Gambit Microsoftu ma swoją cenę. Nadciąga niebezpieczny czas rozliczeń
Sprawozdanie finansowe Microsoftu wskazuje na to, że firma nigdy nie miała się tak dobrze, jak w ostatnim czasie. Coś się jednak zmieniło, za sprawą współpracy z OpenAI. Póki co firma chwali się sukcesami wynikającymi z tego sojuszu. Problem w tym, że unika odpowiedzi na jedno z najważniejszych pytań. A więc o realny koszt rewolucji związanej z generatywną sztuczną inteligencją.
Kryzys? Jaki kryzys? Microsoft zaprezentował inwestorom swoje najnowsze sprawozdanie finansowe, w którym jak zawsze dominują sukcesy. W kwartale, który zakończył się 30 czerwca, firma odnotowała 56,2 mld dol. przychodu (8-procentowy wzrost względem analogicznego kwartału rok temu), 24,3 mld dol. zysku operacyjnego (18-procentowy wzrost), a zysk netto wyniósł 20,1 mld dol. (20-procentowy wzrost).
Wspaniałe wyniki, choć ciut nudne do analizy. Decyzja Steve’a Ballmera, poprzedniego prezesa firmy, o postawieniu na chmurę obliczeniową okazała się jedną z najlepszych decyzji w historii firmy. Azure i wykorzystujące go usługi z Microsoft 365 na czele to spektakularne sukcesy, dzięki którym Microsoft pozostaje jedną z wiodących firm - nie tylko w świecie technologii, ale i w ujęciu ogólnym. Rok w rok odnotowując systematyczne wzrosty.
Gdzie jest sztuczna inteligencja? No właśnie. Co z wpływami za Copilota i co z kosztami hostowania modeli GPT-4? Tajemnica niezbędna do rozwikłania.
Przez ostatni rok w Microsofcie wydarzyły się dwie szczególnie ważne rzeczy. Po pierwsze, firma przejmuje wydawnictwo gamingowe Activision Blizzard, co stanowi największe tego typu przejęcie w historii branży. Proces przejęcia formalnie się jeszcze nie rozpoczął, więc z oczywistych względów nie ma po nim śladu w sprawozdaniu dla inwestorów. Po drugiej rzeczy ślad pozostać już powinien.
Świat bowiem poznał potęgę Dużych Modeli Językowych za sprawą czatbota ChatGPT od firmy OpenAI. Ów ChatGPT wykorzystuje technologię GPT, która w dużej mierze została sfinansowana przez Microsoft. Ten w zamian za inwestycję ma niemal pełną kontrolę nad tą przełomową technologią. I już z tego korzysta, powodując na rynku IT niemałe zamieszanie. Czy jeszcze rok temu ktoś by uwierzył, że Google pospiesznie będzie budować coś nowego (i na razie gorszego), by bronić Wyszukiwarkę Google przed Bingiem? No właśnie. Niesamowite.
Sojusz z OpenAI ma jednak swoją mroczną stronę. Jednym z elementów tego partnerstwa jest hostowanie w chmurze Azure wszystkich Dużych Modeli Językowych od OpenAI. Korzystając z ChatGPT, Opera Aria czy dowolnych innych aplikacji bazujących na GPT, automatycznie korzysta się też z chmury Microsoft Azure. To teoretycznie kolejny z atutów Microsoftu, bo przecież wzrost konsumpcji chmury oznacza wzrost wpływów. Boom na SI jest oczywisty i widoczny gołym okiem.
Problem w tym, że GPT to technologia wysoce zasobożerna. Już dziś dość otwarcie mówi się, że najnowsza jej odmiana - GPT-4 - będzie wykorzystywana w nielicznych usługach, podczas gdy większość pozostanie na GPT-3.5 czy nawet wcześniejszych wersjach. Koszt obsługi każdego zapytania jest bowiem ogromny. Nie jest jasne jaki, dokładnie. Wielu autorytetów twierdzi, że Microsoft, póki co, do całego interesu dokłada, i to duże pieniądze. Nie ma nic dziwnego w takiej strategii, ogromne korporacje mogą sobie pozwolić na budowanie technologicznej przewagi kosztem tymczasowego palenia w piecu setkami milionów dolarów. Microsoft to jednak spółka akcyjna należąca do inwestorów. Tym razem udało się ich oczarować, bowiem po opublikowaniu sprawozdania finansowego, wartość akcji firmy istotnie skoczyła do góry. Brak odpowiedzi na ważne pytania na swój sposób mówi jednak wiele.
Na dziś wiemy tylko, że chmura Microsoftu wytrzyma nawet spektakularny sukces ChatGPT. Również finansowo.
ChatGPT to największa premiera... w historii. W raptem kilka tygodni zainteresowało się nią setki milionów internautów. I choć w ostatnich tygodniach jej popularność w naturalny sposób maleje, ChatGPT to spektakularny sukces, niezmiennie wykorzystywany przez dziesiątki milionów internautów.
