REKLAMA

Polacy nie śpią, bo czekają na SMS-y od Biedronki. Do wojny dyskontów dołączyli nowi gracze

Pojedynek na niskie ceny obecnie toczony jest na SMS-owym froncie. Biedronka nadal wysyła Polakom wiadomości, w których przypomina o atrakcyjnych cenach porównując się z największym rywalem.

biedronka
REKLAMA

Wieczorem 8 lutego do Polaków zaczęły przychodzić nowe wiadomości od Biedronki. Sieć naprostowała gazetę Fakt, która w swoim „koszyku cenowym” z 6 lutego najwyraźniej podała złą cenę schabu. W SMS-ie podkreślono, że tak naprawdę schab bez kości kosztuje mniej za kg i biorąc to pod uwagę to koszyk Biedronki jest najtańszy.

REKLAMA

A przy okazji dodano, że kapsułki są w promocji, a w Lidlu kupi się je o wiele drożej. Oczywiście tak na wszelki wypadek, skoro już zawracają nam głowę to napomknęli, bo przecież najważniejsza informacja to ta o błędzie gazety sprzed 2-3 dni, prawda? Prawda?!

Cała SMS-owa afera zaczęła się na początku tygodnia, kiedy Biedronka w SMS-ach informowała o obniżkach zestawiając ceny w swoim sklepie do tych w Lidlu. W sieci zrobiło się z tego trochę śmiechu, nawet Lidl z przymrużeniem oka zareagował na swoim facebookowym profilu. W oświadczeniach miejsca na żarty już jednak nie było. „Pragniemy zaznaczyć, że rozpowszechniane informacje o cenach wybranych produktów w sieci Lidl Polska są nieprawdziwe i wprowadzają konsumentów w błąd” – podkreślono w komunikacie.

Biedronka zaś niejako zapowiadała kontynuację SMS-owej misji:

Podejmujemy rozmaite działania zmierzające do tego, aby poinformować naszych klientów o cenach najważniejszych produktów w sieci Biedronka, w tym rzetelnie je porównując z cenami u naszych konkurentów. Jesteśmy zdeterminowani, by w praktyce realizować hasło „Codziennie niskie ceny” w interesie naszych klientów. W tym konkretnym przypadku najlepiej widać kto jest liderem cen na polskim rynku, do którego działań dostosowują się konkurenci

- mówił Jan Kołodyński, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.

Teraz w „wojnę cenową” zaplątał się Fakt. Dla Polaków to niekoniecznie dobra wiadomość, bo to może oznaczać, że SMS-y zostaną wykorzystane do weryfikacji nawet najdrobniejszych różnic. I to wcale nie sprzed chwili, a kilku dni. Teoretycznie Biedronka ma powód, bo chodzi przecież o poinformowanie, jak jest naprawdę. A że przy okazji rozreklamuje się swoje obniżki? Och, szczęśliwy zbieg okoliczności.  

Więcej o nowościach technologicznych w sklepach przeczytasz na Spider’s Web:

Kiedy to się wszystko zaczęło?

Porównanie do Lidla widać też kampanii „Szczęśliwe paragony”. Użytkownicy aplikacji i karty Moja Biedronka mogą liczyć na e-voucher na zakupy, jeśli zostanie wylosowany akurat ich paragon. Na stronie akcji Biedronka niby małym, ale jednak widocznym druczkiem przypomina, że w Lidlu wygrać można mniej. I to co godzinę. Miejsc, w których można wbić szpilkę przybywa, a nowe formy (konkurs, do którego niezbędna jest aplikacja) sprawiają, że o wszystkim dowiadują się zwykli klienci.

Niby doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, że marki rywalizują ze sobą. Dotychczas jednak ten pojedynek był korespondencyjny. W gazetkach promocyjnych, w niewinnych mrugnięciach okiem, że jest się najtańszym, najlepszym, a konkurencja ogląda plecy – tyle że wprost nie mówiło się, kto dokładnie jest tą konkurencją. Człowiek wiedział, ale autorzy reklam mieli czyste rękawiczki.

Kiedy przekroczono granicę? Końcówka czerwca 2023 r., Gliwice. Okolice sklepu Lidla. Na kostce brukowej ktoś sprayem wymalował napis „do Biedronki idę”. Lokalne media tłumaczyły, że w niedalekiej odległości powstaje sklep Biedronki, ale póki co okolica należy do Lidla. Mieliśmy więc do czynienia z intrygującym chuligańskim występkiem informującym o tym, że nowy twardy zawodnik jest w mieście. I zaczyna zaznaczać teren. Zresztą nie tylko tam, bo w Sosnowcu na chodniku pojawiło się podobne „graffiti”.

To faktycznie był chuligański wybryk, bo zarządca dróg nie wydał zgody na umieszczenie ewidentnej reklamy. Biedronka się tłumaczyła: że to na chwilę, że pierwszy deszcz zmyłby te napisy, że nie chodziło o to, aby kogokolwiek zdenerwować. Farba się wylała, jakaś granica została przekroczona.

Sierpień 2023 r. Gorące lato. Skaczesz po kanałach i nagle widzisz nietypową reklamę Biedronki. Nietypową, bo w spocie pokazywane są paragony innych sieci wymienionych z nazwy, a napisy i lektor wprost wskazywali na to, że Biedronka jest najtańsza. I chociaż reklama porównawcza nie jest w Polsce zakazana, to zazwyczaj w takich materiałach nie szturchano konkurentów, trzymano się pewnych zasadach. Biedronka zmieniła zasady gry.

Internet oczywiście reaguje. Jedni mówią, że to dziecinne. Inni kiwają głowami, ale pewnie nie narzekają przy kasie, gdy koniec końców okazuje się, że sklepy faktycznie muszą obniżać ceny, żeby wypaść lepiej. Pojawiają się przeróbki, ale też takie, które bardziej na poważnie chcą rozmawiać o tym, co dyskonty łączy, a nie dzieli:

Sprawdziłem komentarze pod aplikacją Biedronki

Mało osób od 5 lutego zwraca uwagę na SMS-y, a przecież to właśnie zaakceptowanie regulaminu aplikacji otwiera reklamową furtkę. Być może to kwestia tego, że nie czytamy regulaminów? Jedno jest pewne: nowy SMS oznacza, że Biedronka nie planuje się zatrzymać w wysyłaniu komunikatów. A jeśli ktoś na tym przegrywa, to głównie te sieci, które na zestawienie się nie załapały. Na ringu stoi dwóch zawodników i to oni cieszą się teraz z tego, że wzrok zwrócony jest na nich. To jednak bardziej wrestling niż boks.

REKLAMA

Cóż, cytując mema nawiązującego do Cyberpunk 2077: przepowiadano nam wojny korporacji, a dostaliśmy pojedynek na SMS Biedronki i Lidla. Innej przyszłości nie będzie.

zdjęcie główne: Szymon Pelc / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA