sprawie informuje Wirtualna Polska. Do kradzieży miało dojść 15 czerwca. Urządzenia zostały wyniesione z warszawskiej siedziby firmy Pyrylandia. Jak tłumaczy Szymon Jadczak skradzione sprzęty są wyposażone m.in. w możliwość nadawania sygnału Radio-Stop.

REKLAMA

Dokładnie za pomocą tych sygnałów masowo zatrzymywane były pociągi w 2023 r. I znacznie wcześniej, bo statystyki publikowane przez Urząd Transportu Kolejowego pokazywały, że w Polsce zatrzymywania pociągów nieuprawnionym sygnałem odbywały się wręcz regularnie.

Co więcej - już w 1989 r. branżowi eksperci obawiali się, że "wśród kolejarzy znajdą się dowcipnisie, którzy – dla zabawy – zatamują ruch w promieniu rozchodzenia się fali". Dopiero po tych incydentach zapowiedziano przejście na bardziej bezpieczny system.

Nie da się jednak ukryć, że w 2023 r. "ataków" przybyło:

Skradzione urządzenia mogły posłużyć do czegoś znacznie większego

Złodziej przejął system dyspozytorski o nazwie F-804/2/M.

Komunikacja w tym systemie odbywa się za pośrednictwem fal radiowych, ale także poprzez wewnętrzną sieć pociągnięta wzdłuż danej trasy, czy to poprzez światłowód, czy przez innego rodzaju kabel. Po wpięciu się do tej sieci za pośrednictwem urządzenia takiego jak to, które skradziono, dyżurny może zdalnie przełączyć się na dowolny nadajnik radiowy na obsługiwanej trasie. I np. wydawać polecenia maszynistom na tym obszarze lub włączyć nadawanie sygnału Radio-Stop

– tłumaczył Wirtualnej Polsce pracownik jednej ze spółek kolejowych, który w swojej pracy ma kontakt z F-804/2/M.

Urządzenie pozwala podsłuchiwać i nagrywać informacje o ruchu pociągów na całej trasie. Żeby było to jednak możliwe należy najpierw wpiąć się do sieci, która kontroluje konkretny fragment torów.

Jak się okazuje złodzieje próbowali przełamać zabezpieczenia. Do przedstawiciela jednej z firm odpowiedzialnej za remont linii, na której montowane są systemy łączności Pyrylandii, zadzwonił ktoś podszywający się pod pracownika spółki PKP PLK. WP donosi, że domagał się „przekazania w trybie pilnym informacji dotyczących adresacji IP urządzeń systemu radiołączności”. Według informacji portalu szczegóły te pomogłyby m.in. przejąć kontrolę nad łącznością kolejową czy umożliwiłby poznanie sposobu działania systemu. Informacje nie zostały przekazane, a o sprawie poinformowano PKP PLK oraz ABW.

- Samo uzyskanie adresu IP nie pozwoli przejąć kontroli nad urządzeniem. Mamy tak zabezpieczony system, że podpięcie obcych urządzeń nic nie da bez autoryzacji. Urządzenie nie będzie bez tego działało w sieci – zapewnili przedstawiciele Pyrylandii w rozmowie z WP.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przekazało, że śledztwo w sprawie prowadzi policja, ale „Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego też wykonuje swoje czynności”.

Według nieoficjalnych informacji sprawdzany jest wątek działań służb rosyjskich lub białoruskich

W lipcu funkcjonariusze KSP zatrzymali 44-letniego mężczyznę. Nie posiadał stałego miejsca zamieszkania i zameldowania, a na swoim koncie miał już drobne kradzieże. Postawiono mu zarzut kradzieży zuchwałej. Zatrzymany przyznał się do przestępstwa. Tyle że ciągle nie wiadomo, gdzie są skradzione urządzenia.

REKLAMA

- Wygląda mi to tak, jakby ktoś działał na zlecenie służb specjalnych, ale zrobił to kompletnie na chama. Raczej obstawiałbym Białorusinów. Kolej to jest dla nich w tej chwili priorytetowa sprawa. A monitorowanie ruchów kolei, możliwość zakłóceń w ruchu, w momencie, gdy ciężki sprzęt na wojnę w Ukrainie transportowany jest naszymi torami, to są kluczowe rzeczy - uważa gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Zdjęcie główne: Martyn Jandula / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA