W niedzielę na Ziemię spadnie chińska rakieta. Nie wiadomo tylko gdzie
Zaledwie kilka dni temu Chiny wystrzeliły w przestrzeń kosmiczną rakietę Długi Marsz 5B. Za jej pomocą na orbitę okołoziemską wyniesiony został Wentian, nowy moduł stacji kosmicznej Tiangong. Po tygodniu na orbicie już w niedzielę na Ziemię spadnie pierwszy człon rakiety z tej misji.
Moduł Wentian w międzyczasie dotarł już do stacji kosmicznej Tiangong, został połączony z modułem Tianhe i nawet został już odwiedzony przez astronautów przebywających na pokładzie stacji.
Tak się jednak składa, że po rakiecie, która dostarczyła Wentian na orbitę, pozostał jeszcze masywny pierwszy człon, który niekontrolowany przez nikogo krąży sobie wokół Ziemi i stopniowo zbliża się do atmosfery ziemskiej.
Amerykańskie służby podają, że długi na 54 m i ważący 23 t pierwszy człon rakiety w niedzielę zahaczy w końcu o ziemską atmosferę na tyle, że wejdzie w nią i rozpocznie opadanie ku Ziemi. Nawet mimo masywnych rozmiarów, naukowcy przypuszczają, że większość rakiety spłonie w atmosferze.
Nie zmienia to jednak faktu, że szczątki, którym uda się przetrwać lot (ok. 20-40 proc. masy całkowitej) dotrą ostatecznie na powierzchnię Ziemi. Problem jedynie w tym, że absolutnie nie wiadomo, gdzie na Ziemi do tego dojdzie.
Spokojnie, nie mamy się czego bać
Obszar niebieskich i żółtych linii na powyższej grafice przedstawia region, w którym potencjalnie można się spodziewać spadku rakiety. Symbolem satelity zaznaczono natomiast miejsce, w którym znajdzie się ona w spodziewanym momencie wejścia w atmosferę. Tak swoją drogą biała linia oddziela tutaj obszar, na którym jest noc od obszaru, na którym trwa dzień.
To nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, kiedy w kierunku Ziemi leci rakieta, nad którą nikt już nie ma żadnej kontroli.
W ubiegłym roku dokładnie w taki sam sposób na orbitę został wyniesiony moduł Tianhe. Także i w tym przypadku kilka dni po starcie na Ziemię spadł fragment rakiety. Wtedy szczątki spadły nad Oceanem Indyjskim, gdzie nikomu żadnej krzywdy nie zrobiły. Jak jednak przypominają internauci, rok wcześniej szczątki podobnej rakiety spadły na Wybrzeżu Kości Słoniowej nieopodal niewielkiej wsi. Ryzyko uderzenia w człowieka było tam większe niż nad oceanem.
Badacze szacują, że szansa na to, że rakieta spadnie komuś na głowę wynoszą 6: 10 000 000 000 000, więc raczej nikomu to nie grozi.