Mam problem z trzecim odcinkiem The Last of Us. Nie, nie chodzi o gejów
Trzeci odcinek The Last of Us to ten, na który czekałem najbardziej. Znając scenariusz gry, byłem niezwykle ciekaw jak interakcja Bill - Joel - Ellie wypadnie w produkcji HBO. Producenci serialu odeszli jednak od materiału źródłowego w drastyczny sposób.
Co było łatwe do przewidzenia, trzeci epizod The Last of Us podzielił opinię publiczną. Jedni nazywają ten odcinek wybitnym kinem gejowskim. Inni są oburzeni lub zniesmaczeni. Pozostali uważają, że to ciekawe przełamanie tempa oraz tonu dwóch poprzednich epizodów. Jestem jeszcze ja: rozdarty między tym, jak udany był to odcinek a tym, czego w nim zabrakło.
Czekałem na trzeci odcinek The Last of Us, bo w grze wideo był to mój ulubiony etap całej przygody.
W interaktywnym The Last of Us nigdy nie poznaliśmy detali z życia Billa oraz Franka - homoseksualnej pary, której pomocy potrzebował Joel. Gra pokazuje miasteczko Lincoln z innej strony: jako swoiste pole bitwy, na którym Bill używa zainfekowanych niczym żywych pułapek. Gracz musi przedzierać się przez kolejne usiane wnykami obszary, aż w końcu dochodzi do spotkania z Billem.
Relacja Joel - Ellie - Bill to pod względem dialogów jeden z najlepszych elementów gry. Bill jest niezwykle cyniczny, dokuczając Ellie na każdym kroku, oczywiście z wzajemnością. Gracz ma też okazję zajrzeć pod zgorzkniałą fasadę Billa, widząc w nim mimo wszystko dobrego człowieka. Zresztą, co będę się produkował. Po prostu zerknijcie na poniższe dialogi prosto z gry:
Ellie: "So… why don't you fix one of these cars?"
Bill: "Oh, my god, you're a genius. I mean the whole time, why on earth hadn't I thought about fixin' one of these cars?"
Bill: "Yeah, sure Joel, go ahead, take my car. Take all of my food too while you're at it."
Ellie: "By the looks of it, you could lose some of that food."
Bill: "You listen to me, you little shit–"
Ellie: "No, fuck you. You handcuffed me!"
Bill: "What are you delivering? That little brat?"
Ellie: "Haha. Fuck you too."
Bill: "You know, as bad as those things are, at least they're predictable. It's the normal people that scare me."
Trzeci odcinek to niewykorzystana okazja do pokazania świetnej sceny ze szkoły, w tym nowy typ zainfekowanego.
W grze Joel, Bill oraz Ellie udają się do okolicznej szkoły, gdzie rozbił się wojskowy pojazd. Bohaterowie liczą, że uda im się wydobyć sprawny akumulator z wraku. Bill nie pozyskał go wcześniej, ponieważ szkoła jest pełna zainfekowanych. Ostatecznie mężczyzna pomaga Joelowi oraz Ellie, dokonując na miejscu makabrycznego odkrycia.
Bohaterowie napotykają w okolicach szkoły na ciało Franka, który powiesił się po tym, jak został zainfekowany. Bill był do tego czasu przekonany, że partner po prostu go porzucił. Szkoła to także miejsce, w którym gracz po raz pierwszy styka się z bloaterem. To szczególny typ zainfekowanego: wielki, masywny, pełniący rolę czołgu na dwóch nogach, do tego potrafiący miotać zarodnikami na odległość. Bloatera widzieliśmy na zwiastunie serialu, dlatego sądziłem, że poznamy go z bliska w trzecim epizodzie. HBO zostawia go jednak na później.
Wisienką na torcie w grze wideo była sekwencja ucieczki ze szkoły. Joel i Bill pchają samochód, a za kółkiem siedzi Ellie, prowadząc pierwszy pojazd w życiu. Cała trójka ledwo uchodzi z życiem.
Twórcy serialu HBO pierwszy raz tak znacznie odbiegają od scenariusza gry. Zachowują jednak wysoki poziom.
Wątek Billa oraz Franka został wysunięty na pierwszy plan, pochłaniając lwią część odcinka. Kiedy Joel oraz Ellie pojawiają się w Lincoln, nie miałem już złudzeń: nie dostanę swojego bloatera, sekwencji w szkole oraz świetnych, ostrych jak brzytwa dialogów z gry. Z jednej strony była to pigułka trudna do przełknięcia, bo jak już wcześniej wspomniałem, uwielbiałem ten etap w grze wideo. Z drugiej zaproponowana alternatywa jest na tyle dobra, że trudno mieć za złe twórcom serialu.
Trzeci odcinek przynosi odmianę, a do tego obudowuje postapokaliptyczny świat trudnymi do kultywowania wartościami: miłością, prawdą, troską. Jestem pod wrażeniem narracyjnej klamry, która spina relacje Joel - Tess oraz Bill - Frank, nadając utracie bohaterki z drugiego epizodu jeszcze większy ładunek emocjonalny. Podoba mi się również, że producenci po raz kolejny wykorzystali motyw retrospekcji z 2003 roku, pokazując ludzki świat upadający na kolana.
I chociaż sam jestem rozdarty, bo zamiast czegoś oczekiwanego dostałem coś innego, ale dobrego, jednego nie rozumiem. Trudno pojąć mi narzekania osób, którym nie spodoba się, że Bill i Frank to geje. Dokładnie tak samo sugerowała gra wideo. Ba, w bazie Billa gracz mógł znaleźć homoseksualne czasopisma. Wystarczyło przyjrzeć się regałom. Dlatego widzę pewną niekonsekwencję: część osób chwali serial HBO za zgodność z materiałem źródłowym, podczas gdy ta sama zgodność staje się wadą, kiedy chodzi o preferencje seksualne fikcyjnych postaci.