REKLAMA

Sztuczna inteligencja to drugi Windows. Tak Microsoft budował swoją potęgę

Bing AI i Microsoft 365 Copilot tak na dobrą sprawę nie są wynalazkami Microsoftu. Czas też pokaże, czy będą najlepszymi narzędziami w swojej kategorii. Dlaczego więc już dziś inwestorzy Microsoftu świętują, a firma skupia całą uwagę na sobie? By to zrozumieć, przyda się mała repeta z historii IT.

24.03.2023 07.21
Microsoft SI Sukces
REKLAMA

Skąd właściwie wziął się Microsoft? To pierwsza w historii branży firma, która udowodniła, że da się prowadzić dochodowy interes sprzedając licencje na oprogramowanie. Wbrew pozorom była to wówczas abstrakcyjna koncepcja, gdyż u zarania dziejów IT programy komputerowe były postrzegane jako dobro ogólnego pożytku - które można piracić bez najmniejszych wyrzutów sumienia. No dobrze, ale czemu właśnie Microsoft?

REKLAMA

O źródłach pierwszych sukcesów tego giganta można przeczytać niejedną opasłą książkę. Jednym z głównych była jednak przebiegłość Billa Gatesa - ówczesnego szefa firmy - w zawieraniu korzystnych sojuszy biznesowych, często z wielką szkodą dla sojusznika. Tak było, gdy Microsoft podpisał umowę o współpracy z IBM-em.

IBM chciał dotrzeć do klienta masowego, a by to osiągnąć zdecydował się zaprojektować komputer z ogólnodostępnych podzespołów. W istocie pomogło, a Microsoft miał budować system operacyjny dla tego tworu, o nazwie IBM PC. Bill Gates przewidział jednak, że skoro IBM korzysta z powszechnie dostępnych w obrocie części, to równie dobrze może to zrobić każdy entuzjasta. I samodzielnie złożyć swój komputer, bez płacenia IBM-owi. System operacyjny Microsoftu oczywiście działał na tych tzw. klonach IBM PC bez problemu. Podobnie jak na jego podróbkach od większych producentów.

Klony IBM PC z MS-DOS były produkowane przez poważne firmy, również przez takowe kupowane.

Microsoft został tym samym królem taniochy. Tyle że można to przedstawić w inny sposób: Microsoft zapewnił dostęp do komputerów osobistych osobom niezamożnym. Klony IBM PC nie były najlepszymi systemami na rynku, podobnie jak trudno szczególnie zaawansowanym nazwać system operacyjny MS-DOS. Wychowani na istotnie lepszych systemach BSD, Unix i innych specjaliści IT patrzyli na twory Microsoftu z nieskrywaną pogardą. Ale co z tego, skoro przychody Microsoftu wyłącznie rosły. Wyłącznie szybko.

Klony IBM PC i MS DOS były jednak dopiero zwiastunem rewolucji. Dopełnił jej Microsoft Windows, czyli produkt, który był kopią cudzego pomysłu.

Kosztujące znośne pieniądze komputery osobiste mogły trafić do domów i pomagać pierwszym co bardziej otwartym na nowości użytkownikom w pracy i rozrywce. Microsoft MS-DOS był jednak systemem obsługiwanym z wiersza poleceń. Oznacza to, że wszystkie jego funkcje obsługiwało się poleceniem z klawiatury. Ktoś chce otworzyć dokument tekstowy z podfolderu wakacje? Należy wpisać edit.com c:\dokumenty\wakacje\wakacje.txt. Trudno to nazwać intuicyjnym, szczególnie dla osoby niekoniecznie zafascynowanej technologią czy informatyką. Wszystko zmienił Windows.

Nie trzeba tłumaczyć, dlaczego. Graficzny interfejs użytkownika, z którego korzystamy zresztą do dziś, jest w dużej liczbie scenariuszy szybszy i wygodniejszy. Przede wszystkim jednak znacznie upraszcza obsługę komputera, pozwalając zrozumieć jak ów komputer i jego programy działają nawet mniej zaawansowanej technicznie osobie. Za sprawą Windowsa i dedykowanych mu aplikacji, każdy mógł zacząć pisać dokumenty, prowadzić księgowość, grać w gry i może nawet zacząć programować.

Osoby dla których powyższe akapity to co najwyżej powtórka z rozrywki pamiętają jednak jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, rewolucyjny graficzny interfejs użytkownika to nie jest pomysł Microsoftu, a firmy Xerox - który Microsoft skopiował, podobnie zresztą jak Apple. Po drugie, Windows był systemem koszmarnej jakości. Przynajmniej zestawiając go z konkurencją. Prostacki, niestabilny, bez żadnej sensownej ochrony danych i tak po prawdzie nawet marnie zaprojektowany. Był koszmarny w porównaniu do tego, co się pojawiało na Amigach i Macintoshach. Przynajmniej na samym początku. Ale nie szkodzi.

Na rzecz Windowsa działała spuścizna IBM PC. Może i na rynku istniały lepsze alternatywy. Może nawet wprowadziły GUI przed Microsoftem. Windows był jednak tani, wystarczający, tani, dostępny na komputerach które nawet można samodzielnie złożyć, a no i jeszcze był tani. A jeśli dla kogoś nadal zbyt drogi, to jego zabezpieczenia antypirackie były w najlepszym razie symboliczne.

Dopiero na tym lichym fundamencie Microsoft zaczął budować produkty prawdziwie wartościowe. Zaczął jednak od pospiesznego i sprytnego zagarnięcia jak największej części rynku dla siebie. Dopiero później powstały dużo ciekawsze wynalazki (co prawda historia Office’a jest starsza niż Windowsa, ale dopiero umocnienie pozycji graficznego systemu Microsoftu przepieczętowało jego sukces).

Zresztą nawet i ów lichy, prawdziwie beznadziejny Windows został w końcu ubity, jego ostatnim przedstawicielem był Windows Me. To, co dziś Microsoft nazywa Windowsem, wywodzi się z systemu Windows NT. Ten powstał, gdy w Microsofcie zaczęto rozumieć, że cud jakim jest sukces starego Windowsa wiecznie trwać nie będzie i że należy w końcu stworzyć coś, co realnie będzie mogło rywalizować z systemami BSD i unixopodobnymi.

ChatGPT, Bing AI i Microsoft 365 Copilot nie powstały w gmachach Microsoftu. Przynajmniej nie najważniejsze jego części.

ChatGPT wręcz do Microsoftu nie należy, choć został ufundowany częściowo za jego pieniądze. To za sprawą mądrych inwestycji firma ma teraz dostęp do przełomowego modelu językowego od OpenAI, twórców wspomnianego ChatGPT. Nie to by Microsoft nie miał kompetencji w dziedzinie SI, wręcz jest postrzegany jako jeden z liderów w jej rozwoju. Tym niemniej wynalazek, jakim jest (niemal) bezbłędne rozumienie przez maszynę wyrażonego tekstem ludzkiego języka, nie został stworzony rękami inżynierów z Redmond. Podobnie jak OpenAI DALL-E, czyli SI potrafiąca bazując na tekstowym opisie stworzyć treść graficzną.

Różnica między Bing AI i Microsoft 365 Copilot a Windowsem jest w zasadzie taka, że Windows zrewolucjonizował rynek kopiując cudzy pomysł, podczas gdy usługi Microsoftu nieswoją technologię legalnie licencjonują. Wręcz znacząco ulepszają, tym niemniej Bing AI i Microsoft 365 Copilot nie są autorskimi pomysłami. No i nie są też doskonałe.

Sprawdzenie realnej użyteczności Microsoft 365 Copilot jeszcze przed nami. Bing AI jest jednak już dostępny od dawna. I z jednej strony od razu widać jak bardzo jest użyteczny. Oszczędza użytkownikowi mnóstwo czasu samodzielnie i błyskawicznie przeczesując sieć, by dać precyzyjną odpowiedź na precyzyjne pytanie. Z drugiej jednak nierzadko podaje informacje nieprawdziwe, więc trzeba jego odpowiedzi weryfikować. Bing zapewnia przy tym linki do przypisów, więc jest to i tak znacznie szybsze niż samodzielny research od zera. Bing AI jest jednak na dziś zbyt ułomny i niewykluczone, że pojawi się jeszcze lepszy konkurent.

Jest jednak jeszcze jedna paralela łącząca GUI Windowsa i SI Microsoftu. Taniość i wszechdostępność. Midjorney wydaje się istotnie bardziej zaawansowanym narzędziem od wbudowanego w Bing Twórca Obrazu modelu DALL-E. Tyle że każdy użytkownik może od ręki wejść na Binga, wygenerować dostatecznie atrakcyjny i ciekawy obrazek intuicyjnym poleceniem, klik klik - i już można pobrać gotową grafikę. Za darmo, w kilka chwil, nawet na najtańszym urządzeniu.

Czy Bing AI wyczerpał temat? Nie bardzo. Ale i tak ułatwił zdobywanie dalszych informacji, skracając pracę potencjalnie nawet o kilkadziesiąt minut.

Z Microsoft 365 Copilot będzie podobnie. Atutów Microsoft 365 (dawniej Microsoft Office) akurat zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać. To wiodące i niemal bezkonkurencyjne narzędzia biurowe, które są użyteczne i łatwe w obsłudze i bezpieczne. Dostęp do nich, a także do aż terabajta przestrzeni w bardzo dobrej chmurze OneDrive i kilku innych dodatków, to wydatek 30 zł miesięcznie dla użytkownika indywidualnego. Śmieszna cena.

Bycie królem taniochy to nie obciach. To droga do spektakularnego sukcesu.

Wie o tym każdy udziałowiec Microsoftu. Wie o tym Bill Gates, który jeszcze nie tak dawno temu był najbogatszą osobą na Ziemi. Dziś co prawda nie ma miejsca na programistyczne buble, jak stary Windows 9x, konkurencja rynkowa wywiera na Microsoft zbyt dużą presję. Na szczęście dla użytkowników indywidualnych, Microsoft obsługuje dziś wielkie firmy i korporacje. Te bezwzględnie wymagają niezawodności, zgodności z normami i prawem, oraz bezbłędnie działających mechanizmów bezpieczeństwa danych. I nawet taniocha od Microsoftu siłą rzeczy dziedziczy te atuty.

REKLAMA

To właśnie dlatego Microsoft skupia dziś uwagę inwestorów, mediów, entuzjastów czy nawet ciekawskich postronnych. Nie dlatego, że wszyscy oczekują, że jego (czy raczej: wynajmowana od OpenAI) SI będzie najlepsza na świecie i bezkonkurencyjna. Ale wszyscy też przeczuwają, że to właśnie rozwiązania wykorzystujące SI Microsoftu będzie tym, po które sięgają masy. Nie są najlepsze, ale są wystarczająco dobre. I choć są przełomowe i jedne z pierwszych na rynku, to od razu są oferowane za darmo lub w cenie do przełknięcia dla niemal każdego. Tak, jak niegdyś Windows.

*Ilustracja otwierająca: From MS-DOS to Windows to artificial intelligence. Illustrate the evolution. / Bing Image Creator / Utworzono za pomocą sztucznej inteligencji. Artefakty po bokach ilustracji to efekt poszerzenia kadru za pomocą narzędzia Adobe Content Aware Fill AI.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA