Z komputerami jest jeszcze gorzej, niż myśleliśmy
Tytuł przewrotny, wiem - ale chciałem nawiązać do tego tekstu, bo sytuacja jest bliźniacza. IDC zrewidował prognozy dla rynku komputerów PC. W dół oczywiście. I to srogo w dół. Nie ma już śladu po pandemicznym boomie na zakup nowego sprzętu komputerowego.
Kryzys zagląda ostro w oczy całego sektora technologii konsumenckich. Spada sprzedaż nie tylko smartfonów, kart graficznych, procesorów, ale także komputerów PC. Tych samych komputerów, które biły rankingi popularności w czasie pandemii, gdy nagle połowa społeczeństwa była zmuszona do pracy w domach.
Zahamowanie na rynku PC widzimy od połowy ubiegłego roku. W listopadzie 2022 r. donosiliśmy, że w 3Q 2022 r. rynek skurczył się o 15 proc. Jedyną marką, która rosła, był… Apple. Pisaliśmy wtedy:
"Mam 2 teorie:
- Linia autorskich procesorów Apple'a robi naprawdę potężną różnicę rynkową i konsumenci to doceniają.
- W dobie kryzysu najlepiej sprzedają się najdroższe marki premium. A Apple jest marką premium na rynku PC."
Teraz swoją prognozę odnośnie sprzedaży komputerów (oraz tabletów) w 2023 r. przekazał dom analityczny IDC.
Wcześniej, w grudniu 2022 r., prognozował, że w 2023 r. sprzeda się 429,5 mln sztuk komputerów PC wraz z tabletami (choć wiadomo, że kategoria tabletów jest mała). Teraz mowa już tylko o 403 mln. Wychodzi więc na to, że rynek PC skurczy się o około 12 proc.
Wprawdzie IDC uważa, że odbicie przyjdzie w 2024 r., ale podobnie jak w przypadku smartfonów, byłbym ostrożnym w ferowaniu tak daleko idących prognoz. Wszystko wskazuje na to, że 2023 r. to wstęp do poważnej światowej recesji.
Ktoś może powiedzieć - rynek PC wraca do normy
Czyli do swojej stałej tendencji spadkowej, tzw. ery post-PC (tak, tak - ona mimo wszystko trwa w najlepsze). Po wzroście związanym z pandemią i połączonym z nim kryzysem logistycznym, gdy wręcz brakowało komponentów do składania komputerów PC, teraz klienci nie potrzebują nowego sprzętu.
A ze względu na inflację oraz ogólne minorowe nastroje gospodarcze, będą jeszcze mocniej spoglądać w swoje portfele, powstrzymując się przed znaczącymi wydatkami.