REKLAMA

Wejdziesz do autobusu, a system sam wszystko ogarnie. Inne miasta będą zazdrościć Warszawie

Warszawa unowocześni sposób, w jaki pasażerowie będą poruszać się po mieście. Będzie intuicyjnie, komfortowo, a także oszczędnie. Dla podróżujących ludzi, bo najpierw stolica musi wyłożyć sporą sumę na transformację.

warszawa
REKLAMA

ZTM Warszawa przedstawił założenia nowego systemu biletowego. To dopiero początek prac – obecnie mają zgłaszać się firmy proponujące rozwiązania – ale plany są imponujące.

REKLAMA

Chcemy iść z duchem czasu, a obecny kartocentryczny system biletowy, w którym pasażer często musi osobiście aktualizować dane, uniemożliwia nam wiele zmian

– zapowiada Agnieszka Siekierska-Otłowska, dyrektor pionu handlowego w ZTM.

Zamiast tego sercem systemu ma być konto, do którego przypisane będą środki płatnicze – karty, ale też smartfony, inteligentne zegarki i inne zbliżeniowe urządzenia NFC. Według założeń nowy biletowy system przestanie wymagać od pasażera kasowania biletów czy skanowania kodów QR. W praktyce jest to niewygodne, bo co z tego, że korzystamy z telefonu, jeśli nadal musimy zachowywać się tak, jak po wejściu do autobusu czy tramwaju 30 lat temu – czyli skasować wejściówkę.

Nie trzeba będzie też fatygować się do kasownika, by zaznaczyć, że wychodzi się z pojazdu. System sam to wszystko ogarnie, a na koniec dnia rozliczy. Miasto podaje przykład – jeżeli w ciągu dnia np. cztery razy skorzystamy z biletu jednorazowego, to system podsumowując nasze podróże rozliczy nas kasując za bilet dobowy. Czyli taniej, uznając, że załapaliśmy się na czas jego obowiązywania. Sprytne i wygodne, bo czasami nie jesteśmy pewni, czy właśnie taki bilet nam się opłaca, a dopiero później okazuje się, że byłby to lepszy wybór. Nowoczesny system pójdzie nam na rękę.

Brzmi to imponująco, ale też warto dodać, że podobne systemy rozliczania – chociaż nie aż tak zaawansowane – dostępne są też w polskich miastach. Na przykład w Krakowie korzystający z aplikacji iMKA 2.0 podliczani są tylko za przejechane przystanki:

Po raz pierwszy w aplikacji wdrożono system CiCo (Check-in-Check-out) - wystarczy włączyć CiCo, a iMKA wykryje na którym przystanku wsiadasz i w którym kierunku podróżujesz. Wysiadając z pojazdu jednym ruchem kończy się podróż i płaci dokładnie za liczbę przejechanych przystanków. Ta funkcjonalność jest możliwa dzięki specjalnym kasownikom w pociągach i funkcjom lokalizacji. (…) Na dodatek system będzie mógł rozliczać nie tylko na podstawie liczby przystanków, ale przejechanej odległości i do tego dostosować taryfę. Ma to sens, bo dystans pomiędzy przystankami zależny jest od konkretnej linii. Czasami pojazd zatrzymuje się co chwila, a czasami jedzie dłużej.

- pisaliśmy o możliwości aplikacji działającej w Krakowie.

A co z osobami bez smartfonów czy kart płatniczych?

O ile bez smartfonów taki system ma prawo działać, tak już bez kart płatniczych trudno wyobrazić sobie jego realizację. I chociaż coraz więcej Polaków wybiera transakcje bezgotówkowe i zbliżeniowe to znajdą się pewnie tacy, dla których ciągle to jeszcze jest czarna magia. Warszawa zaznacza, że nowy system nie będzie wdrożony od razu.

Trzy lata zająć może szukanie odpowiedniej firmy, która zrealizuje transformację. Wprowadzenie nowych rozwiązań potrwa dwa lata, kolejne dwa obowiązywać ma system przejściowy, w którym pracować będą zarówno nowoczesny system, jak i dotychczasowy. Nie będzie to więc skok na głęboką wodę i powtórka z rozrywki – na przełomie XX i XXI w stolicy spore zamieszanie wywołało ponoć pojawienie się biletów kartonikowych z paskiem magnetycznym czy plastikowych kart miejskich. A tu wydaje się, że wyzwanie jest znacznie większe, więc dobrze, że władze dają sobie czas na przeprowadzenie rewolucji.

Na Spider's Web piszemy więcej o nowych sposobach na płacenie:

Na dodatek z udostępnionych przez ZTM informacji wynika, że zachowane mają zostać papierowe bilety – te jednak będą drukowane na zwykłym papierze, a jedyną treścią na nich będzie kod QR.  Można sobie wyobrazić, że takie „świstki” będzie trudniej przechowywać niż kartonikowe bilety – a niektórzy lubią kupować na zapas – ale też trzeba wziąć pod uwagę, że nowy system zacznie obowiązywać za co najmniej kilka lat. Pewnie nasze zwyczaje do tego momentu nieco się zmienią.

Ile to wszystko ma kosztować?

Co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych. Ale ZTM liczy na to, że będzie więcej zarabiać sprzedając bilety w swoim systemie rozliczania za przejazdy (nie oznacza to jednak końca współpracy z pośrednikami). Ma być też więcej oszczędności z powodu rezygnacji z obecnej formy drukowania biletów.

REKLAMA

Brzmi to wszystko imponująco, bo dzięki proponowanym rozwiązaniom podróżowanie po mieście ma być takie, jak być powinno od dawna – wygodne, logiczne, intuicyjne, z myślą o pasażerach. Krew mnie zalewa, gdy widzę, jak kolejne miasta wprowadzają absurdalne systemy z koniecznością kasowania biletów poprzez skanowanie kodów QR zamieszczonych na oknach pojazdów. Jeśli chcemy, żeby ludzie przesiadali się z aut do pojazdów komunikacji miejskiej, to transportu publiczny musi być przede wszystkim na czas i regularny. Jednak taka wygoda też jest ważna i dobrze, że polskie miasta to zauważają.

Zdjęcie główne: BOKEH STOCK / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA