Tłumy ludzi starają się o pracę w wymierającym zawodzie. Niskie zarobki ich nie odstraszają
„Życie na wieży jest nadzwyczaj trudne i bynajmniej nie uśmiecha się rozpróżniaczonym i lubiącym swobodną włóczęgę ludziom Południa. Latarnik jest niemal więźniem” – pisał Henryk Sienkiewicz. Trochę się od tego czasu zmieniło, ale najwyraźniej romantyczne wyobrażenie o tym zawodzie ciągle robi swoje.
Jak informuje dw.com ponad 1000 osób stara się o posadę latarnika na wyspie Wangerooge na Morzu Północnym. 39-metrową starą latarnią morską nie ma jednak zarządzać ktoś, kto wieczorami odpalał będzie lampę i tęsknił za ojczyzną lub przynajmniej spokojnym lądem. Od 1969 r. budowla nie służy do wysyłania sygnałów statkom. Pełni wyłącznie funkcję turystyczną jako punkt widokowy.
Dlatego też nowy latarnik będzie przede wszystkim sprzedawał bilety oraz artykuły pamiątkowe. A mimo to chętnych nie brakuje. „To naprawdę szalone” – mówi przedstawicielka burmistrza wyspy komentując zainteresowanie ofertą. Wśród chętnych są również Czesi oraz Polacy. Albo to krajobraz wyspy Wangerooge oraz mimo wszystko prestiż zawodu, albo ciepłe wspomnienie po lekturze „Latarnika” Henryka Sienkiewicza.
Latarnik wiecznie żywy
Co jakiś czas media obiegają informacje o tym, że gdzieś na świecie poszukiwany jest latarnik. Tego typu ogłoszenia zawsze mają spory odzew. Np. Kanadyjczycy całkiem niedawno oferowali 45 do 70 tys. CAD rocznie (co w przeliczeniu na złotówki daje od 11,2 tys. zł do 17,4 tys. zł miesięcznie) i nie wymagali kanadyjskiego obywatelstwa ani nawet tamtejszego adresu.
Zaznaczali jednak, że „kandydaci będą musieli zamieszkać w "odizolowanych lub częściowo odizolowanych" lokalizacjach i być w gotowości do pracy zmianowej we wszystkich warunkach pogodowych”. Wymagania były również niemałe i raczej nie dla człowieka z ulicy. Należało mieć doświadczenie w obsłudze sprzętu elektrycznego, konserwacji budynków i obsługiwać MS Office. Do zadań latarnika należą opieka nad urządzeniami latarni, przekazywanie komunikatów radiowych, malowanie budynków i dbanie o porządek.
Nieco mniej wymagający byli Szkoci, dlatego też płacili tylko 2043 funtów... rocznie. Ale za to pracy było niedużo. Dwie latarnie znajdujące się na najbardziej wysuniętych na północny-zachód krańcach Wielkiej Brytanii są już zautomatyzowane, więc do obowiązków latarnika, którego poszukiwano w 2022 r., miało należeć tylko doglądanie obiektów (przynajmniej raz w miesiącu w okresie od kwietnia do września) i ewentualne naprawy.
Na Spider's Web piszemy o starych, ale ciągle ważnych technologiach:
Barry Miller, który od 20 lat opiekował się innymi szkockimi latarniami, zwracał uwagę, że czasami pęknie szklana osłona latarni albo podczas wiatru otwierają się drzwi. Jak przekonywał szum fal i odgłosy wiatru oraz fakt, że podtrzymuje się wiekową tradycję sprawiają, że można czuć satysfakcję z wykonywanych obowiązków.
Praca latarnika w Polsce jest możliwa?
- Etaty latarników nie są redukowane, ale w naturalny - i chyba nieunikniony - sposób przekształcają się w specjalistyczne stanowiska robotnicze – mówiła w rozmowie z Bizblog.pl Ewa Wieczorek, rzeczniczka Urzędu Morskiego w Szczecinie.
Obecnie na polskim wybrzeżu mamy 15 latarników i latarniczkę. Robert Kwieciński, latarnik w Niechorzu i pracownik Urzędu Morskiego w Szczecinie w rozmowie z „Kurierem Szczecińskim” wyjaśniał, że praca jest „raczej spokojna” i że często polega po prostu na byciu kustoszem w latarni morskiej. Głównie pracuje zdalnie, w Szczecinie, a do akcji wkracza, gdy „ktoś zgubi kontener, który może być na morzu zagrożeniem dla innych jednostek”.
Obecnie praca latarnika to nadzór nad obiektem, drobne naprawy i sprzątanie. To też utrzymywanie czystości w laternie, gdzie mieszczą się pryzmaty, które skupiają wiązkę światła. Światło powinno mieć zasięg 40 km
– mówił Piotr Laskowski w rozmowie z Radiem Koszalin.
Latarnikiem można być również z dala od morza
We Wrocławiu wciąż pracują osoby odpowiedzialne za zapalanie gazowych latarni znajdujących się w najstarszej części miasta. Codziennie 98 gazowych latarni odpalanych jest na Ostrowie Tumskim. Pracownicy do pracy wychodzą „tuż przed zmrokiem” oraz na pół godziny przed świtem. Latarnie znajdują się na wysokości 4,5 m, więc atrybutem latarnika jest kilkumetrowa sztyca. Poza zapalaniem latarnicy zajmują się doglądaniem urządzeń gazowych, naprawą, oczyszczaniem oraz prowadzeniem dziennika obsługi. „Wiele czasu zajmuje latarnikom pozowanie do zdjęć z turystami i przechodniami” – czytamy na wroclaw.pl.