REKLAMA

Samsung ma sprytny plan. Wykorzysta rynek gier do promocji standardu, którego nie chce nikt poza nim

Samsung chce uporządkować bałagan, jaki panuje w formatach HDR w kontekście gier wideo. Pomysł ma bardzo dobry, szanse powodzenia znacznie mniejsze. Tym niemniej warto trzymać kciuki: technika HDR10+ ma bowiem bardzo wiele sensu, również we wspomnianych grach wideo.

HDR10+ Gaming The First Descendant gry
REKLAMA

Na dziś jedynym obowiązującym standardem HDR jest HDR10. Każdy monitor, telewizor czy inny wyświetlacz, który jest zgodny z HDR, jest również zgodny z HDR10. Nawet jeśli dana treść jest opisana inaczej - na przykład jako Dolby Vision HDR - to i tak będzie ona zgodna ze wspomnianym HDR10.

REKLAMA

Sęk w tym, że HDR10 to format dość leciwy i wymagający aktualizacji. Zresztą tak na dobrą sprawę się jej doczekał: od lat dostępny jest HDR10+, który uzupełnia większość niedociągnięć poprzedniej wersji. Problem w tym, że jedynym podmiotem, który się za tym standardem opowiedział, jest Samsung.

Czytaj też:

Przyczyną tego stanu rzeczy jest firma Dolby, która od dekad pełni rolę jednego z czołowych innowatorów w świecie dźwięku. Firma ta, wykorzystując swoją niezwykle mocną pozycję w studiach filmowych i dźwiękowych, wylansowała format Dolby Vision HDR. Jest on pod względem możliwości technicznych dość zbliżony do HDR10+, pod pewnymi niespecjalnie istotnymi względami nawet lepszy. Jest to jednak format zamknięty, własnościowy i płatny. Oznacza to, że każdy twórca treści, by móc masterować ją w Dolby Vision, musi zapłacić Dolby opłatę licencyjną. Do tego każdy producent sprzętu, który ma być zgodny z tym formatem, również musi za to zapłacić.

To istotny problem, bowiem wspomniane opłaty wcale nie są niskie. Część podmiotów zatem poddała się dyktatowi Dolby i wykorzystuje ten format w filmach, serialach czy telewizorach. Część, głównie w świecie komputerów osobistych, sobie całość zamieszania odpuściła, pozostając przy HDR10. A część, jak będący pod względem wolumenu lider rynkowy w świecie telewizorów Samsung, otwarcie wojuje z Dolby Vision, nigdzie go nie obsługując i oferując w zamian HDR10+. Konkurencja jest dobra, ale ta wojenka trwa już zdecydowanie zbyt długo. I do tej pory niewiele z tej rywalizacji dobrego wyniknęło.

Samsung wykorzysta dziki rynek gier PC, by wylansować otwarty standard HDR.

Na pewno wielu kojarzy dowcip, w którym dana firma zaproponowała nowy standard, by zakończyć wojnę czterech innych standardów - co kończy się tym, że na rynku jest pięć standardów. Tyle że na rynku komputerów osobistych następcy HDR10 są rzadko widziani. Bardzo niewiele monitorów i wyświetlaczy obsługuje Dolby Vision. Jeszcze mniej gier wideo. Zresztą po prawdzie to świat PC nadal uczy się HDR10, którego implementacja w Windowsie, grach i w sprzęcie pozostawia w niektórych scenariuszach użytkowych wiele do życzenia.

HDR10 zmusza gracza do ręcznego strojenia monitora lub telewizora pod każdą z gier. W efekcie gracze mogą mieć gorszą grafikę i mniejszą przyjemność z zabawy. Rozwiązać miał to HGiG. Nadzieja w HDR10+ Gaming.

Samsung chce to wykorzystać i wylansować otwarty HDR10+, korzystając z relatywnie małych sukcesów Dolby w świecie PC. HDR10+ rozwiązuje w gruncie rzeczy te same bolączki związane z HDR10, co Dolby Vision - które w świecie gier PC są jeszcze bardziej odczuwalne, niż w świecie konsol do gier i telewizorów. Zresztą właśnie z uwagi na te bolączki - o których szerzej za chwilę - powołany został standard HGiG. Tyle że ów standard jest definiowany bardzo luźno, i raczej jest zestawem rekomendacji i dobrych praktyk. To, jak wykazała praktyka, za mało.

HDR10+ Gaming obsługuje również zmienne odświeżanie ekranu (VRR), automatyczną kalibrację HDR i niską latencję mapowania tonów. Oznacza to, że gry zgodne z tym standardem będą wyświetlać bogate i realistyczne kolory zgodnie z zamierzeniem twórców, bez poświęcania płynności i responsywności. Dodatkowo, co prawdopodobnie najważniejsze, odpowiedzialność za jakość obrazu nie będzie już leżała po stronie gracza. Na dziś większość gier wymaga ręcznego strojenia HDR, oferując przy tym kreatory projektowane na rozmaite, mniej lub bardziej użyteczne sposoby. Gra zgodna z HDR10+ i uruchomiona na wyświetlaczu zgodnym z HDR10+ sama dostroi luminancję i biel tak, by jak najlepiej wykorzystać pełnię możliwości posiadanego przez sprzętu gracza. Nawiasem pisząc, właśnie to miał rozwiązać HGiG.

Jakie problemy rozwiązuje HDR10+ Gaming? Czym różni się od Dolby Vision i HDR10?

HDR10+ Gaming ma pomóc graczom, a w przyszłości całemu rynkowi treści wizualnej, na dwa sposoby. Po pierwsze znacząco rozwija standard HDR10 o nowe funkcje, dzięki którym jakość obrazu jest wyższa. Po drugie, jest to otwarty format i by móc chwalić się zgodnością z nim dany podmiot musi poddać swój produkt niedrogiemu procesowi certyfikacji, bez opłat licencyjnych. A więc dostępny nawet dla mniej zamożnych podmiotów, a przez swoją otwartość mający szansę na powszechność.

HDR10+ Gaming obsługuje do 12-bitowej głębi kolorów, co oznacza, że może wyświetlać do 68,7 miliarda kolorów. HDR10 obsługuje tylko do 10-bitowej głębi kolorów, co oznacza, że może wyświetlać do 1,07 miliarda kolorów. Dolby Vision również obsługuje do 12-bitowej głębi kolorów, ale większość treści Dolby Vision jest ograniczona do 10-bitowej głębi kolorów.

HDR10+ Gaming steruje kolorem i jasnością w czasie rzeczywistym, dostosowując się do danej sceny i możliwości sprzętu gracza.

HDR10+ Gaming obsługuje do 4000 nitów jasności maksymalnej, co jest taką samą wartością, jak przy HDR10. Dolby Vision obsługuje do 10 000 nitów jasności maksymalnej, ale… nie ma jeszcze telewizorów czy konsumenckich, które mogłyby to osiągnąć. Najważniejsze jednak dopiero się zaczyna.

HDR10+ Gaming używa dynamicznego mapowania tonów, co oznacza, że dostosowuje jasność i kontrast obrazu w zależności od sceny lub nawet klatki. HDR10 używa statycznego mapowania tonów, co oznacza, że stosuje te same ustawienia dla całego filmu lub gry. Dolby Vision również używa dynamicznego mapowania tonów.

Wspomniana automatyczna kalibracja HDR, czyli funkcja, która pozwala na automatyczne dostosowanie ustawień obrazu w zależności od treści i możliwości ekranu, jest tu prawdopodobnie z punktu doświadczeń gracza najważniejsza. Dzięki temu można uzyskać optymalną jakość obrazu w HDR bez konieczności ręcznej regulacji. Automatyczna kalibracja HDR jest obsługiwana przez HDR10+ i Dolby Vision, ale nie przez HDR10, który używa statycznego mapowania tonów i wymaga ręcznej kalibracji dla każdej gry i urządzenia. Dodatkowo, HDR10+ Gaming ma dodatkowy atut, czym się wyróżnia nie tylko nad Dolby Vision - ale też czym wyróżnia się od samego HDR10+.

Jest to niska latencja mapowania tonów, czyli funkcja, która pozwala na szybkie dostosowanie jasności i kontrastu obrazu w zależności od sceny lub nawet klatki. Dzięki temu można uzyskać lepszą widoczność detali w ciemnych i jasnych obszarach oraz natychmiastową reakcję na ruchy graczy.

Jest jednak jeden problem. To wszystko teoria. Praktyka zaczyna się dopiero teraz.

Samsung jest zdecydowanym rynkowym liderem pod względem liczby sprzedawanych telewizorów, ma też wysoką pozycję na rynku monitorów komputerowych i innych wyświetlaczy. To w teorii oznacza, że ma siłę przebicia jak mało który podmiot tego rodzaju. Niestety, póki co, owa siła nie była wystarczająca. Produkty Samsunga nie obsługują Dolby Vision, obsługują HDR10+. Tymczasem większość innych telewizorów oferuje dekodowanie Dolby, większość dostawców treści je masteruje w Dolby, gry na PC pozostały na HDR10, a w świecie konsol do gier Xbox już wybrał Dolby Vision, a PlayStation się wstrzymuje. Mimo że HDR10+ jest formatem wolnym.

Być może właśnie wejście do świata PC jest drogą do sukcesu, gdzie i tak niejednokrotnie gracze mają aż za wiele do strojenia i konfigurowania. Gry, które automatycznie ustawiają najlepszą możliwą grafikę (w pewnym specyficznym ujęciu) pod monitor i które po prostu działają, z bardzo niskim input lagiem? Brzmi to bardzo sensownie. Tyle że jak wiele sensownych pomysłów, praktyki brak. HDR10+ Gaming jest obsługiwany wyłącznie przez monitory Odyssey 7 lub lepsze/nowsze oraz przez 120-hercowe telewizory Samsunga z minionego i bieżącego roku. A także, już niebawem cała jedna gra.

REKLAMA

Chodzi o The First Descendant, czyli darmowy shooter RPG z trzeciej osoby, w który można wspólnie grać kooperacyjnie w liczbie graczy do czterech. Gra utrzymana jest w klimatach science-fiction i została zbudowana na Unreal Engine 5 przez studio Nexon. Jak to mawiają, nie od razu Rzym zbudowano, ale na dziś to stanowczo za mało. HDR10+ powinien być standardem, z uwagi na sam fakt bycia niewłasnościowym formatem. Jeden producent i jedna gra? Fajnie, że coś się dzieje - liczymy jednak na więcej. Znacznie więcej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA