REKLAMA

Para młoda wynajęła fotografa ślubnego, a on przyszedł tylko z telefonem. Witamy w 2022 roku

Pewien fotograf ślubny postanowił zrealizować zlecenie na zdjęcia ze ślubu, z wesela oraz sesję zdjęciową nowożeńców samym smartfonem. Co prawda nie byle jakim, ale jednak. Na szczęście było to uzgodnione z patrą młodych. Efekt? Nie wyszło źle, ale to jeszcze nie to.

Fotograf ślubny przyszedł tylko z telefonem. Witamy w 2022 r.
REKLAMA

W dzisiejszych czasach rzadko kiedy korzystamy z usług profesjonalnego fotografa, ale własny ślub jest jedną z okazji podczas których nie wypada tego nie zrobić. Tylko co, gdy fotograf przyjdzie na zlecenie wyposażony tylko w smartfon? Jason Vinson porwał się na taką przygodę i pokazał, że jest to możliwe.

REKLAMA

Jason Vinson jest fotografem ślubnym, który na co dzień pracuje na bezlusterkowcach Sony. Jest też youtuberem pokazujących techniki fotografii na swoim kanale. Vinson otrzymał na testy najnowszy smartfon Sony, czyli Xperię Pro-I, z której obszerne pierwsze wrażenia znajdziecie w moim tekście. Smartfon spodobał się autorowi na tyle, że wykorzystał go w komercyjnym zleceniu ślubnym.

Vinson od dawna wykorzystuje fotografię mobilną w swojej pracy, ale robi to tak, jak coraz więcej fotografów w dzisiejszych czasach, a więc jako dodatek. Bywają sytuacje, w których do reportażu dołącza się jedno czy dwa zdjęcia ze smartfona. W odpowiednich warunkach i po odpowiedniej obróbce można uzyskać satysfakcjonujący efekt. A skoro zdjęcia ze smartfonów wygrywają nawet niektóre kategorie w konkursach pokroju World Press Photo, to oznacza, że nadają się do reportażu, w tym reportażu ślubnego.

Co innego oddać klientom jedną czy dwie klatki ze smartfona, a co innego cały reportaż. Vinson chciał zrealizować ten scenariusz od dawna, ale porwał się na niego dopiero przy Xperii Pro-I. Ten smartfon rzeczywiście wyróżnia się aparatem, bo korzysta z dobrze znanej matrycy Sony formatu 1" z rozdzielczością 20 MP. Co prawda nie jest wykorzystywana cała powierzchnia sensora, ale i tak praca z obróbką zdjęć bardzo przypomina to, co znamy z tradycyjnych aparatów.

Zdjęcia ze ślubu z telefonu. Na szczęście klienci nie zostali postawieni przed faktem dokonanym.

Przyznam, że gdybym na moim ślubie zobaczył fotografa ze smartfonem, załamałbym się, nawet pomimo tego, że bezgranicznie ufałem fotografowi, który uwiecznił ten wyjątkowy dzień. Co prawda w 2016 r., kiedy brałem ślub, fotografia mobilna stała w innym miejscu niż dziś, ale w 2022 r. również nie odważyłbym się na fotografowanie ślubu smartfonem.

Klienci Jasona Vinsona mieli inne zdanie i podeszli do tego tematu z otwartą głową. Fotograf wytłumaczył im, że będzie fotografował wyłącznie smartfonem wyposażonym w akcesoria (np. zewnętrzne oświetlenie i modyfikatory światła). Wszystkie zdjęcia poddał obróbce, bowiem korzystał tylko z 12-bitowych plików RAW. No dobrze, ale jak całość wyszła w praktyce?

Fotografia ślubna smartfonem? Jest lepiej, niż można było się spodziewać, ale to nadal nie to.

Jason Vinson udowodnił w swoim smartfonowym zleceniu, że najważniejszy w robieniu zdjęć jest interfejs białkowy stojący za aparatem. Nie można jednak udawać, że sprzęt zupełnie nie ma znaczenia. Jednocalowa matryca aparatu nie jest w stanie zapewnić takiej jakości obrazu jak pełnoklatkowy aparat z kompletem szkieł wysokiej jakości.

To widać w materiale Vinsona. Na powyższym filmie znajdziecie slideshow pokazujący materiał zdjęciowy. Kadry mają dobrą jakość i technicznie jak najbardziej się bronią. Jednocześnie bardzo rzuca się w oczy fakt, że wszystkie zdjęcia są zrobiona na szerokim kącie, czyli na podstawowym obiektywie smartfona. Ślub to także detal, a każdy reportaż z tego wydarzenia obfituje w ciasne portrety pokazujące emocje pary młodej, a także w zbliżenia na elementy ubioru, obrączki, czy dekoracje na sali. Takich elementów bardzo brakuje na zdjęciach Vinsona, co kładzie się dużym cieniem na jakości materiału.

REKLAMA

Sam autor podsumowuje swój projekt słowami, że to tylko eksperyment i nikomu nie poleca porzucania profesjonalnego sprzętu foto na rzecz smartfona. W skrajnie awaryjnej sytuacji smartfon pozwoli wyjść fotografowi z twarzą, ale wniosek może być tylko jeden: w 2022 r. nadal jest za wcześnie na profesjonalne fotografowanie smartfonem, szczególnie w takim obszarze jak śluby.

Truizm? Być może, ale patrząc na rozwój technologii w ostatnich latach, jestem w pełni przekonany, że smartfony w końcu umożliwią fotografowanie na poziomie, jaki dziś oferują profesjonalne aparaty. Niedobory fizyki (mała matryca i niewielka optyka) zostaną załatane oprogramowaniem w taki sposób, że przeciętny widz nie dostrzeże różnicy. Na szczęście (niestety?) te czasy są jeszcze przed nami.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA