REKLAMA

Miasta płacą potężne kary za... ataki hackerskie

Na razie kwoty są niskie, ale włodarze muszą liczyć się z tym, że niedopilnowanie spraw związanych z cyberbezpieczeństwem może mieć swoje finansowe konsekwencje. Tymczasem hakerzy coraz częściej biorą na celownik miejską infrastrukturę.

hałas w mieście
REKLAMA

Serwis Sekurak zauważył, że UODO ukarało grzywną polskie miasto za wyciek danych ok. 9,4 tys. osób. "Administrator wskazał, że kategorie danych osobowych, które zostały naruszone to: nazwiska i imiona, imiona rodziców, data urodzenia, numer rachunku bankowego, adres zamieszkania lub pobytu, numer PESEL, adres e-mail, dane dotyczące zarobków i/lub posiadanego majątku, nazwisko rodowe matki, numer telefonu, wizerunek" – napisano w uzasadnieniu.

REKLAMA

O jakie miasto chodzi? Tego nie ujawniono, wymigując się tajemniczym określeniem "miasto Z.". Wiemy za to, że doszło do ataku ransomware. Miasto nie było raczej przygotowane na problemy, co wyliczył urząd:

nie przewidziano procedur tworzenia kopii zapasowych, nie był wykonywany regularny backup serwerów, aplikacji, plików, konfiguracji, a także nie były przeprowadzane testy możliwości odtworzenia kopii.

Efekt? Kara w wysokości 30 tys. zł

Trudno powiedzieć, czy będzie to przestroga dla innych. A już wiadomo, że miasta stają się celem dla cyberprzestępców. W tym tygodniu doszło do poważnego ataku na systemy wykorzystywane w Olsztynie. Jak potwierdziło miasto:

Niedziałające systemy sterowania ruchem, niedziałające biletomaty I ograniczony dostęp do systemu informacji pasażerskiej – to tylko niektóre efekty ataku hakerskiego, do którego doszło w nocy z 24 na 25 czerwca 2023 roku.  

Komunikat na stronie Urzędu Miasta Olsztyna pojawił się 27 czerwca.  Ale już dwa dni później w rozmowie z Radiem Olsztyn aspirant Krzysztof Wrześniowski z zespołu prasowego Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości stwierdzał, że nie może "ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, czy to był atak hakerski, czy nie".

Na początku roku do podobnego zdarzenia doszło w Katowicach. Na szczęście dane pasażerów były bezpieczne, co zostało od razu potwierdzone, ale i tak działania cyberprzestępców doprowadziły do wielu utrudnień. Pasażerowie nie mogli kupować cyfrowych biletów, starych w niektórych nie dało się kasować, ogólnie zapanował chaos. Kontrolerzy musieli pożyczać pasażerom długopisy, by ci sami mogli wpisać, o której i kiedy rozpoczęli podróż.

W kwietniu zaś Urząd Miasta Poznania potwierdził, że nie bezpośrednio, ale padł ofiarą ataku. Polska bramka SMS została zhakowna, a miast korzystało z usług właśnie tej firmy, by wysyłać komunikaty mieszkańcom.

- W trosce o bezpieczeństwo poznanianek i poznaniaków, prewencyjnie zalecamy zachowanie czujności wobec nieoczekiwanych wiadomości i połączeń, zwłaszcza tych od nieznanych nadawców - mówił Michał Łakomski, dyrektor Biura Cyfryzacji i Cyberbezpieczeństwa UMP. - Zalecamy też dokładne analizowanie komunikatów zawartych w wiadomościach SMS oraz połączeniach, które mogą być próbą pozyskania większej ilości danych, a także zachowanie ostrożności przy otwieraniu linków lub załączników z podejrzanych wiadomości – dodawał.

REKLAMA

Incydentów przybywa, a konsekwencje dla mieszkańców są spore

Nawet jeżeli ich dane nie wyciekną – co, jak pokazuje historia "miasta Z." może się zdarzyć – to przez działania cyberprzestępców dochodzi do paraliżu. Rodzi się więc pytanie, czy nasze miejscowości są gotowe skutecznie odpierać ataki. Przykłady Olsztyna czy Katowic udowadniają, że póki co bywa z tym duży problem.  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA