Garmin Edge 840 - recenzja. Są 4 powody, żeby kupić go zamiast 1040
Spokojnie, posiadacze Edge 1040 nie muszą panikować - te 4 powody, dzięki którym Edge 840 jest na co dzień odrobinę lepszy, to raczej drobiazgi. A i 1040 wciąż ma się czym bronić - do tego stopnia, że po dwóch tygodniach i ponad 31 godzinach jazdy z 840, nie żałuję, że wybrałem większy model.
Ale zanim o tych 4 lepszych rzeczach - zacznijmy od podstaw.
Garmin Edge 840 - co się zmieniło?
W porównaniu do 830 - różnice widać na pierwszy rzut oka, jeszcze przed uruchomieniem urządzenia. Przede wszystkim Edge 840 - dostępny teraz także jako Solar - stał się odrobinę mniej... smukły. Wyświetlacz ma wprawdzie dokładnie takie same parametry (2,6", 246x322 pikseli), ale do standardowej już ramki dorzucono tutaj powierzchnię paneli służących do ładowania solarnego. W rezultacie mamy ramkę w ramce i ciut większe urządzenie - nie na tyle większe, żeby w czymkolwiek przeszkadzało, bo różnice w faktycznych wymiarach są minimalne, ale to widać. Ach - wersja nie-Solar ma dokładnie takie same wymiary jak Solar, oferując po prostu jeszcze więcej ramki, bez przesadnych korzyści.
Bez uruchamiania 840 zorientujemy się też, że złącze ładowania to teraz USB-C (w końcu), a także że 840 ma teraz cały zestaw fizycznych przycisków, do tej pory zarezerwowany dla urządzeń bez ekranu dotykowego. Oprócz przycisku zasilania, startu/pauzy i okrążenia, mamy teraz do dyspozycji dodatkowo 4 przyciski - dwa z lewej i dwa z prawej strony. I żeby nie przeciągać klikbejtu o przewagach 840 nad 1040 - to o te 4 przyciski właśnie chodzi. Ale im należy się osobny rozdział, więc to też za chwilę.
Największe zmiany zobaczymy jednak dopiero po uruchomieniu Edge 840. Cały interfejs - w porównaniu do 830 - został tutaj przebudowany. Nie jest to całkowita nowość - niemal dokładnie to samo widzieliśmy już w przypadku 1040. Główna różnica polega tutaj na tym, że w 840 jest... więcej przewijania. Do tego część elementów interfejsu została tak przemodelowana, żeby dało się je wygodniej obsługiwać za pomocą przycisków bocznych. Czasem wychodzi to na dobre, czasem wprowadza kompletnie zbędny chaos.
Poza tym w 840 - w porównaniu do 830 - debiutują głównie rzeczy, które również znamy z 1040, ale i nie tylko, w tym m.in. przede wszystkim:
- Stamina,
- przewodnik mocy,
- adaptacyjne plany treningowe z uwzględnieniem naszego wydarzenia docelowego, obciążenia treningowego, stanu zdrowia (sen, etc.), z podziałem na fazy (nie było tego w 1040 w momencie premiery w takim wydaniu),
- automatyczne ClimbPro, działające bez trasy/nawigacji - dojazd do wzniesienia jest wykrywany automatycznie, później ClimbPro działa po prostu jak ClimbPro z trasą,
- wytrenowanie rowerowe i wymagania trasy,
- poprawiona nawigacja i dużo szybsze przeliczanie trasy/poprawek trasy,
- dwuzakresowy moduł GPS,
- 32 GB pamięci dla wersji Solar i 16 GB dla wersji nie-Solar,
- masa drobnych dodatków, takich jak np. ostrzeżenia o drogach z dużym ruchem czy poziomie naładowania dodatkowych czujników (niezależnie od marki) - uwielbiam szczególnie to drugie, bo po jeździe wiem, co powinno trafić na ładowarkę, a rzeczy wymagających ładowania mam na rowerze od groma.
Ceny? 2400 zł za wersje podstawową i ok. 2850 zł za wersję Solar (testowana). Dla porównania, 1040 kosztuje 2630 zł za wersję bazową i 3250 zł za Solara. Z kolei 540, czyli 840 bez ekranu dotykowego, kosztuje odpowiednio 1900 i 2400 zł, natomiast poprzednik 840, czyli 830 - 1500 zł.
