REKLAMA

Ecovacs Deebot T20 Omni - mój ulubiony odkurzacz z mopem dostał ulepszenie. Recenzja

Deebot to jeden z pierwszych robotów sprzątających z funkcją mopowania, który naprawdę mył podłogę, zamiast po prostu rozcierać brud. Teraz Ecovacs znacząco ulepsza swoje rozwiązanie, niestety kosztem wyraźnie podniesionej ceny.

Ecovacs Deebot T20 Omni - mój ulubiony odkurzacz z mopem dostał ulepszenie. Recenzja
REKLAMA

Deeboty od dwóch lat skutecznie sprzątają w mieszkaniu moim oraz moich rodziców. Lubię serię robotów sprzątających Ecovacs, bo z jednej strony cechują ją nowoczesne rozwiązania, ale z drugiej nie kosztuje zaporowych stawek. Dlatego, gdy zobaczyłem zapowiedzi modelu Ecovacs Deebot T20 Omni, od razu zapłonęły mi oczy.

REKLAMA

Nim przejdziemy do testowanego urządzenia, trzeba wspomnieć poprzednią generację Deebota, mianowicie służący mi po dziś dzień model T10 Turbo. To jeden z niewielu robotów sprzątających z 2022 roku z funkcją mopowania, który nie rozciera brudu nakładką mopującą jak większość urządzeń, ale stosuje obrotowe talerze z frędzlami. Rotujące elementy są kilkukrotnie myte w stacji dokowania podczas jednego odkurzania, dzięki czemu podłogi faktycznie są czyste. Duża jakościowa zmiana na plus. No i panele się błyszczą.

Nowy Ecovacs Deebot T20 Omni rozwija technologię wirujących talerzy mopujących, pozwalając je podnosić w trakcie odkurzania.

Mój T10 Turbo ma zasadniczą wadę konstrukcyjną: wirujące talerze mopujące działają zawsze, podczas każdego uruchomienia odkurzacza. Robotowi nie mogę zlecić zwykłego odkurzania, bez aktywacji rotujących okręgów z frędzlami. Oznacza to, że każda praca urządzenia jest wydłużana kilkoma powrotami do stacji dokującej, gdzie elementy mopujące są myte z wykorzystaniem wody z dedykowanego zbiornika.

W moim przypadku, gdzie w mieszkaniu mam same panele oraz kafelki, nie jest to żadnym problemem. Domyślam się jednak, że osoby z dywanami dałyby wiele, by móc zlecić samo odkurzanie, bez angażowania talerzy mopujących i bez ich płukania, co znacząco wydłuża cały proces. Dlatego nowy Ecovacs Deebot T20 Omni nauczył się podnosić i reaktywować talerze mopujące. Z poziomu aplikacji można mu już zlecić szybkie odkurzanie. Tak szybkie, że za pierwszym razem byłem mocno zaskoczony. Ale że jak, to już?

Dzięki nowemu rozwiązaniu Deebot podnosi także talerze mopujące podczas mopowania bądź odkurzania z mopowaniem, kiedy tylko rozpozna dywan. Przydatne, chociażby z uwagi na oszczędność energii.

Drugą ważną nowością w modelu Ecovacs Deebot T20 Omni jest zdolność do podgrzewania wody w stacji dokującej.

Stacja dokująca nowszego modelu T20 Omni jest wyraźnie większa i szersza od stacji dla mojego T10. To efekt dwóch zasadniczych zmian konstrukcyjnych. Pierwszą jest pojemnik na nieczystości bezpośrednio w stacji, zasysane z odkurzacza po zadokowaniu. Druga to nieco przebudowany system na wodę, którą czyszczone są talerze mopujące.

W poprzednim modelu stacja była wyposażona w dwa zbiorniki: niebieski na czystą wodę, szary na brudną. Użytkownik uzupełniał ciecz w wyjmowanym, niebieskim pojemniku, a Deebot sam pompował zużytą wodę po czyszczeniu mopów do pojemnika szarego, który należało opróżnić. Po takim czyszczeniu stacja Deebota aktywowała strumień ciepłego powietrza suszący talerze mopujące zadokowanego odkurzacza.

Nowy Ecovacs Deebot T20 Omni rozszerza ten system o mechanizm grzewczy wody. Dzięki niemu talerze mopujące są czyszczone w ciepłej wodzie, co ma pozytywnie wpływać na ogólną higienę, zdolność do rozpuszczania plam oraz większą skuteczność opcjonalnie dodanego środka czyszczącego. W praktyce woda nie jest gorąca, ale jest ciepła. To i tak spora jakościowa zmiana.

