Zrozumieć Altmana, czyli dlaczego zmiana szefa OpenAI to wstrząs, a być może i koniec
W siedzibie OpenAI w San Francisco dzieje się, cóż, dramat. Bo inaczej nie można nazwać pozbycie się szefa, odejścia ważnych badaczy i przejęcia ich przez Microsoft. Twój ukochany ChatGPT na pewno jeszcze będzie działał przez długie miesiące (a może i lata), jednak jak będzie wyglądać samo w AI w erze postaltmanowskiej?
Szefowie dużych przedsiębiorstw i koncernów zmieniają się co jakiś czas. Choć rotacje początkowo wywołują spore emocje i zainteresowanie, a w niektórych przypadkach wręcz strach czy ekscytację, to po jakimś czasie rozchodzą się one po kościach, nie mając większego wpływu na końcowych klientów. Tak było w przypadku objęcia szefostwa w Apple przez Tima Cooka, Satyi Nadelli w Microsofcie czy Sundara Pichaia w Google.
Jednak obecne wydarzenia, których centrum stanowi siedziba OpenAI w San Francisco, to wydarzenie bezprecedensowe. Nie dlatego, że Sam Altman został zmuszony do złożenia rezygnacji przez zarząd przedsiębiorstwa, którym zarządzał, ponieważ jak pisał Maciej Gajewski, taka sama sytuacja miała miejsce w 1985 roku kiedy zarząd usunął z Apple Steve'a Jobsa. Bezprecedensowy jest wstrząs, jakiego doświadcza OpenAI - utrata szefa, naukowców, przejście do konkurencji i odwrócenie się od rozwiązań, które de facto dawały OpenAI środki na dalszy rozwój. A to może zakończyć erę OpenAI, jakie znamy dzisiaj.
Rola Sama Altmana w OpenAI
Sama Altmana znamy przede wszystkim jako jej szefa, ale warto pamiętać o jeszcze jednej kwestii: Sam Altman jest jednym ze współzałożycieli OpenAI. Bowiem założony w 2015 roku to wspólne dzieło Ilyi Sutskevera, Grega Brockmana, Johna Schulmana i Wojciecha Zaremby. Pieniądze na projekt pochodziły z funduszy zapewnionych przez krezusów doliny krzemowej m.in. Elona Muska, Reida Hoffmana czy Petera Thiela i przedsiębiorstw: Microsoftu, Amazon Web Services, Infosys oraz YC Research. Ówcześnie OpenAI nie było głównym zajęciem Altmana, bowiem ten na pełny etat pracował jako szef inkubatora dla startupów - Y Combinator (stąd wsparcie YC Research przy tworzeniu OpenAI).
Mimo to Altman brał czynny udział w działaniu organizacji OpenAI (bowiem OpenAI zaczynało jako organizacja non-profit), której misją było (i według zapewnień nadal jest) stworzenie "komputera, który pod każdym względem będzie myślał jak człowiek i wykorzysta to dla maksymalnych korzyści ludzkości". OpenAI miało zbudować "dobrą" silną sztuczną inteligencję (AGI) i zdominować nią świat, zanim jednostki o nieprzyjaznych zamiarach zbudują "złą" AI. Jeżeli jakieś inne przedsiębiorstwo lub jednostka zbuduje "dobrą" AGI przed OpenAI, to nowopowstały startup zobowiązał się wesprzeć jej wysiłki.
Zwrotem w historii OpenAI, jak i Samego Altmana jest jego odejście ze stanowiska dyrektora generalnego Y Combinator na rzecz tego samego stanowiska w OpenAI. To właśnie pod skrzydłami Altmana OpenAI przeszło transformację finansowania, formalnie rozbijając się na dwie jednostki: non-profit OpenAI Inc, jedynego udziałowca OpenAI Global LLC capped-profit, gdzie zyski inwestorów zostały ograniczone do stukrotności pierwotnej inwestycji. Również pod jego zarządem OpenAI w 2019 roku podpisało pierwszy miliardowy kontrakt z Microsoftem, który później dał owoc w postaci wielomiliardowej inwestycji z początku 2023 roku. To również za rządów Altmana podjęta została decyzja o komercjalizacji sztucznej inteligencji, pod postacią dostępu do API modeli z serii GPT.
Altman był obecny przez cały okres istnienia OpenAI, od początku stworzenia organizacji, poprzez jego dokonania i transformacje, a skończywszy na kierowaniu nią podczas boomu zainteresowania generatywną AI. Altman ukształtował OpenAI, które znamy dzisiaj.
Za Altmanem poszły talenty
Sam Altman gra główną rolę w napięciach, jakie wytworzyły się w zarządzie OpenAI. Ale paradoksalnie, to nie jego zwolnienie jest największym ciosem. Owym ciosem jest fakt, że za Samem Altmanem - w geście solidarności i/lub niezgadzania się z ogólnym stanowiskiem zarządu - z OpenAI odeszła garść naprawdę świetnych specjalistów.
Jest to m.in. Greg Brockman, były przewodniczący zarządu OpenAI i dyrektor ds. technologii, Jakub Pachocki, dyrektor ds. badań, Aleksander Mądry, szef grupy Preparadness i profesor na Massachusetts Institute of Technology oraz Szymon Sidor, badacz i członek personelu technicznego. Utrata szefa to jedno, a jak pokazało OpenAI - to szybko da się załatać byłym dyrektorem serwisu streamingowego. Jednakże załatanie dziury po specjalistach, którzy dla OpenAI są cenni nie tylko ze względu na wiedzę i dorobek naukowy, ale także ze względu na zorientowanie w aktualnej sytuacji i postępie projektów OpenAI, będzie znacznie trudniejsze.
Choć cała piątka znalazła już nowy dom w Microsoftcie, to jest całkiem prawdopodobne, że w kolejnych dniach lub tygodniach z OpenAI mogą odpłynąć kolejne talenty. Bo OpenAI może za jakiś czas skończyć i bez funduszy i infrastruktury niezbędnej do działania.
Microsoft mięśniem, który pompuje krew w żyły OpenAI
Oprócz objęcia stanowiska szefa OpenAI, w 2019 roku Altman dokonał jeszcze jednego czynu, który wprowadził OpenAI na obecne tory: doprowadził on do partnerstwa z Microsoftem. Jak ówcześnie informował koncern na swoim blogu, partnerstwo dało OpenAI możliwość rozwoju na infrastrukturze Microsoft Azure, czyli superkomputerach o mocy obliczeniowej niezbędnej do stworzenia AGI - i nie tylko. Partnerstwo dało także OpenAI pierwszeństwo przy wyborze przez Microsoft "nowych partnerów do komercjalizacji nowych technologii AI" oraz kolejny miliard dolarów na rozwój sztucznej inteligencji.
W styczniu bieżącego roku Microsoft podjął kolejny krok w zacieśnieniu relacji (ale i doprowadzenia do dominacji nad konkurencją) z OpenAI, poprzez "wieloletnią i wielomiliardową" inwestycję. Wartości inwestycji nie podano do wiadomości publicznej, jednak według informacji przekazanych przez informatorów, jest to około 10 miliardów dolarów. W zamian za użyczenie modeli OpenAI, które dostępne są tak w formie popularnego chatbota Copilot (dotychczas znanego jako Bing), jak i ChatGPT dla klientów biznesowych chmury Azure, OpenAI nie musi się także martwić o infrastrukturę niezbędną dla działania sztucznej inteligencji, gdyż ta również jest zapewniana przez Microsoft.
Choć sam Satya Nadella zapewnił, że kontrakt wiążący giganta z OpenAI jest wieloletni, a Microsoft jest oddany tak partnerstwu i klientom, to jest to kontrakt podpisany na warunkach negocjowanych przez Sama Altmana. A te mogą się różnić od tych, których pragnąłby zarząd OpenAI.
OpenAI i ZamkniętyKocioł
O nowym torze, jakim podąży OpenAI możemy dowiedzieć się nieco więcej z powodów, dla których zarząd OpenAI postanowił rozstać się z Samem Altmanem. Oficjalnie jest to "nieszczerość wobec zarządu", która utrudniała Altmanowi "wykonywanie obowiązków", wobec czego zarząd OpenAI stracił do niego zaufanie. To lakoniczne wyjaśnienie nabiera nowego sensu, gdy przefiltrujemy je przez wieści podane przez Bloomberg.
Jak wynika z informacji, do których dotarł serwis, zarząd nie był przychylny działaniom Altmana zmierzającym w stronę for-profit. Nie tylko bezpośredniej komercjalizacji AI (poprzez dostęp do API i subskrypcję ChatGPT+), ale także niezależnym projektom, w które Altman chciał inwestować. M.in. stworzeniu własnej linii produkcyjnej półprzewodników czy rozważaniu współpracy z Johnym Ive przy tworzeniu sprzętu "zorientowanego na AI".
To podzieliło zarząd OpenAI, którego częścią powątpiewającą i wyrażającą zaniepokojenie działaniami Altmana przewodzi Ilya Sutskever, jeden z założycieli OpenAI, członek jej zarządu oraz jej naczelny naukowiec. Odmienne wizje OpenAI: wizja for-profit i komercjalnego rozwoju Altmana oraz wizja powrotu do pierwotnej misji OpenAI Sutskevera doprowadziły do trwających od miesięcy spięć, wobec których Altman chciał "ograniczyć rolę" Sutskevera w firmie. Po prezentacji podczas OpenAI DevDay, w czasie której Altman ogłosił m.in. sklepik z chatbotami i możliwość ich monetyzacji, napięcie urosło. Dziesięć dni później Sam Altman został poproszony o dołączenie do rozmowy z zarządem, gdzie został poinformowany o zwolnieniu.
Quo vadis, OpenAI?
Możemy kłócić się co do tego czy decyzje Sama Altmana były dobre, czy złe, wartościować jego osobę jak i plany. Jednak nie można mu odebrać jednego: to on stworzył OpenAI tym, czym jest dzisiaj. Wszystkie kontrakty, inwestorzy, ale i klienci końcowi, którzy API ChatGPT czy GPT-4 używają na stronach internetowych lub w aplikacjach to de facto zasługa działań Sama Altmana. Organizacja znajduje się w dość niewygodnej sytuacji, w której innowacja jest zasilana pieniędzmi pozyskanymi z działań for-profit. Jednocześnie bezpieczna i stabilna innowacja, której pragnie obecny zarząd OpenAI to wręcz przeciwieństwo idei, jakimi dotychczas kierował się Altman.
Nie martwiłabym się obecnymi i już zapowiedzianymi produktami i projektami, lecz tym, do czego nie mamy dostępu. Hipotetycznym GPT-5, planami dotyczącymi dalszej komercjalizacji sztucznej inteligencji OpenAI czy wreszcie obiektem pożądania naukowców: silną sztuczną inteligencją.
Nie mówię, że będzie źle, albo że będzie dobrze - to pokaże czas. Jednakże również czas pokaże, czy odpowiednim szefem dla organizacji, której ambitną misją jest "rozwój sztucznej inteligencji z korzyścią dla ludzkości", jest osoba, która przez dwanaście lat siedziała jedynie za sterami serwisu do transmisji online z gier.
Więcej na temat OpenAI i Sama Altmana:
Zdjęcie główne: Satyendra Lodhi / Shutterstock