Mając w pamięci fakt, że ChatGPT - podobnie jak Bing Czat i reszta - jest hostowany przez Microsoft Azure, a mimo tego chmura ta nadal odnotowuje wzrosty wpływów może świadczyć o dwóch rzeczach, i obie są dla Microsoftu korzystne. Po pierwsze, Azure zarabia kosmiczne pieniądze pomimo domniemanych ogromnych kosztów związanych z obsługą zapytań do GPT (ChatGPT i Bing Czat operują na GPT-4). A po drugie, może specjaliści nieco się mylili w swoich estymacjach i GPT, choć z pewnością kosztowny, nie jest aż tak drogi, jak przypuszczano.
Jest jednak jeszcze jedna karta, której Microsoft jeszcze nie odkrył. Konkretniej, tego jak ma zamiar na tym całym zamieszaniu zarobić. Warto mieć na uwadze, że choć Microsoft jest w awangardzie tej rewolucji, tak nadal wiele rzeczy to póki co niespełnione obietnice. Technologia OpenAI w istotny sposób zwiększyła funkcjonalność Binga i Githuba, co oczywiście samo w sobie jest ogromnym sukcesem. Świat nadal jednak czeka na Microsoft 365 Copilot czy Windows Copilot. A inwestorzy na cennik i badania popytu.
Wiemy dla przykładu, że Microsoft 365 Copilot, potencjalnie rewolucyjne narzędzie dla pracowników biurowych, będzie kosztować 30 dol. miesięcznie od użytkownika. I żeby była jasność, jest to kwota dodatkowa, niezależna od licencji na pozostałe usługi Microsoft 365. Na dziś nie jest jasne na jakich zasadach Microsoft 365 Copilot będzie oferowany użytkownikom indywidualnym.
Nie jest też jasne, ile przedsiębiorstw zdecyduje, że wspomniane 30 dol. dopłaty faktycznie się zwróci w formie wyższej produktywności. Być może okaże się po analizach, że wspomniane 30 dolców to wręcz mała kwota, bo Copilot jest aż tak dobry. Nie sposób ocenić, a Microsoft wycenił tę usługę najpierw testując ją ze swoimi największymi klientami korporacyjnymi. Być może tylko część pracowników będzie miała kupiony dostęp do Copilota? Trudno bowiem sobie wyobrazić, że firma na 100 pracowników łatwo przełknie miesięczną dopłatę w kwocie 3000 dol. miesięcznie wyłącznie za czatbota. Dla porównania, dedykowany programistom Github Copilot to 10 dol. miesięcznie dla użytkownika indywidualnego i 19 dol. miesięcznie dla firm za stanowisko, co wydaje się kwotą łatwą do przełknięcia.
"Na dziś sztuczna inteligencja nie ma korzystnego wpływu na nasze przychody".
Mam nieodparte wrażenie, że duża część inwestorów przegapiła komentarz udzielony redakcji GeekWire. Podczas gdy w komunikatach dominuje odmieniana na wszystkie sposoby sztuczna inteligencja i AI, szef pionu relacji z inwestorami Microsoftu wprost mówi, że to dopiero początek naszej podróży i że próżno w dokumentach Microsoftu szukać wpływów w istotnych kwotach związanych z technologią GPT.
To oznacza, że nadchodzi czas rozliczeń. Już tej jesieni pierwsi klienci zaczną korzystać z Microsoft 365 Copilot i Windows Copilot. SI Microsoftu będzie też wdrażana głębiej w Dynamicsa, Power Apps i właściwie wszędzie, gdzie tylko ma sens. Czasem w zamian za serwowanie reklam (Bing), czasem w cenie produktu (Windows), czasem za dodatkową dopłatą (Microsoft 365, Dynamics 365, GitHub). Nie ma bowiem żadnej wątpliwości, że wynalazek OpenAI jest bardzo ważny i o ogromnym potencjale. Microsoft zdążył też zademonstrować, że potrafi go uczynić jeszcze lepszym. Teraz najważniejszy sprawdzian.
Jeżeli bowiem się okaże, że Microsoft na swojej technologicznej przewadze nie jest w stanie zarobić, cały ten gambit doprowadzi do bardzo poważnych konsekwencji. Nie bez powodu Amazon i Meta zamiast budować Duże Modele Językowe o możliwościach zestawialnych z GPT-4, tworzą takie o znacznie mniejszej liczbie parametrów - a więc może i głupsze, ale oferujące znacznie wyższą sprawność energetyczną, a więc niższy koszt obsługi. Wydaje się wątpliwym, by inwestorzy nie zaczęli zadawać tych pytań przy okazji kolejnego finansowego sprawozdania, za trzy miesiące. Odpowiedzi mogą być równie ciekawe, co kłopotliwe.