Hej Apple, zrobiłbym to lepiej! Co muszą mieć AirPods 2, żebym je kupił?
Podczas zbliżającej się konferencji Apple najprawdopodobniej pokaże słuchawki AirPods Pro 2. Korzystam z poprzedniego modelu Pro od końca 2019 roku i w ciągu tych trzech lat powstała lista pomysłów oraz usprawnień, które z chęcią zobaczę w nowej wersji pchełek.
AirPods Pro zdecydowanie nie są najlepszymi bezprzewodowymi słuchawkami dousznymi na rynku. Pod względem jakości dźwięku czy komfortu noszenia, wiele firm oferuje wymiernie lepsze rozwiązania. Jednak to właśnie z modelu Apple korzystam najczęściej, podczas gdy lepsze brzmieniowo pchełki Sennheisera kurzą się w szufladzie. AirPodsy zdobyły moje serce rewelacyjną integracją systemową, od pierwszego wyjęcia z pudełka oferując wygodę przewyższającą inne rozwiązania. Co nie oznacza, że nie może być lepiej.
W trakcie konferencji zaplanowanej na 7 września Apple naprawdopodobniej pokaże światu słuchawki AirPods Pro 2. Jako względnie zadowolony posiadacz poprzedniego modelu, mam siedem pomysłów na to, jak ulepszyć pchełki Apple z segmentu Pro, aby ich kupno miało dla mnie jakikolwiek sens:
1. W AirPods Pro 2 nie ma co marzyć o bezstratnym audio, ale zmiana kodeka jest konieczna.
Ograniczenia technologii Bluetooth - a tę wykorzystują bezprzewodowe słuchawki Apple - sprawiają, że odtwarzanie muzyki w bezstratnej jakości nie jest możliwe. BT limituje przepływność do około 1000 kb/s, podczas gdy połowicznie bezstratne formaty takie jak ALAC to już 1400 kb/s. Powstaje korek, którego nie da się rozwiązać przy użyciu aktualnie wykorzystywanych standardów. Dlatego nie wierzę, że AirPods 2 zaserwuje nam bezstratną jakość dźwięku.
Oczekuję jednak od Apple, że znacząco podniesie jakość kompresowanego audio, z którego będzie korzystać. Aktualnie powszechnymi kodekami wykorzystywanymi przez AirPodsy są SBC oraz AAC, z przepływnością na maksymalnym poziomie do 512 kb/s. To DWA RAZY MNIEJ niż teoretyczne technologiczne ograniczenia łączności Bluetooth. Apple musi, absolutnie musi przejść na rozwiązanie wyższej jakości, jak LDAC czy LHDC.
Dwukrotne zmniejszenie kompresji plików audio sprawi, że nawet osoby słuchające muzyki sporadycznie odczują gwałtowny wzrost jakości. Wciąż nie będzie to jakość bezstratna, ale różnica powinna być diametralna. Na tyle, że powrót do poprzednich modeli słuchawek AirPods będzie jak kara albo tortury. Człowiek szybko się bowiem przyzwyczaja do dobrego.
2. Ładowanie bezprzewodowe AirPodsów działa w kratkę. Trzeba to zmienić.
Mój zestaw Apple AirPods Pro powinien ładować się na każdej platformie bezprzewodowej z certyfikatem Qi. Niestety, praktyka pokazuje, że różnie z tym bywa. Nawet kładąc słuchawki w etui właściwą stroną, z potwierdzeniem rozpoczęcia procesu ładowania bezprzewodowego pomarańczową diodą, nie gwarantuje to powodzenia misji. Wielokrotnie zdejmowałem kompletnie rozładowane słuchawki, o czym boleśnie przekonywałem się dopiero w pociągu czy samolocie.
Ładując słuchawki bezprzewodowo, nigdy nie mam pewności, czy tym razem proces się uda. Działa to w kratkę na każdej z trzech stacji ładujących jakimi dysponuję na własność. Moi redakcyjni koledzy potwierdzają: ich ten problem również dotyczy. Rozwiązanie nie jest tak dopracowane jak oczekiwałbym tego po Apple i liczę, że bezprzewodowe ładowanie w modelu Pro 2 będzie równie niezawodne jak bezprzewodowe ładowanie iPhone'a.
3. Wbudowanie lokalizatora AirTag w etui ładujące to rewelacyjny pomysł.
Jestem niesamowicie zadowolony z tego, jak spisują się moje AirTagi. Znaczniki lokalizacji przypiąłem do kluczy i do roweru. Dodatkowy towarzyszy bagażom podczas lotów. Sprzęt wielokrotnie pozwalał oszczędzić mi czas na poszukiwania. Mam dzięki niemu również mniej siwych włosów. Dlatego z chęcią zobaczyłbym dokładnie tę samą technologię wdrożoną do słuchawek AirPods.
Co prawda pchełki AirPods już teraz stanowią element systemu Find My, lecz jest to obecność stosunkowo iluzoryczna. Dokładna, precyzyjna lokalizacja słuchawek nie działa, co może zmienić właśnie technologia stosowana w AirTagach. Dzięki niej już nigdy nie będę musiał schodzić z drugiego piętra do garażu po słuchawki, których zapomniałem wziąć ze sobą podczas parkowania samochodu. Powiadomienie zatrzyma mnie przy windzie.
4. Głośniczek w etui ładującym Apple AirPods 2 i zabawa w DJ-a. Brzmi dziwacznie, ale posłuchacie…
Wyobraźcie sobie następującą sytuację. Słońce. Kocyk. Ty i lepsza połówka. Jest świetnie, ale okoliczności można umilić dźwiękami muzyki. Zamiast odtwarzać ją ze smartfonu i drenować akumulator, można by posłużyć się nowym etui w AirPods 2, z wbudowanym głośnikiem. Oczywiście jakość takiego audio nie byłaby wysoka, ale możliwość zamiany etui w kompaktowe radyjko wydaje się co najmniej ciekawa. Teraz dodajmy do tego funkcję parowania z telefonem i jednoczesnego odtwarzania na obu urządzeniach w trybie stereo, a otrzymujemy improwizowane rozwiązanie plenerowe na większy metraż.
Taki wbudowany głośnik byłby również świetnym elementem systemu Find My z poprzedniego punktu. Dzięki głośnikowi etui mogłoby wydawać dźwięki, tak jak robią to AirTagi. Wtedy proces poszukiwania małych sprzętów staje się znacząco szybszy i łatwiejszy. Zwłaszcza, jeśli słuchawki wpadłyby gdzieś, gdzie naprawdę trudno je dostrzec, jak niezbadane zakamarki kanapy pod siedziskami.
5. To najwyższy czas, żeby AirPodsy otrzymały porządny equalizer z prawdziwego zdarzenia.
Jedną z największych zalet pchełek AirPods jest ich prostota oraz uniwersalność. Co nie oznacza, że Apple musi rezygnować z dodatkowych, opcjonalnych narzędzi dla bardziej zaawansowanych użytkowników. Aktualny equalizer dla słuchawek AirPods oferowany z poziomu iPhone'a to żart. Ba, jestem przekonany, że wielu z was nawet nie wie o jego istnieniu. Znajdziecie go w Ustawieniach, w zakładce Muzyka. Tam możecie wybrać jeden pośród ponad 20 muzycznych profili i… to tyle.
Nie obraziłbym się na osobną aplikację bądź zakładkę w ustawieniach systemowych, oferującą pełen pakiet rozwiązań EQ. Nie tylko predefiniowane muzyczne profile, ale również możliwość ręcznego dopasowania barwy dźwięku, częstotliwości i zabawy każdym pasmem. Taki korektor zapewne byłby przydatny dla garstki użytkowników, ale możliwość zmiany charakterystyki brzmienia to coś, z czego korzystałem bardzo często w innych słuchawkach. Aplikacje takie jak Spotify czy Apple Music posiadają własne equalizery, ale mnie chodzi o rozwiązanie możliwe uniwersalne, ponad zasadami odtwarzacza.
6. To nieporozumienie: muszę sięgać po telefon lub wołać Siri kiedy chcę zmienić poziom głośności.
Słuchawki AirPods Pro posiadają czujniki nacisku wbudowane w końcówki, umożliwiające szybkie i wygodne sterowanie. Dzięki czujnikom możemy przełączać utwory, odbierać połączenia, zmieniać tryby działania (ANC/Ambient) oraz rozmawiać z Siri. Niestety, tacki nacisku nie umożliwiają zmiany poziomu głośności. Jeśli chcę ściszyć utwór, muszę wydać komendę dla Siri albo sięgnąć po telefon. Ałć.
Bardzo podoba mi się rozwiązanie dostępne u innych producentów pchełek, gdzie poziom głośności zmieniamy delikatnie przesuwając palcem po obudowie słuchawki. Suniemy palcem w górę i robi się głośniej. Suniemy w dół i jest ciszej. Takie rozwiązanie poszerzałoby możliwości sterowania w modelu AirPods 2, bez konieczności tracenia wcześniejszych komend nacisku na rzecz regulacji głośności.
7. Lightning musi odejść. Im wcześniej, tym lepiej.
Wielu analityków uważa, że iPhone 14 to ostatnia seria telefonów Apple wykorzystująca złącze Lightning. W 2023 roku Apple nareszcie postawi na oczekiwane USB-C, wymuszane przez Komisję Europejską. W przypadku słuchawek producent nie wydaje nowego modelu Pro co roku, jak ma to miejsce z telefonami. Dlatego zmianę portu w AirPodsach warto wdrożyć szybciej, aby pchełki idealnie pasowały do nadchodzących modeli iPhone 15, iPhone 16 i tak dalej.
Słuchawki AirPods 2 powinny posiadać złącze USB-C. Co prawda nie naładujemy wtedy etui kabelkiem od telefonu iPhone 14, ale z pomocą przyjdzie dowolne inne złącze w szufladzie. W 2022 roku każdy z nas ma przynajmniej kilka urządzeń z USB-C. Dlatego obawa przed przejściem na ten standard wśród najbardziej ortodoksyjnych sadowników jest kompletnie przestrzelona. Jedyny powód, dla którego Apple kurczowo trzyma się Lightninga, to kwestia haraczu pobieranego za licencjonowany zamknięty standard.