Niemiecki urząd mówi, że Apple jest groźny. Co grozi producentowi iPhone'a?
Bundeskartellamt, czyli niemiecki odpowiednik UOKiK-u, otworzył drogę do potencjalnych pozwów antymonopolowych przeciwko firmie Apple. Mając na uwadze nastawienie Unii Europejskiej do amerykańskich Big Techów, może to oznaczać kłopoty dla producenta iPhone’ów.
Apple to od teraz, w ocenie administracji Niemiec, podmiot o pierwszorzędnym znaczeniu dla konkurencji dla wszystkich rynkach. Jak argumentuje niemiecki urząd, firma jest operatorem kompleksowego ekosystemu cyfrowego o wysokim znaczeniu dla konkurencyjności nie tylko na niemieckim, ale i na Europejskim i światowym rynku - jak pisze w oświadczeniu Andreas Mundt, dyrektor urzędu.
Z samego umieszczenia Apple’a na niemieckiej liście monopolistów bezpośrednio jeszcze nic nie wynika. Firma o sile dominującej podlega innym regulacjom prawnym, ale też nie jest jeszcze powiedziane, że Apple je w jakikolwiek sposób łamie. Decyzja urzędu jedynie zmienia postrzeganie Apple’a przez niemiecki system prawny. Jest to jednak problematyczne, a sam Apple w komentarzu dla agencji Reuters zapowiada apelację tej decyzji.
Na tej samej liście znajdują się już firmy Meta i Alphabet (właściciel Google’a).
Niemcy to wiodąca siła polityczna w Unii Europejskiej. A sama Unia chce chronić obywateli i europejskich przedsiębiorców przed potęgą obcych potęg IT.
Niemcy to ważny głos we wspólnocie europejskiej, do której należy również Polska. Decyzja niemieckiego urzędu może wpłynąć na toczące się już postępowania przeciwko Apple’owi, a także otworzyć drogę do nowych. Zwłaszcza że Unia Europejska na tle innych rynków prowadzi bardzo prokonsumencką politykę i promującą małą i wolną przedsiębiorczość. Czyli coś, czego amerykański Big Tech jest przeciwieństwem.
A Apple na dziś prowadzi politykę sprzeczną z nowouchwalonym Digital Markets Act, czyli z unijną ustawą o rynkach cyfrowych. To między innymi z uwagi na nią Apple zmieni swoje oprogramowanie, pozwalając użytkownikom na instalację oprogramowania spoza App Store, a twórcom aplikacji na inne formy rozliczeń z użytkownikami iPhone’ów i innych sprzętów Apple’a niż tylko Apple Pay.
Z powyższego wynika częściowo postępowanie Komisji Europejskiej w sprawie Apple Music. Zdaniem KE, usługa muzyczna Apple’a łamie europejskie prawo przez pobieranie prowizji przez Apple’a za zakupy wewnątrz aplikacji oraz przez zabranianie dostawcom konkurencyjnych usług informowania w aplikacjach o możliwości wykupienia subskrypcji inną drogą, niż przez App Store i za pomocą Apple Pay.
Unia Europejska zarzuca też Apple’owi nielegalne nadużywanie swojej pozycji rynkowej w formie sztucznego ograniczenia funkcji modułu NFC w urządzeniach mobilnych tej firmy do metod płatności powiązanych z Apple Pay.
Postępowań jest zresztą więcej, a Europa wydaje się zgodna z wyznaczaniem granic dla obcych potęg technologicznych. Apple ma jednak czas nie tylko na zmiany, ale i na obronę przed stawianymi zarzutami. Jest możliwe, że przynajmniej z części się wybroni. Choć to coraz mniej prawdopodobne.