Właśnie zostałeś nauczycielem sztucznej inteligencji. Google wprowadził ważną zmianę
Google rozpoczyna szkolenie sztucznej inteligencji na podstawie informacji, które udostępniamy w sieci. Aktualizacja polityki prywatności firmy może nie spodobać się wszystkim.
Aktualizacje zasad są normalnym działaniem w firmach, które pragną wprowadzić zmiany i ogłaszają je światu. Jednak tym razem Google wprowadza zmianę, która może niekoniecznie spotkać się z aprobatą użytkowników.
Google uczy sztuczną inteligencję. Ty będziesz nauczycielem.
Internet jest doskonałym źródłem wiedzy dla uczenia maszynowego, ponieważ zapewnia dostęp do ogromnej ilości informacji z najważniejszych źródeł. Google zaktualizował swoją anglojęzyczną wersję polityki prywatności. Te zmiany dotyczą trenowania modeli sztucznej inteligencji.
Wcześniejsza polityka Google pozwalała na gromadzenie danych użytkowników w celach biznesowych, w tym do celów badawczych i rozwojowych, mających na celu udoskonalenie modeli językowych w Tłumaczu Google.
W ostatniej aktualizacji polityki, gigant rozszerzył zakres wykorzystania danych o modele SI, umożliwiając trenowanie produktów takich jak Bard i Cloud AI przy użyciu zebranych danych z internetu:
Google wykorzystuje informacje w celu doskonalenia naszych usług oraz opracowywania nowych produktów, funkcji i technologii, które korzystają z naszych użytkowników i społeczeństwa. Na przykład, wykorzystujemy publicznie dostępne informacje do szkolenia modeli sztucznej inteligencji Google oraz do tworzenia produktów i funkcji, takich jak Google Translate, Bard i Cloud AI
- czytamy w anglojęzycznej wersji polityki prywatności.
Przeczytaj także:
Pozytywnym aspektem jest to, że Google zamierza używać jedynie publicznie dostępnych danych - nie ma mowy o uczeniu SI na prywatnych, które nigdy nie miałyby trafić do szerszego grona. Przykładowo, wiadomości z Gmaila nie będą brane pod uwagę.
Ale to też oznacza, że Google mówi jasno: tak, będziemy wykorzystywali wasze ogólnodostępne dane do udoskonalania naszej sztucznej inteligencji. Cały internet będzie naszą wielką piaskownicą.
Dotyczy to anglojęzycznej wersji polityki. A co z polską wersją?
Wcześniej, w aktualizacjach polityki prywatności, znajdował się standardowy fragment dotyczący publicznie dostępnych źródeł, który został już wcześniej wspomniany - jednak w polskiej wersji brzmiał on następująco:
Możemy na przykład zbierać informacje, które są dostępne publicznie w internecie lub pochodzą z innych publicznych źródeł, do ulepszania modeli językowych Google i opracowywania takich funkcji jak Tłumacz Google. Jeśli informacje o Twojej firmie pojawiają się na stronie internetowej, możemy ją zindeksować i wyświetlić te dane w usługach Google
- przekazywało Google w polskojęzycznej wersji dokumentu z 15 grudnia 2022 roku.
Teraz ten fragment wyparował z polityki prywatności.
W nowej wersji polityki prywatności czytamy, że "informacje, które nie umożliwiają identyfikacji konkretnej osoby, możemy udostępniać zarówno publicznie, jak i naszym partnerom, na przykład wydawcom, reklamodawcom, programistom czy właścicielom praw". Jednak nie ma tu mowy o sztucznej inteligencji ani o Tłumaczu Google. Możliwe, że to przez to, że Bard i większość narzędzi SI są dostępne w Polsce.