Jeśli więc ktoś rozważa 1040 i 840, to mówimy o dopłacie w okolicach 250 zł. Jeśli ktoś natomiast waha się między 830 a 840, to tu już różnica jest większa i wynosi prawie 1000 zł.
Ach, w zestawie dostajecie komplet uchwytów, pokrowiec i smycz do zaczepienia tak, żeby w razie kraksy czy czegoś podobnego nie zgubić sprzętu.
Trochę namieszam i na chwilę wrócę do Edge 830.
Czy dalej warto go kupić, szczególnie za 1000 zł mniej niż 840? Absolutnie tak. To nadal świetne urządzenie, po którym wprawdzie delikatnie widać już upływ czasu i nie ma szans, żeby doczekało się nowości z 1040/840/540, ale jeśli chodzi o podstawowe - i nie tylko - zastosowania rowerowe - to dalej spisuje się naprawdę dobrze.
Zrobiłem na nim zresztą kilkanaście tysięcy kilometrów, po czym przesiadłem się na 1040 i... nie, moje życie nie uległo jakiejś fundamentalnej zmianie. Tak, wszytko jest lepsze - i tak samo będzie w przypadku przesiadki z 830 na 840 - ale może się okazać, że ostatecznie korzystamy z dokładnie tych samych funkcji i w dokładnie ten sam sposób.
Co w sumie jest sporym plusem dla Garmina - urządzenia z serii Edge po prostu bardzo wolno się starzeją i ich rdzeń pozostaje funkcjonalny przez długie lata. Znam nawet osobę, która teraz (!) rozważa zakup Edge 1000. Nie, żebym jakoś entuzjastycznie reagował na ten pomysł, ale jeśli kupi, to będę musiał zebrać jej wrażenia i opisać, bo 10-letni kawałek elektroniki użytkowej to zawsze ciekawy temat.
To teraz można wrócić do Edge 840.
Garmin Edge 840 - ekran i przyciski, czyli połączenie prawie najlepsze.
A właściwie to albo najlepsze, albo bardzo irytujące. Dlaczego i kiedy które z tych określeń pasuje?
"Najlepsze" dotyczy bez wątpienia używania urządzenia w trakcie jazdy rowerem. Niezależnie od rozmiaru wyświetlacza, fizyczne przyciski są po prostu wygodniejsze - czy chodzi o zmianę ekranu danych, czy o np. anulowanie powiadomienia, takiego jak widoczne powyżej. Nawet na dużo większym wyświetlaczu 1040 czasem trafienie w te wszystkie iksy i ptaszki jest męczącym wyzwaniem, podobnie jak przewinięcie ekranu na właściwą pozycję np. podczas jazdy w zimowych rękawiczkach.
Na Edge 840 jest to z kolei bajecznie proste. Chwytamy, klikamy, gotowe, właściwie zero pudeł, jeśli nie liczyć tego, że trzeba się przyzwyczaić do tego, że lewy dolny przycisk jest dość wysoko nad rogiem urządzenia (przesunąłbym go trochę w dół). Przyciski dość łatwo wymacać nawet w grubych rękawiczkach i równie dobrze komunikują nam ich wciśnięcie. Nadal jest to wprawdzie mniej wygodne niż np. obsługa z przycisków na klamkach Di2 czy pilota Garmina, ale i tak wychodzi przeważnie lepiej niż machanie palcem po ekranie.
Czy jest to olbrzymia różnica? Nie. Nie wystawiłem swojego 1040 na sprzedaż tu i teraz, żeby kupić 840. Ale jest po prostu odrobinę wygodniej - na tyle odrobinę, że po odesłaniu testowego 840 trochę tęsknię za takim sposobem obsługi w trakcie jazdy.
Trochę mniej wspaniale jest natomiast w sytuacji, kiedy chcemy zrobić coś więcej niż podstawowe rzeczy w trakcie jazdy i pewnie główną przyczyną jest właśnie hybrydowość systemu obsługi. Garmin musiał to zrobić tak, żeby obsługiwało się 840 wygodnie i przyciskami, i dotykiem, co z kolei sprawia, że próby obsługiwania tego go przyciskami, są czasem doświadczeniem skomplikowanym i lekko frustrującym. Przykładowo czasem prawy górny przycisk pełni na jednym ekranie rolę przycisku "ok", naciskamy go, ekran się zmienia i... tam już tej funkcji nie pełni. Niektóre powiadomienia da się skasować prawym dolnym przyciskiem, inne z kolei tak nie za bardzo chcą tak działać. Część zakamarków menu z kolei powoduje, że strzałki góra-dół zaczynają wędrówkę kursora/podświetlenia dotykowego przycisku w sposób, który jest średnio widoczny i czytelny, a do tego skomplikowany w obsłudze w trakcie jazdy i wtedy łatwiej dotknąć po prostu przycisku na ekranie, zamiast zgadywać, gdzie teraz jest niby-kursor.
Próbowałem zresztą obsługiwać 840 tak, jakby to był 540 i... no jakoś nie byłem specjalnie porwany myślą, że mógłbym nie mieć alternatywy dla tych przycisków. Obstawiam, że da się do tego przyzwyczaić, szczególnie biorąc pod uwagę różnicę w cenie, ale wolałbym już dla spokoju dopłacić do 840 - tym bardziej, że to zdecydowanie wydatek na długie lata.
Sam wyświetlacz jest natomiast prawie taki sam jak wcześniej.
Czyli po Garminowemu (nie licząc na najnowszych zegarków) - niezbyt piękny, ale piekielnie użyteczny, właściwie niezależnie od warunków pogodowych. Podczas tych 31 godzin jazdy miałem już do czynienia właściwie z każdym poziomem nasłonecznienia i ani razu nie miałem kłopotów z odczytaniem tego, co Edge 840 wyświetlał.
Co ciekawe, w porównaniu do 1040 ekran w 840 jest odrobinę mniej jasny, natomiast cechuje się wyraźnie lepszym kontrastem, co zresztą jako tako widać na zdjęciu poniżej:
Oczywiście w tym porównaniu nie da się pominąć rozmiaru samych wyświetlaczy - i to jest zresztą powód, dla którego zostaje przy 1040 i jednocześnie powód, dla którego wiele osób wybierze 840. 1040 na tle mniejszego brata jest po prostu monstrualnie duży i na kierownicy wygląda jak przyczepiony smartfon. Z drugiej strony - jeśli ktoś uwielbia mieć masę danych na ekranie, to Edge 1040 sprawdzi się zdecydowanie lepiej.
Szczególnie widać to przy nawigacji, a już zwłaszcza, jeśli oprócz mapy wrzucimy na ten sam ekran jeszcze coś. Przykładowo tutaj wycinek mapy z wykresem wysokości, średnią mocą z 3 sekund i okrążenia:
Jechałem mniej więcej przy takim układzie z kolegą, który zapytał, gdzie dalej-dalej jedziemy. Zerknąłem na mapę z narysowanym szlakiem, trochę oddaliłem, trochę poprzesuwałem i po takiej chwili kombinacji odpowiedziałem "w sumie to nie wiem".
Nie oznacza to oczywiście, że nie da się podróżować z nawigacją na Edge 840 - nic z tych rzeczy. Sam przejeździłem z nim trasy po 200 km - i to samo robiłem na 830 - w stronach kompletnie mi nieznanych, nie gubiąc się przy tym ani razu. Po prostu w porównaniu do Edge 1040 jesteśmy ograniczeni w kwestii tego, co zmieścimy na tym wyświetlaczu, zachowując jedncześnie sensowną czytelność.
Widać to przede wszystkim tam, gdzie są jakieś dodatkowe elementy graficzne. I tak jak np. na standardowym ekranie aktywności wszystko jest czytelne, tak Przewodnik Mocy, gdzie mamy upchany fragment mapy i multum danych, robi się na mój gust trochę zbyt napełniony. I tak, jeździłem z nim bez problemu, po prostu wiem, że na 1040 było mi wygodniej.
Tyle dobrze, że mamy niemal pełną dowolność, jeśli chodzi o samodzielne ustawianie ekranów danych i tego, co jest na nich wyświetlane. Jeśli nie mamy potrzeby upychania np. mocy czy innych informacji na ekranie mapy - nie robimy tego i tyle. To może też rozwiązać ewentualny problem za małych treści w niektórych miejscach - po prostu dajemy na ekran mniej danych i tyle - zresztą domyśle ustawienia są w większości takie, że nie trzeba się składać do pozycji aero, żeby coś zobaczyć.
Do tego dochodzi też jeszcze możliwość tworzenia osobnych ekranów dla osobnych profili aktywności (bez ograniczeń w kwestii liczby tych profili, jak było np. w Edge Explore), więc tak - możemy dopasować wszystko pod siebie, swoje preferencje i swój wzrok. Ale 1040 to to nigdy nie będzie.
Garmin 840 - jak działa automatyczne ClimbPro?
Tak samo, jak to dotychczasowe, które wykorzystywało nawigację i wgraną trasę, żeby wyszczególnić nadchodzące wzniesienia i prowadzić nas przez mozół wdrapywania się na górę. Z dwiema różnicami:
Po pierwsze, od teraz funkcja ta działa nawet wtedy, kiedy nie wgramy żadnej trasy, czyli tak samo, jak np. wykrywanie dróg z dużym ruchem albo ostrzeganie o ostrych zakrętach. Garmin próbuje zgadnąć, że właśnie dojeżdżamy do wzniesienia, wysyła nam powiadomienie o odległości od początku pojazdu, a potem przechodzi do standardowego ekranu ClimbPro. Jak to spisuje się w praktyce? W moim przypadku - bardzo dobrze, aczkolwiek podjazdy w okolicach Wrocławia są raczej na tyle krótkie i nieskomplikowane, że trudno było, żeby automatyczne ClimbPro było się w stanie gdzieś nabrać, np. na jakimś rozjeździe.
Jedyny problem, jaki zauważyłem - choć działo się tak też przy ClimbPro z trasą - to to, że czasem podjazd w rzeczywistości wcale nie kończył się tam, gdzie sugerował to Garmin, i przy każdej takiej niezgodności wierzchołek był kawałek za tym, jak Garmin odegrał swoją melodyjkę wjazdu. W czasie, kiedy ja cały czas musiałem jeszcze rzeźbić pod górkę i wcale nie było mi do śmiechu i wiwatowania.
Drugą nowością jest tzw. eksplorator podjazdów, dostępny z rozwijanego górnego menu. Działa mniej więcej na tej samej zasadzie co eksplorator segmentów (i dostęp do niego uzyskujemy w ten sam sposób).
Garmin 840 - jak działa nawigacja?
Właściwie wszystkie kilometry testowe przejeździłem z nawigacja - część w obszarach, które znam, część w kompletnie mi nieznanych. Edge 840 "zawiódł" w tym czasie tylko raz i to w dość dziwaczny sposób.
Polegał on na tym, że musiałem zmienić zaplanowaną wcześniej trasę, bo po prostu gmina zwinęła na jakiś czas drogę i konieczny był objazd, który postanowiłem przejechać po swojemu. Garmin zaczął przeliczać trasę i zamiast zrobić sensowny objazd z dołączeniem do kursu w dalszej części, zrobił... coś w stylu pętelki, w ramach której miałbym - opisując w najprostszy możliwy sposób - wjechać od wschodu, zrobić idealną pętlę, a potem z tej pętli wyjechać na wschód. Nie miało to kompletnie żadnego sensu, a prawidłowa trasa objazdowa miała raczej kształt litery "U", i do teraz nie wiem, o co chodziło. Szczęśliwie w pozostałych przypadkach obeszło się bez takich wpadek i nawet celowo mylona nawigacja dość sensownie przywracała na prawidłowy kurs.
Niektóre rzeczy jednak nie zmieniły się od dawnych czasów i potrafią być męczące i teraz. Przykładowo czasem nawigacja potrafi namiętnie informować o tym, żeby nie skręcać w drogę gruntową (halo, rower szosowy), a z kolei później na rozwidleniu asfaltowych dróg będzie radośnie milczeć. Zwalam to jednak na ewentualną niedokładność podkładu mapowego, ale jednak wolałbym być informowany wtedy, kiedy trzeba, a nie wtedy, kiedy nie trzeba.
Czy coś z dodatkowych funkcji się przydaje?
W moim przypadku tak - głównie Przewodnik Mocy. Przy czym nie używam go w ramach jego prawdopodobnie domyślnego zastosowania, czyli wyścigowo, ale po to, żeby... nie nudzić się podczas długich przejazdów i utrzymać mniej więcej określony wysiłek na koniec przejazdu.
Jak to działa? Wgrywamy zaplanowaną trasę (możemy to zrobić z poziomu aplikacji na telefonie), odpalamy Przewodnik Mocy, a Garmin sam dzieli trasę na odcinki (płaskie, podjazdy, zjazdy) i na podstawie zakładanego przez nas wysiłku, FTP i pozycji na rowerze ustala, jaką moc powinniśmy utrzymywać na tych odcinkach. Poziom trudności możemy przy tym zmieniać w trakcie jazdy, jeśli np. okaże się, że jest zbyt wysoki albo zbyt niski.
Z reszty dodatków - przyznaję się - korzystam raczej sporadycznie, może pomijając rozbudowaną analizę obciążenia treningowego i wyników treningów. Przykładowo do tzw. Wytrenowania Rowerowego zaglądam stosunkowo rzadko, aczkolwiek może mieć to związek z tym, że i tak mam plan treningowy, więc doskonale wiem, co jest moją słabością (większość rzeczy), a co siłą. Z drugiej strony - kusi mnie, żeby spróbować, jak spisują się w praktyce adaptacyjne i periodyzowane plany treningowe Garmina - w teorii wyglądają naprawdę obiecująco, szczególnie uwzględniając masę parametrów, których zwykłe treningi nie uwzględniają. Dwa tygodnie to jednak trochę za mało, żeby ocenić, czy te plany faktycznie działają, czy też nie, ale zawsze miło jest mieć je pod ręką.
Ciągle natomiast nie mogę znaleźć większego zastosowania dla Staminy. Jedyne, co udało mi się ogarnąć w jej zakresie, to sprowadzić ją do 1 proc.
O dziwo nie zmiotło mnie wtedy z planszy, ani nie spadłem z roweru. Zdecydowanie nie czułem się jakoś wspaniale wypoczęty, ale pewnie jeszcze trochę kilometrów zdołałbym dokręcić. Zresztą jechałem z tym 1 proc. przez 40 minut, więc...
Garmin Edge 840 - jak spisuje się akumulator i czy warto kupić wersję Solar?
Odpowiedzi brzmią: świetnie oraz niekoniecznie.
Edge 840, i to przy intensywnym użytkowaniu, powinien teoretycznie wytrzymać do 26 godzin albo 32, jeśli mamy wersję Solar. W zależności od intensywności ta wartość może wzrosnąć do odpowiednio 48 i 72 godzin, aczkolwiek to już raczej mało prawdopodobne przypadki. Tyle teoria, co na to praktyka?
Ta okazuje się jeszcze ciekawsza, bo wygląda na to, że pomiary Garmina faktycznie były wykonywane przy wysokiej intensywności użytkowania, tj. przy najbardziej żrącym energię ekranie głównym, czyli nawigacji. Podczas moich przejazdów, gdzie nawigację rzadko kiedy mam ustawioną jako domyślną (wystarczą wyskakujące powiadomienia), ale w zamian mam podłączony czujnik mocy, tętna, radar, przednią lampkę oraz przerzutki, a także ustawiony wielozakresowy GPS, zużycie energii było... mniejsze, niż deklarowane. Przykładowo podczas przejazdu trwającego ponad 9 godzin, po starcie z 98 proc. na koniec miałem 72 proc., więc zużycie wynosiło mniej niż 3 proc. na godzinę, czyli starczyłoby na około 35 godzin jazdy.
Mało tego - udawało mi się uzyskać nawet lepsze wyniki i niższe zużycie energii, a wynik ten na pewno w jakimś stopniu poprawiał fakt, że ostatnio mieliśmy całkiem sporo słońca nad Polską. Jeśli więc ktoś szuka urządzenia, z którym może jechać np. dwa dni pod rząd przez 10 godzin bez przerwy i bez ładownia - proszę bardzo. Pewnie nawet wystarczy na jeszcze jeden dzień.
Co prowadzi nas z kolei do pytania, czy warto inwestować w wersję Solar i tutaj odpowiedź będzie mieszana. Tzn. w sumie już jej udzieliłem, ale niech będzie jeszcze raz.
Mamy tutaj wykres ze wspomnianej całodziennej jazdy i wynik słonecznego uzysku, czyli niemal równe 1,5 godziny. Czy 1,5 godziny dodatkowej jazdy to dużo? Teoretycznie tak i kto wie - może się kiedyś okazać dla nas kluczowe.
Z drugiej strony - to jest 1,5 godziny na jakieś 9 godzin na dworze. Czasem te wyniki są procentowo lepsze (np. 40 minut na 2 godziny), a czasem gorsze - nie mamy na to większego wpływu. Jednocześnie 1,5 godziny dodatkowej jazdy to - zgodnie z moim zużycie energii - jakieś 5 albo i mniej procent poziomu naładowania akumulatora, co możemy uzyskać, podłączając Edge 840 do ładowarki podczas pakowania się na wyjazd. Nie ma też co liczyć na to, że dojedziemy na miejsce z 0 proc. naładowania, zostawimy 840 Solar na słońcu na jeden dzień, a potem ruszymy na całodzienny wypad. No to się po prostu nie uda.
Kwestię więc tego, czy warto dopłacać kilkaset złotych, pozostawiam więc kupującym. Jak dla mnie - nie specjalnie. Z drugiej strony - przy Edge 1040 sam dopłaciłem, zmieniając decyzję w ostatniej chwili i jednocześnie mając do tej pory świadomość, że to jest użytkowo i finansowo kompletnie nie do wybronienia.
Ale jest fajne. A ja lubię fajne rzeczy.
Garmin Edge 840 - wpadki i niedopracowania
O dziwo - cisza i spokój, mimo wczesnych wersji oprogramowania po premierze. Jedyne poważne zastrzeżenia mogę mieć - uwaga - do momentu startu aktywności, który potrafi, po naciśnięciu przycisku, trwać jakoś szokująco długo i kompletnie nie wiem dlaczego. Raz też Przewodnik Mocy kompletnie oszalał i trzeba go było uruchomić na nowo, bo przez kilkadziesiąt kilometrów twierdził, że nie jestem na trasie, mimo że na niej byłem. Trafiają się też miejsca, które nie zostały przetłumaczone na język polski - przykładowo przy kalibrowaniu pomiaru mocy obserwujemy nazwę zakładki pt. "Power".
Z usterek, które ciągną się natomiast od dłuższego czasu - wskaźnik podłączonego radaru dalej zasłania u mnie godzinę na górnej belce w trakcie jazdy (w menu jest ok, co widać na zdjęciu powyżej), a i wskazania termometru, jeśli robi się trochę cieplej, są prawie że bezużyteczne, bo mała puszka wystawiona na słońce nagrzewa się do tego stopnia, że często pokazuje o kilka stopni więcej, niż jest w rzeczywistości.
Poza tym - w sumie nic. 31 godzin, 850 km, nawigacje, treningi i inne czary - wszystko działało jak trzeba.
Garmin Edge 840 - czy warto?
Jeśli podobało nam się to, co oferuje 1040 i jaki 1040 jest, ale przeszkadzał nam rozmiar - tak, warto. Garmin Edge 840 to świetny sprzęt i jeździłem z nim z przyjemnością - i jeździłbym dalej, gdybym nie musiał odesłać testowego egzemplarza. Jego największą zaletą jest to, że jest to w sumie 1:1 Edge 1040 - tylko trzeba się trochę więcej naprzewijać i częściej sięgać po ładowarkę (choć i tak bardzo rzadko).
Z drugiej strony - jako użytkownik Edge 1040 z jego większym ekranem, jakoś nie widzę powrotu na mniejszy wyświetlacz i to nawet pomimo tego, że wcześniej nakręciłem tysiące kilometrów z równie małym 830. Jednak to bogactwo powierzchni roboczej rozpieszcza i o ile mógłbym naprawdę zostać z 840, tak powrót do 1040 odbieram z pewną ulgą.
Gdyby tylko 1040 miał te boczne przyciski...
Garmin Edge 840 zalety:
- ten sam zestaw funkcji co w 1040,
- dużo bardziej kompaktowe rozmiary niż 1040,
- solidne i stabilne działanie, mimo wczesnej krótkiego czasu od premiery,
- MNÓSTWO funkcji - i tych podstawowych, i tych zdecydowanie niszowych
- automatyczne ClimbPro bez mapy,
- świetny czas pracy na jednym ładowaniu, nawet bez wersji Solar,
- fizyczne przyciski świetnie sprawdzają się podczas jazdy,
- ekstremalnie czytelny wyświetlacz,
- świetna integracja z ekosystemem Garmina,
- adaptacyjne plany treningowe "pod cel",
- w końcu USB-C,
- dwuzakresowy GPS (aczkolwiek do jazdy na szosie to nie jest potrzebne przesadnie...).
Garmin Edge 840 wady:
- obsługa samymi przyciskami poza jazdą potrafi być trochę zbyt skomplikowana,
- nie zmieścimy tutaj (w czytelnej formie) tyle, co na ekranie 1040 (zaskoczenie!),
- wyraźnie droższy niż 830,
- odrobinę szerszy niż 830,
- trudno tu znaleźć coś szokująco nowego, co zmieniłoby nasze życie.