Nie jestem natomiast szczególnym fanem pojemniejszych zbiorników na śmieci w stacjach dokujących. Rozumiem, że to niezwykle wygodne rozwiązanie. W praktyce taki zbiornik może być nieopróżniony nawet kilka miesięcy. Byłem świadkiem makabrycznych widoków, gdy użytkownicy takich odkurzaczy pozwalali rozwinąć się nowym cywilizacjom wewnątrz swoich stacji dokujących z pojemnikami na śmieci.

Co ciekawe, twórcy odkurzacza Ecovacs Deebot T20 Omni zrezygnowali z sensora kamery. To dobra zmiana.

Mój T10 Turbo posiada kamerę na froncie obudowy, dzięki której mogę podglądać swoje mieszkanie z każdego miejsca na świecie, korzystając z aplikacji Ecovacs. Podobnej kamery brakuje w nowym modelu T20 Omni, gdzie odkurzacz sprząta z wykorzystaniem sensoru LIDAR oraz dodatkowych sensorów zbliżeniowych, pozwalających unikać kolizji.

Nowszy Deebot bez kamery radzi sobie jeszcze lepiej z omijaniem przeszkód niż poprzedni model, który już i tak był na tym polu bardzo skuteczny. Do tego nowszy Ecovacs Deebot T20 Omni rewelacyjnie ogarnia ściany oraz kąty, stosując nową technikę rotowania w miejscu. Świetnie działa to w praktyce i to właśnie nowe algorytmy sprzątania, nie ciepła woda ani podnoszone talerze mopujące, robią na mnie największe wrażenie.

Przyznam też, że jakoś tak mi lepiej ze świadomością, że mój robot sprzątający z chińskiej fabryki nie posiada kamery, z której potrafi nadawać obraz na cały świat przy pomocy domowego WiFi. Jeszcze tylko poproszę, żeby asystent głosowy YIKO mnie nie podsłuchiwał, mimo jego wyłączenia w aplikacji. Gdy mówimy coś zbliżonego do "YIKO", na przykład "HEJO", asystent uruchamia się, oznajmiając, że nie może działać, bo jest wyłączony (?!).

Ecovacs Deebot T20 Omni to szereg dobrych zmian, ale kosztem wzrostu ceny robota.

Topowy Deebot kosztuje w Polsce 3999 zł. To bardzo, bardzo dużo pieniędzy. W zamian otrzymujemy robota totalnego, który nie tylko odkurza, ale też skutecznie mopuje z użyciem ciepłej wody i doskonale radzi sobie z rozgrywaniem trudno dostępnych zakamarków. Jeśli szukacie topowego sprzętu na lata, Ecovacs Deebot T20 Omni zdecydowanie powinien znaleźć się na liście do rozważenia.

Z drugiej strony, jako posiadacz Deebota T10 Turbo, nie czuję potrzeby przejścia na nowy model. Nie będę ściemniał: zazdroszczę jak cholera lepszych, skuteczniejszych algorytmów odkurzania, ale ciepła woda i zbiornik na nieczystości w stacji dokującej to za mało, bym wykładał kilka tysięcy złotych. Jeśli ktoś już posiada Deebota z rotującymi talerzami mopującymi, przesiadka nie jest opłacalna.

Do tego dochodzi aspekt gabarytów. Nowa stacja dokująca jest naprawdę pokaźna. To pierwsza, którą nie mogę włożyć we wnękę między kaloryferem oraz ścianą. Warto brać to pod uwagę, decydując się na automatycznego robota do małego mieszkania.

Największe zalety:

  • Talerze mopujące są skuteczniejsze od tacki mopującej (ale to wciąż nie mop)
  • Myje talerze mopujące ciepłą wodą, suszy ciepłym powietrzem
  • Świetne algorytmy sprzątania wsparte solidnymi sensorami
  • Usunięcie kamery z odkurzacza to dobra decyzja
  • Zamiana rolki z włosia na gumową
  • W końcu możliwe jest odkurzanie bez mopowania

Największe wady:

REKLAMA
  • Wysoka cena (3999 zł)
  • Duże gabaryty stacji dokującej
  • Czas działania na jednym ładowaniu nie powala
  • Aplikacja mogła by być nieco odchudzona

Ecovacs Deebot T20 Omni to świetne urządzenie. Nowoczesne, przemyślane oraz niezwykle, niezwykle skuteczne w sprzątaniu. Niestety, jest też kosztowne.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA