iPad Air (2024) z Apple M2 w naszych rękach - podwójne pierwsze wrażenia
iPad Air doczekał się solidnego odświeżenia oraz nowego rozmiaru. Czy w praktyce nowe tablety Apple’a ze średniej półki dają radę? Sprawdziliśmy to w Londynie.
Podczas majowej prezentacji Apple pokazał aż cztery tablety, a jeden z nich jest do tego w zasadzie nowym produktem. Do dwóch odświeżonych iPadów Pro oraz kolejnej wersji iPada Air z 11-calowym ekranem dołączył właśnie 13-calowy model z tej drugiej linii, a portfolio przypomina teraz do złudzenia iPhone’y. W przypadku telefonów też mamy po dwa sprzęty pro i nie-pro i starsze modele, a do tego dochodzą takie małe „rodzynki” (jak odpowiednio iPad mini i iPhone SE).
iPad Air w 11-calowej wersji został przy tym całkiem rozsądnie wyceniony, gdyż model z procesorem Apple M2, który wyposażono w dodatku w aż 128 GB pamięci wewnętrznej, można kupić już za 2999 zł. To nadal sporo więcej niż w przypadku przecenionego dziś iPada 10. generacji, ale jednocześnie ciut mniej, niż się spodziewałem - i to za dwukrotnie pamięci niż w przypadku poprzednika. Co zaś najważniejsze: dla wielu osób ten sprzęt będzie więcej niż wystarczający.
iPadom Air wreszcie (prawie) niczego nie brakuje.
Stosowane są w nich wyświetlacze LCD o marketingowej nazwie Liquid Retina Display, ale pod względem rozdzielczości, odwzorowania kolorów i jasności, osobom rozważających zakup tego sprzętu zapewne niczego więcej nie potrzeba. Na pokładzie mamy też nowoczesny procesor rodem z Maków, który jest nie tylko szybki, ale również energooszczędny, co w sprzętach mobilnych jest kluczowe. Do niedawna był on dostępny tylko w modelach Pro.
Fakt, że mamy do wyboru teraz dwa modele różniące się długością przekątnej ekranu, jest oczywiście strzałem w dziesiątkę - tak samo jak to, iż obok iPhone’ów Pro Max mamy od dwóch generacji możliwość zakupu iPhone’ów Plus. Po raz pierwszy w historii osoby potrzebujące większego tabletu Apple’a nie muszą kupować tego najdroższego modelu pełnego ficzerów i dodatków, których potrzebują w zasadzie wyłącznie artyści i profesjonaliści.
@spiderswebpl Zupełnie nowe iPady Air (2024). Teraz w dwóch rozmiarach. Co jeszcze się zmieniło? #ipad #apple #ipadair
♬ original sound - Spider’s Web
W dodatku jeśli ktoś chciałby na iPadzie Air rysować, obrabiać wideo i tworzyć muzykę, to jak najbardziej będzie to możliwe w aplikacjach takich jak ProCreate, Final Cut Pro, Logic Pro itd. Tablety z tej rodziny są przy tym kompatybilne z nowym rysikiem Apple Pencil Pro, a dzięki zastosowaniu procesora Apple M2 obsługują nawet funkcję Hover. Nie zabrakło też obecnej w iPadach Pro kamerki montowanej na dłuższym boku, co do tej pory było domeną iPada 10. generacji.
Same urządzenia z linii Air są przy tym smukłe - może nie aż tak, jak iPady Pro mierzące jedynie 5,1 (w modelu 13”) lub 5,4 mm (11”) grubości, ale te 6,1 mm, tak jak w poprzedniej generacji, to i tak jak na tę kategorię bardzo dobry wynik. 11-calowy model trzyma się zaś w dłoni wygodnie, a większy jest, co tu dużo mówić, nieporęczny - ale tak samo jest w przypadku iPada Pro o tej samej przekątnej. Póki firma z Cupertino nie zrezygnuje z ramek, to lepiej nie będzie.
Mimo to jestem przekonany, że wielu osobom właśnie ten 13-calowy iPad Air przypadnie do gustu, zwłaszcza jeśli będą go traktować jako zastępcę (tudzież następcę) laptopa. W połączeniu z klawiaturą Magic Keyboard (tą bez klawiszy funkcyjnych) staje się świetnym sprzętem do pracy, oczywiście jeśli tylko… pogodzimy się z ograniczeniami iPadOS-a. Mam nadzieję, że na WWDC 2024 firma z Cupertino wreszcie zaprezentuje możliwość uruchamiania macOS-a lub przynajmniej apek z macOS-a na iPadach.
iPad Air 11” byłby tabletem dla mnie, gdyby nie jeden mały szkopuł.
Świadom ograniczeń iPadOS-a względem macOS-a korzystam z iPada Pro z procesorem M1 jako mojego jedynego mobilnego komputera z powodzeniem już od lat. Nowe modele z linii Pro to zaś dla mnie przerost formy nad treścią, bo te fenomenalne ekrany i wydajność, jaką zapewni chip Apple M4, przydadzą się głównie osobom pracującym przede wszystkim z multimediami, w tym dźwiękiem i obrazem, a nie głównie z tekstem jak w moim wypadku. A co z iPadem Air w takim razie?
Pod praktycznie każdym względem byłby on dla mnie wystarczający, ale niemożebnie mnie wkurza, że Apple upiera się przy stosowaniu ekranów odświeżanych w 60 Hz w sprzętach z linii nie-Pro. Tyczy się to zarówno tabletów, jak i smartfonów i to w czasach, gdy konkurenci pakują 120-hercowe wyświetlacze do urządzeń z segmentu budżetowego i wygląda to po prostu kiepsko. W praktyce przesiadka na panel odświeżany z niższą częstotliwością zawsze zaś kłuje w oczy.
Nowemu iPadowi Air na tle mojego iPada Pro z M1 już naprawdę niewiele brakuje. No dobra, może jest trochę grubszy i tęskniłbym za Face ID, ale ta smukłość nie jest z mojej perspektywy kluczowa, a z doświadczenia wiem, iż akurat w przypadku tabletów Touch ID w guziku blokady wcale nie sprawdza się źle. Ten brak ProMotion i obsługi 120 Hz byłby jednak dla mnie nie do przebolenia. W rezultacie po dzisiejszej konferencji mój portfel odetchnął z ulgą.
Czytaj inne nasze teksty poświęcone sprzętom Apple’a:
Nie zmienia to faktu, że iPada Air, jeśli tylko podczas testów będzie sprawdzał się tak, jak wskazuje na to jego specyfikacja, będę mógł polecić wszystkim osobom szukającym tabletu, dla których te 60 Hz w ekranie nie jest czymś nie do przeskoczenia. Są to przede wszystkim posiadacze iPhone’ów z linii nie-Pro. Co zaś z osobami, które mają iPhone’y Pro i nie potrzebują OLED-owego ekranu w tablecie? Tym poleciłbym szybko lecieć do sklepu po ostatnie iPady Pro z M2…
Spodziewałem się przy tym, że nowe tablety i nowe akcesoria sprawią, iż w mojej głowie odpali się FOMO i będę chciał szybko lecieć do sklepu. Tak się na szczęście nie stało. Tim Cook co prawda nie bez powodu wspominał, że to największa rewolucja w tabletach Apple’a od dawna, ale te najbardziej soczyste nowości przeznaczone są dla bardzo wąskiej grupy odbiorców. Doceniam przy tym uporządkowanie oferty i zbliżenie jej do tej z segmentu smartfonów.