REKLAMA

Spotify z rekordową liczbą płacących użytkowników i... pogłębiającą się stratą. Rozumiecie coś z tego?

Spotify notuje świetne wyniki, ale od strony finansowej kompletnie tego nie widać. Usługa ma wysokie koszty własne, które generują stratę. Taka sytuacja ma miejsce od wielu lat.

Spotify
REKLAMA

33 mln nowych płacących za usługę streamingu muzyki, łącznie po raz pierwszy w historii przekroczone 200 mln abonamentowych użytkowników, a tymczasem strata na działalności Spotify wzrosła z 7 do 231 mln euro w Q4 2022 r.

Model biznesowy Spotify nie przestaje mnie zadziwiać.

REKLAMA

Gdzie nie spojrzysz to same wzrosty w kluczowych elementach usługi Spotify:

  • liczba użytkowników darmowych słuchających reklam pomiędzy utworami - w górę z 273 do 295 mln;
  • liczba płacących abonament odbiorców - w górę z 195 do 205 mln i przekroczona bariera 200 mln płacących klientów w historii;
  • łącznie w całym roku Spotify zwiększył aż o 20 proc liczbę swoich użytkowników do 489 mln;
  • dynamiczny wzrost liczby użytkowników na perspektywicznych rynkach azjatyckich, afrykańskich i australijskim (+28 proc.).
 class="wp-image-3281049"
 class="wp-image-3281319"

Dzięki temu bardzo przyjemnie wzrosły przychody kwartalne, bo aż o 18 proc. do poziomu 3,17 mld euro. Tymczasem strata operacyjna wystrzeliła z 7 do 231 mln euro.

Podobnie wygląda sytuacja w całym 2022 r. Po naprawdę świetnych przyrostach użytkowników - zarówno tych opłacających abonament, jak i tych słuchających reklam pomiędzy streamowanymi utworami - Spotify zwiększył przychody roczne z 9,66 mld do 11,72 mld euro, a tymczasem z 94 mln zysku przed rokiem, w 2022 r. strata wyniosła 659 mln euro.

 class="wp-image-3281664"

Powtórzę pytanie z tytułu - czy ktoś coś z tego rozumie?

Spotify tłumaczy powrót do negatywnej rentowności głównie wyższymi wydatkami pracowniczymi i marketingowymi. W tych pierwszych ujmuje spore koszty dopasowania struktury geograficznej zatrudnienia do generowanych przychodów (głównie ze względu na te wzrosty popularności usługi w Azji i Afryce, o których powyżej) oraz zwolnień grupowych (niedawno ogłoszone masowe wywalenie 600 pracowników). W tych drugich ujmuje też dużo ważącą w strukturze kosztów inwestycję w podcasty.

 class="wp-image-3281928"

Mimo wszystko coś tu się logicznie nie spina. Jest coś fundamentalnie złego w modelu biznesowym Spotify, w którym wyższe przychody i wyższa liczba użytkowników oznaczają jednocześnie wyższe koszty oraz wyższą stratę.

I tak jest od wielu wielu lat

REKLAMA

Wyniki na plus Spotify pokazuje bardzo rzadko, mimo iż Spotify zaczynał przecież skutecznie budować dwustronną platformę - oprócz sprzedawania usług klientom zewnętrznym, użytkownikom kupującym dostęp do przepastnego katalogu plików muzycznych, Szwedom udawało się budować podwaliny rynku dla wydawców muzyki. Artyści oraz wydawcy nie tylko mogą zarabiać na tym, że ktoś słucha ich dzieł na Spotify, ale także płacić Szwedom za to, by dotrzeć do odbiorców, którzy z kolei wygenerują więcej przychodu dla artystów.

Jestem naprawdę ciekawy, jak długo udziałowcy Spotify będą dopłacać do tak prowadzonego biznesu. Choć z drugiej strony giełda zareagowała entuzjastycznie na wyniki Q4 Spotify - kurs akcji serwisu streamingowego wystrzelił w górę o 12,7 proc. Licząc od początku roku Spotify podrożał na giełdzie prawie o 50 proc. Na papierze zarówno CEO Spotify Daniel Elk, jak i udziałowcy Spotify zarabiają.

Zarabiają na stratach. Takie oto mamy czasy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA