REKLAMA

Ten elektryczny rower nie potrzebuje typowej baterii, żeby wspomagać jazdę

Co jest największą zaletą, a jednocześnie wadą rowerów elektrycznych? Cóż – paradoksalnie właśnie bateria. Owszem, pomaga w jeździe, ale ma też swoje ograniczenia związane choćby z czasem ładowania i zasięgiem. Francuska firma ma nieco inny pomysł na e-rowery.

elektryczny rower
REKLAMA

Pi-Pop naprawdę wygląda jak zwykły rower. Elektrycznym jednośladom też coraz bliżej do tradycyjnych pojazdów, bo akumulatory sprytnie chowane są w ramie, ale tu nie widać jakiegokolwiek systemu. To dlatego, że twórcy Pi-Pop zrezygnowali z typowej wielkiej i ciężkiej baterii. To w takim razie jak oferują wsparcie?

Kluczem jest superkondestator. Swego czasu pisaliśmy o rozwiązaniu w kontekście ładowania smartfonów, tłumacząc, czym jest.

Podobnie jak akumulator [superkondestator] potrafi gromadzić ogromne ilości energii (jednak w dalszym ciągu o rząd niższe) i podobnie do tradycyjnych kondensatorów może w szybki sposób (ze względu na małą wartość oporu wewnętrznego) pobierać i oddawać spore wartości mocy (o wiele większe niż kondensatory)

REKLAMA

Nad połączeniem technologii superkondensatorów i suchych elektrod pochyliła się również Tesla, ale na przejęciach firm się skończyło. Jak się okazuje, superkondensatory można wykorzystać w rowerach oferujących wsparcie jazdy. System ładuje się siłą ludzkich mięśni podczas jazdy na płaskim terenie i w trakcie hamowania. Ten zaś "oddaje" energię, kiedy jest potrzebna, czyli np. gdy trzeba podjechać pod górkę.

Według producenta Pi-Pop w 80 proc. europejskich miast są warunki ku temu, aby móc "ładować" pojazd na tyle efektywnie, by ten mógł gwarantować komfortową jazdę.

O nowych sposobach na ładowanie sprzętów piszemy na Spider's Web

REKLAMA

Haczyk? Rower waży 21,7 kg, co oznacza, że nie jest pod tym względem alternatywą dla typowych e-rowerów. Nie jest też tańszy – a nawet wręcz przeciwnie, bo wyceniono go na 2450 euro, czyli ponad 11 tys. zł. Wysoka cena bierze się pewnie ze skali produkcji. Póki co francuska firma jest w stanie przygotować sto sztuk miesięcznie. W 2025 planuje podbój Europy, więc być może do tego czasu uda się poprawić te parametry.

Rower, którego nie trzeba ładować, a który może zapewnić nam wsparcie w bardziej wymagających momentach (lub po prostu gdy mamy na to ochotę) brzmi jak marzenie. Jednak póki co projekt, choć ciekawy, pokazuje możliwą przyszłość e-rowerów. Teraźniejszość to sprzęty z tradycyjnymi bateriami. I na tę rzeczywistość warto się otworzyć, bo wbrew obiegowej opinii elektryczne jednoślady to nie motory i nadal siła mięśni jest wykorzystywana.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-09-09T21:38:22+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T21:07:40+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T20:59:49+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T20:18:45+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T20:05:39+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T19:54:10+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T19:44:24+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T19:43:07+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T19:41:19+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T19:36:37+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T15:49:54+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T10:30:55+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T07:54:16+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T06:58:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T06:55:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-09T06:08:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-08T20:04:17+02:00
Aktualizacja: 2025-09-08T19:56:47+02:00
Aktualizacja: 2025-09-08T19:21:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA