Tanie ogrzewanie mieszkań w blokach jest możliwe. Fotowoltaika i pompy ciepła wchodzą na osiedla
Nie dość, że ogrzewanie mieszkań za pomocą pompy ciepła jest znacznie tańsze niż w przypadku bardziej tradycyjnych źródeł ciepła, to jeszcze wspólnota sprzedaje nadwyżki wyprodukowanego przez panele fotowoltaiczne prądu.
Mieszkańcy jednej ze wspólnot mieszkaniowych mieli dosyć wysokich rachunków za ogrzewanie. Po dużej podwyżce mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i ogrzewać się samodzielnie. Zainwestowali w pompy ciepła i fotowoltaikę.
Takie rozwiązania jak pompa ciepła, fotowoltaika czy przydomowa turbina wiatrowa są kojarzone z alternatywami dla domów jednorodzinnych. Tymczasem z powodzeniem mogą działać także w blokach, czego dowodem jest akcja mieszkańców Szczytna.
Ich budynek to jedyny blok w Polsce, który stał się samowystarczalny pod względem energetycznym - pisze fakt.pl.
Jak to możliwe? Wszystko zaczęło się już w 2014 roku. Mieszkańcy wspólnoty mieszkaniowej przy ulicy Śląskiej 12 w Szczytnie mieli dosyć wysokich rachunków. Jak opowiada gazecie prezes wspólnoty Zbigniew Chrapkiewicz, kotłownia za ogrzewanie budynku policzyła ich na ponad sto tysięcy złotych rok wcześniej. To przelało czarę goryczy.
Pompy ciepła i fotowoltaika ogrzewają mieszkania w bloku. I zostaje jeszcze nadwyżka prądu
Lokatorzy postanowili odłączyć się od kotłowni i grzać się na własną rękę. W 2014 r. wspólnota zbudowała system gruntowych pomp ciepła o łącznej mocy grzewczej 120 kW. Do tego doszły 153 panele fotowoltaiczne o mocy 39,7 kW zainstalowane na dachu.
Do 2017 roku woda ogrzewana była za pomocą kotłów dachowych, ale właśnie wtedy zastąpiono je kolektorami słonecznymi. Mieszkańcy płacili za energię napędzającą pompy ciepła ok. 42 tys. zł rocznie. Dużo mniej, niż pobierała kotłownia, ale wciąż sporo.
Wciąż musieliśmy dokupować energię elektryczną do obsługi pomp ciepła - dodaje w rozmowie z "Fatkem" Krzysztof Klimek ze wspólnoty. - Dlatego teraz zlikwidowaliśmy maleńkie balkony i w ich miejsce zamontowaliśmy mieszkańcom duże, nowoczesne, z miejscem na dodatkową instalację fotowoltaiczną. Dzięki temu staniemy się samowystarczalni.
Obecnie pompy ciepła w całości są zasilane energią elektryczną z paneli fotowoltaicznych zainstalowanych na dachu i na balkonach. Nadwyżkę wyprodukowanej energii wspólnota po prostu sprzedaje do sieci.
Osiedla stawiają na fotowoltaikę
Jest więcej miast w Polsce, które również chcą się stać samowystarczalne. W Biłgoraju do 2024 zakończona będzie inwestycja na jednym z osiedli, gdzie w nowo powstałych blokach zamontowane zostaną pompy ciepła i panele fotowoltaiczne. Oprócz tego osiedle będzie zaopatrzone w system odzyskiwania wody deszczowej z przeznaczeniem na cele gospodarcze.
Wielka fotowoltaiczna farma powstała też na dachach bloków należących do osiedla Wrocław-Południe. Jak czytamy na stronie:
Uruchomiliśmy największą w Polsce rozproszoną elektrownię fotowoltaiczną, instalując na 35 naszych budynkach prawie 3 tysiące paneli słonecznych. Pozyskujemy w ten sposób energię elektryczną o mocy 0,8 MW, oszczędzając zasoby naturalne. Dzięki naszej elektrowni do atmosfery trafia o 600 ton mniej CO2, co pozwala zachować 50 tys. drzew, czyli 150 ha parków - to tyle, ile łącznie mają parki: Grabiszyński i Szczytnicki. To także odciążenie ekonomiczne dla mieszkańców, którzy za prąd płacą nawet 16 razy mniej.
Już w maju 2019 roku prezes spółdzielni w rozmowie ze smoglab.pl zwracał uwagę na to, że mieszkańcy nie będą aż tak bardzo cierpieli, gdy wzrosną ceny energii, co ma miejsce w ostatnim czasie.
Najważniejsze jest jednak to, że nasi mieszkańcy uniezależniają się od podwyżek energii elektrycznej, a ta jest nieuchronna: ceny węgla wzrastają, do tego dojdą opłaty za emisję. Jeśli rachunki wzrosną w Polsce, powiedzmy, o 40 procent, nasi lokatorzy odczują ją w znacznie mniejszym, symbolicznym zakresie, na poziomie około 10 procent. Przykład: jeżeli dla przeciętnego budynku ze 100 mieszkaniami bez instalacji fotowoltaicznej roczne koszty energii wynoszą 10 tysięcy złotych, to po podwyżce wyniosą 14 tysięcy. Taki sam budynek w naszej spółdzielni z elektrownią słoneczną zapłaci rocznie 2,5 tysiąca, a po podwyżce 3,5 tysiąca złotych - tłumaczył Marek Dera.
Rachunki będą jeszcze niższe, gdy spółdzielnia spłaci pożyczkę, dzięki której udało się zrealizować inwestycję. Wieści o oszczędnościach szybko się rozeszły nie tylko po Wrocławiu - dwa lata temu swoje instalacje fotowoltaiczne uruchomiła np. Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa Energetyk - ale i dotarły do innych miast.
Czytaj także:
Uniwersytet też stawia na fotowoltaikę
W Poznaniu na jednym z osiedli inwestycja w panele fotowoltaiczne wyniosła 210 tys. zł. Władze liczą, że zwrot nastąpi po 10 latach. W ubiegłym roku również w Poznaniu panele zamontowano również na budynkach należących do Uniwersytetu Przyrodniczego, w tym akademików.
- Wyprodukowana energia w ciągu roku będzie wynosić 428,80 MWhe/rok, co pozwoli zaoszczędzić 360,82 tony ekwiwalentu CO2/rok. Na każdym z budynków z zainstalowanymi modułami będą monitory, na których można będzie zobaczyć ilość energii produkowanej w danej chwili, wyprodukowanej w całości oraz oszczędności CO2 - wyjaśniał Marek Klimecki, zastępca Kanclerza ds. technicznych UPP.
Co ciekawe, zamontowane panele sprawiły jednak nieco problemu. Zamontowano je między innymi na oknach, przez co naukowcy mieli problem z dostępem do światła dziennego.
- Pojawiły się pojedyncze głosy zwracające uwagę na to, że żaluzje wpłynęły na zaciemnianie biura, ale w przeważającej większości opinie są pozytywne. Pracownicy zaznaczają, że faktycznie mikroklimat pomieszczeń uległ poprawie, natomiast warunki pracy związane z fizycznym czynnikiem miejsca pracy, tzn. oświetleniem w opinii Inspektora BHP są prawidłowe - odpowiadała na zarzuty "Głosowi Wielkopolskiemu" Iwona Cieślik, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy na spidersweb.pl 11.09.2022 roku
