REKLAMA

Walczą z masztem w swojej okolicy. Protestów ma przybywać, już nie tylko 5G jest problemem

W Małych Swornegaciach mieszkańcy mówią "nie" planowanej budowie masztu telefonii komórkowej. To może postawimy w lesie, przebierając go za drzewo? – próbuje znaleźć rozwiązanie wójt. Takich problemów będzie więcej, bo środowiska anty-5G się rozochociły i przeszkadza im nie tylko nowa technologia.

maszt
REKLAMA

Mieszkańcy protestują, bo wysoki na 62 m maszt będzie "dominantą szpecącą krajobraz tej letniskowej wsi, która jest w otulinie Parku Narodowego Bory Tucholskie" – czytamy na portalu chojnice.com. Nie myślcie jednak, że chodzi tu wyłącznie o troskę o krajobraz. W sprawę zaangażowana jest "Koalicja Polska Wolna od 5G", która przesłała stanowisko cytowanej redakcji, tłumacząc, że stacje bazowe "nie są obojętne dla zdrowia".

REKLAMA

Alternatywą ma być wykorzystanie istniejącej wieży przeciwpożarowej Nadleśnictwa Przymuszewo w Chocińskim Młynie lub też "zamaskowanie" masztu, by wyglądał jak drzewo. Takie rozwiązanie zostało już zrealizowane w Parku Narodowym na Roztoczu. Ponieważ typowa stacja bazowa by tam zupełnie nie pasowała, Play wpadł na pomysł, by przypominała ona... sosnę. Sztuczne drzewo stanęło na Górze Marchwianego. Ma wysokość 51,3 metra.

Protestującym przeszkadzają nie tylko maszty 5G

Łukasz Kiwicz, kierownik projektu "Sprawna telekomunikacja mobilna jako klucz do rozwoju i bezpieczeństwa" z Departamentu Telekomunikacji KPRM w rozmowie z telko.in zauważa, że zmniejszyła się liczba protestów przeciw technologii 5G. Zresztą pokazują to badania. Szczęśliwe zakończenie? Niekoniecznie, bo znacznie częściej oprotestowywane są same maszty jako takie.

– Stale pracujemy nad tym, aby to nastawienie do inwestycji telekomunikacyjnych się zmieniało, ale pamiętajmy, że nie wszystkie samorządy są przeciwko masztom. Organizujemy liczne szkolenia i powoli obserwujemy, że to się zmienia. Pandemia, z jednej strony, utrudniła realizację inwestycji (po stronie mieszkańców), z drugiej jednak znacznie zmieniła nastawienie do nich (po stronie samorządów). Okazało się, że takie inwestycje są po prostu niezbędne, bo nie wszędzie jest internet światłowodowy – mówi Łukasz Kiwicz.

Dyskusja na temat masztów nie zawsze dotyczy kwestii zdrowotnych. Coraz częściej w grę wchodzi estetyka. Np. w Rzeszowie mieszkańcy nie chcą masztów na blokach, bo jak tłumaczą, uniemożliwi to instalację paneli fotowoltaicznych. Strach przed promieniowaniem też się pojawił, ale głównym argumentem była tym razem ekonomia: przez maszty będziemy płacić więcej za prąd. Protestujący cel osiągnęli, operator wycofał się z inwestycji.

Inną furtkę znaleziono w Krośnie: maszt jest zbyt blisko lotniska, mówią mieszkańcy, więc może stanowić niebezpieczeństwo np. dla lądujących szybowców. Przedstawiciele lotniska zgadzają się z tym stanowiskiem, choć wedle map Urzędu Lotnictwa Cywilnego ma on stanąć poza obszarem, na którym zaznaczone są strefy podejścia do lądowania. W końcu doszło do tego, że ktoś wziął sprawy w swoje ręce i podpalił maszt na moment przed jego postawieniem.

Nie pierwszy raz doszło do sytuacji, że sytuacja, mówiąc niestety dosłownie, się zaogniła. Wybudowane maszty bywają podpalane i dzieje się to w całej Europie. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji domaga się zwiększenia kar za takie akty wandalizmu:

Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji ponownie apeluje do Rządu oraz organów ścigania o zdecydowane działania w związku z kryminalną działalnością zakłócającą funkcjonowanie sieci, od których zależy życie i zdrowie obywateli, a także funkcjonowanie Państwa. Po raz kolejny zwraca też uwagę na pilną potrzebę wprowadzenia zmian w kodeksie karnym, które zaostrzyłyby wysokość kar za ten czyn. Przypominamy przy okazji, że w sytuacji wojny za naszą wschodnią granicą i coraz bardziej oczywistych zagrożeń hybrydowych ze strony Rosji, atak na infrastrukturę o krytycznym znaczeniu, do której można zaliczyć instalacje telekomunikacyjne, ogranicza bezpieczeństwo Polaków – napisano na stronie.

REKLAMA

Maszty w okolicy przyciągają, a nie zniechęcają

Przynajmniej tak wynika z badania, które rok temu opisali naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w  Krakowie. Ich analiza dowiodła, że bliskość stacji bazowych nie wpływa negatywnie na wartość sąsiadujących nieruchomości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA