REKLAMA

Tanio już było. Xbox i abonament Game Pass podrożeją

Ten moment musiał kiedyś nastąpić. Po kilku latach dostępu do setek gier w śmiesznie niskich cenach przyjdzie chwila, w której cena abonamentu Xbox Game Pass nieuchronnie musi wzrosnąć. Nie wiadomo ani kiedy, ani o ile, ale pewne jest jedno – tanio już było.

Tanio już było. Xbox i abonament Game Pass podrożeją
REKLAMA

Szef działu Xbox, czyli gamingowej sekcji Microsoftu, udzielił wywiadu serwisowi The Wall Street Journal. Wywiad z Philem Spencerem potwierdza przede wszystkim to, co wiemy już od dłuższego czasu – Microsoft powinien sobie zawłaszczyć dawne motto głównego rywala, bo dziś to Xbox jest „for the players”. Opowiadając o łamaniu duopolu Apple’a i Google’a w grach mobilnych Spencer wyraźnie podkreśla, że misją Xboksa jest przede wszystkim umożliwić granie w gry każdemu, na takim sprzęcie, na jakim będzie miał ochotę. Jako zadeklarowany przeciwnik gier na wyłączność mogę tylko wstać i bić brawo.

REKLAMA

Ale! Między słowami w wywiadzie padają też słodko-gorzkie informacje. Słodkie, bo abonament Xbox Game Pass nie tylko przestał tracić pieniądze, lecz stanowi ok. 15 proc. przychodów z gier. Gorzkie, bo nie dość, że Phil Spencer nie wróży mu dalszych wzrostów, a ponadto czeka nas nieuchronna podwyżka cen.

Game Pass będzie droższy. Nie wiadomo kiedy i nie wiadomo o ile.

Podczas gdy Steam podnosi ceny gier, PlayStation podnosi ceny konsol, a Nintendo nadal sprzedaje konsolę niezdolną do utrzymania 30 fps-ów w większości nowych tytułów, Microsoft bronił się jak mógł przed podwyżkami cen. Nie licząc delikatnej korekty w ubiegłym roku, cena Xboxa Series S oraz Series X pozostała bez zmian. Nie zdrożał też abonament Xbox Game Pass oraz Game Pass Ultimate, który od przeszło dwóch lat kosztuje odpowiednio 39,99 zł lub 54,99 zł/mies., ale jeśli się postaramy, to możemy go kupić w cenie paczki czipsów, bo sam Microsoft często rozdaje go dosłownie za grosze.

Patrząc na to, ile kosztuje jedna nowa gra AAA na konsolę (średnio 349 zł) czy na PC (średnio 200-249 zł), cena abonamentu Microsoftu wydaje się śmiesznie niska. W ujęciu rocznym płacimy równowartość góra dwóch nowych gier za nieograniczony dostęp do setek świetnych produkcji, w tym wielu gier, które trafiają do usługi w dniu premiery. Oczywiście abonament ma swoje ciemne strony, jak usuwanie tytułów i uzależnianie graczy od usługi, ale dziś nie o tym.

Xbox Game Pass jest dziś najtańszym sposobem na granie w nowe (i nie tylko) gry. W parze z konsolą Xbox Series S tworzą bezwzględnie najlepszy deal w świecie gier, bo w abonamencie Xbox All Access za niecałą stówkę miesięcznie możemy mieć i sprzęt, i zapas gier na lata.

 class="wp-image-1943414"

Niestety Phil Spencer zapowiedział właśnie, że to eldorado nie potrwa już długo. Szef Xboxa w wywiadzie dla WSJ powiedział, że firma nie może w nieskończoność opierać się podwyżkom cen. Wobec rosnącej inflacji i niestabilnych kursów walut, jest to w pełni zrozumiałe, tym bardziej, że konsole i usługa Microsoftu są dziś najtańszymi na rynku. Spencer mówi jednak, że w pewnym momencie ceny niektórych rzeczy będą musiały wzrosnąć.

Kiedy nastąpi ów „pewien moment”? Tego nie wiadomo. Szef Xboxa uspokaja, że nie nastąpi to w tym roku, bo Microsoft chce zagrać fair i utrzymać ceny na obecnym poziomie przynajmniej przez okres przedświąteczny (w przeciwieństwie do np. Apple’a, który właśnie przed okresem przedświątecznym podniósł ceny wszystkiego…).

Nie wiadomo też, o ile wzrosną ceny. Pozostaje trzymać kciuki, że nie będą to drakońskie podwyżki.

Tanie granie przemija na naszych oczach.

REKLAMA

Dopiero co pisałem, że era taniego grania na PC dobiegła końca, a ostatnim bastionem grania w nowe gry w rozsądnej cenie są abonamenty takie jak Xbox Game Pass. Niestety wygląda na to, że wkrótce nawet ten bastion upadnie, a gaming – jak przed laty – stanie się zabawą dla ludzi bardzo zamożnych, bardzo cierpliwych (czekających na obniżki cen, nierzadko latami) oraz dla… piratów. Im trudniej będzie zagrać w gry, tym większe prawdopodobieństwo, że wrócimy do czasów, kiedy ludzie piracili na potęgę, bo gaming pozostawał poza zasięgiem sporej części społeczeństwa.

Dziś piractwo to zabawa dla garstki średnio rozgarniętych (intelektualnie i moralnie) ludzi. Jednak historia uczy, że w trudnych warunkach ekonomicznych ludzie są znacznie bardziej skorzy do popuszczenia hamulców moralnych, zwłaszcza że gry nie są towarem pierwszej potrzeby. Gdy dostaną opcję kupić drogo lub za darmo spiracić… cóż. Obawiam się, że wszyscy wiemy, po które rozwiązanie sięgną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA