REKLAMA

Polskie muzeum prosi o pomoc. Tu nie wystarczą nowe technologie, potrzebny jest człowiek

Muzeum Warszawy udostępni ponad 5 tys. nigdy wcześniej niepokazywanych fotografii. To sami mieszkańcy albo pasjonaci historii pomogą dowiedzieć się czegoś więcej na temat przedstawianych wydarzeń. Jak widać są dziedziny, gdzie sztuczna inteligencja nigdy się nie przyda, bo nie ma najważniejszego – wspomnień.

Polskie muzeum prosi o pomoc. Tu nie pomogą nowe technologie, potrzebny jest człowiek
REKLAMA

Muzeum Warszawy ma sporą kolekcję fotografii, które wrzuca do sieci i opisuje. Jednak niektóre zdjęcia, przedstawiające zwykłe życie mieszkańców, trudno jest scharakteryzować. Gdzie to dokładnie zostało uchwycone, kto jest na zdjęciu, skąd się tam wziął, kim był, jaką miał historię?

REKLAMA

Za każdym takim momentem kryją się ludzkie przeżycia i doświadczenia. O mieście, którego już nie ma, bo wszystko zdążyło się zmienić, sklep został wyburzony, kamienicę zastąpił wieżowiec albo parking. Właśnie dlatego potrzebni są ludzie, którzy mogą stwierdzić: „zaraz, to był mój dziadek, mieszkał dwie ulice dalej, codziennie chodziłam tam po bułki, sklep prowadził taki pan, który mieszkał w Warszawie od dawna…”.

Stąd pomysł na Społeczne Opisywanie Fotografii. Organizatorki akcji wybrały fotografie dokumentujące zniszczenia i odbudowę Warszawy po II wojnie światowej autorstwa Leonarda Jabrzemskiego, Alfreda Funkiewicza, a także Edwarda Hartwiga – jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich fotografów. Identyfikacji potrzebują dodatkowo jego kolorowe slajdy z czasu transformacji stolicy w latach 90. XX wieku.

Akcja odbędzie się na niderlandzkiej platformie Vele Handen. Wystartuje 27 listopada. Nie chodzi tylko o pomoc i wspólne odkrywanie historii, co już jest przecież bardzo wartościowe. Jeśli jednak komuś to nie wystarczy, to za opisane zdjęcia uczestnicy będą zdobywać punkty, które następnie będą wymieniane na nagrody.

Jeżeli chcesz wziąć udział w akcji, szczegóły znajdziesz na stronie Muzeum Warszawy.

Społeczne Opisywanie Fotografii trwa codziennie i jest to najpiękniejsza rzecz w internecie

Należę do kilku facebookowych grupek, na których wrzucane są archiwalne zdjęcia Łodzi. Codziennie wrzucane są przeróżne zdjęcia pokazujące, jak dawniej wyglądały miasto, co samo w sobie jest ciekawe i interesujące. Znacznie więcej dzieje się jednak w sekcji komentarzy.

Pamiętam, jak niedawno pan wrzucił zdjęcie z pracy w zajezdni autobusowej. Niby zwykła fotografia mężczyzny w autobusie, nic specjalnego. W komentarzach jednak można było poznać losy innych, którzy kiedyś tam pracowali. Odzywali się członkowie rodzin – dziadek jednego komentującego też tam pracował, wujek innego doskonale znał ojca autora fotografii, który także był kierowcą, ktoś jeździł dokładnie tym samym autobusem, tą linią, do szkoły, która znajdowała się na tej i na tej ulicy.

Na Spider's Web piszemy o fotografii:

I tak cegiełka po cegiełce można było poznać losy osób powiązanych z danym miejscem, a nawet pojazdem, który docierał tam, gdzie niczego już nie ma albo jest coś nowego, innego. Może z historycznego punktu widzenia nie były to przełomowe odkrycia, lecz z fascynacją śledziłem, jak na tym słusznie krytykowanym i niby wymarłym Facebooku ocala się od zapomnienia wspomnienia. Bo takich przykładów było więcej – zdjęcie dawnego lokalu to od razu lawina historii tych, którzy w nim byli. Opowieści o tym, co się podawało, kto bywał, dlaczego przychodzono akurat tu, a nie tam, jakie emocje budziło zamówienie zwykłej oranżady.

REKLAMA

Sęk w tym, że na Facebooku prędzej czy później pewnie to przepadnie

Znalezienie fotografii, która zachwyciła mnie np. miesiąc temu jest wyzwaniem. Archiwizowanie takich treści w internecie jest niezwykle trudnym wyzwaniem, na dodatek mało kto się tego podejmuje. Dlatego potrzebujemy akcji jak Społeczne Opisywanie Fotografii. I może tym śladem pójdą kolejne instytucje. Ludzie wciąż pamiętają wiele i szkoda by było, gdyby ich wspomnienia odeszły.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA