REKLAMA

Poprosili Unię, żeby wydłużyć dobę do 26 godzin. Podali bardzo życiowy powód

Trudno się z nimi nie zgodzić – 24 godziny to stanowczo za mało. Niby doba nie jest z gumy, ale władze norweskiego miasteczka Vadso liczą, że uda się ją rozciągnąć.

11.04.2024 11.44
Poprosili Unię, żeby wydłużyć dobę do 26 godzin. Podali bardzo życiowy powód
REKLAMA

8 godzin na sen, 8 na pracę i 8 na odpoczynek – w teorii to uczciwy podział, ale doskonale wiemy, jak jest w praktyce. We współczesnym świecie nie do końca się to sprawdza – a może nigdy się nie sprawdzał, ale dopiero teraz to zauważamy – więc trwają dyskusję, jak ten niedoskonały system zmienić, dając ludziom więcej czasu na oddech.

REKLAMA

Może trzeba pracować 7, a nie 8 godzin dziennie? A może całkowicie zrezygnować z jednego dnia pracy i przejść na czterodniowy system? Jeszcze inny pomysł mają władze norweskiego miasta Vadso.

Chcą umówić się, że doba ma jednak 26 godzin

Dodatkowe dwie godziny dziennie oznaczałaby, że mieszkańcy spędzaliby więcej czasu ze sobą. Mogliby dłużej posiedzieć w kawiarni albo nie przejmowaliby się, że już pora wracać do domu z wypadu na ryby, bo zaraz będzie 20:00, trzeba zjeść kolację, umyć się, coś obejrzeć, poczytać i spać. Spokojnie, 20:00, co oznacza, że można położyć się o 25:00, więc jeszcze dużo czasu na relaks – tak chcą żyć w Norwegii.

Wenche Pedersen, burmistrzyni, w liście skierowanym do Komisji Europejskiej dodała, że dzięki temu miasteczko mogłoby przyciągnąć do siebie nowych mieszkańców. I coś w tym jest – slogan „miejsce, gdzie czas płynie inaczej” nie byłby banalnym hasłem reklamowym, a bardzo dosłownym opisem.

Rozczulające jest to, że Pedersen sama do końca nie wie, jak miałoby to funkcjonować w praktyce. Według polityczki Komisja Europejska i tak się nie zgodzi, więc jeszcze nie obmyślili szczegółów. Byłoby śmiesznie, jakby przedstawiciele wspólnoty stwierdzili, że to w sumie niezły pomysł i miasteczko stało się częścią wielkiego eksperymentu polegającego na wprowadzeniu zegarów kończących się na 13, a nie 12.

A wtedy w Łowiczu powiedzą: to my chcemy 28 godz. dobę. Będziemy mieć więcej czasu na siedzenie nad Bzurą. A w Szczecinie stwierdzą, że 28 godz. to dla nich za mało, bo mają więcej atrakcji i niech doba ma przynajmniej 30 godz. Zmiana czasu w takich rzeczywistościach dopiero wprowadzałaby zamieszanie. Na stare jest 26:30?

Żarty na bok, bo norweski pomysł to mimo wszystko ciekawa forma zwrócenia uwagi, że coś z tą tradycyjną dobą jest nie tak. Zamiast jednak ją wydłużać w nieskończoność wolałbym ją po prostu usprawniać, negocjując, co można wyrwać pracy, przeznaczając zdobyty czas na odpoczynek czy przyjemności. W końcu już dawno temu przewidywano, że wraz z postępującą automatyzacją skróci się wykonywanie zarobkowych obowiązków. Czas te śmiałe idee wdrożyć w życie.

Kup zegarek 24-godzinny:
Media Expert
Huawei Watch GT3 46 mm
Media Expert

Możemy dywagować, czy doba powinna mieć 26 godz. albo czy długość pracy należy skrócić, tymczasem z czasem dzieje się coś dziwnego

Z badania opublikowanego w czasopiśmie Nature wynika, że ​​topniejący lód polarny opóźnia sekundę przestępną o trzy lata, przesuwając ją z 2026 na 2029 r. W ciągu ostatniego stulecia dzień wydłużył się o ok. 2… milisekundy. Bardzo bym chciał obliczyć, kiedy w takim razie doba faktycznie będzie miała 26 godz., ale to ponad moje ludzkie siły. Może to będzie jednak jakieś pocieszenie dla Norwegów, że prędzej czy później ich postulat zostanie zrealizowany.

REKLAMA

Więcej o ciekawostkach związanych z czasem przeczytacie na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA