Aparat Sony Xperia Pro-I rozbija bank. To potwór, nie smartfon
Sony Xperia Pro-I to smartfon, który szokuje aparatem. Używałem go tylko przez weekend, ale zostanie w mojej głowie na długo. Żaden inny producent nie oferuje takiego podejścia do zdjęć i filmów, jak robi to Sony.
Ze smartfonem Sony Xperia Pro-I mogłem spędzić tylko weekend, a więc bardzo krótko. W pierwszej chwili smartfon wywołał na mnie wręcz kosmicznie dobre wrażenie. Jednocześnie od razu wiedziałem, że jest to urządzenie dla niesamowicie wąskiego grona odbiorców, zarówno z uwagi na cenę wynoszącą ok. 8500 zł, jak i z uwagi na całkowicie niezwykłe podejście do całej filozofii tworzenia aparatu w smartfonie.
Sony Xperia Pro-I ma matrycę standardu 1", ale z gwiazdką.
Więcej o ekranie 6,5" OLED 4K 120 Hz i o pozostałych podzespołach przeczytacie w pierwszych wrażeniach dotyczących nowej Xperii, a dziś skupię się wyłącznie na aparacie. Zacznijmy od głównego modułu foto, który jest absolutnie niezwykły.
Po pierwsze, jest on wyposażony w matrycę przeniesioną wprost z kompaktu Sony RX100 mk VII, a to oznacza, że mamy do czynienia z sensorem standardu 1". To ogromna rzadkość w smartfonach. Niestety Xperia nie korzysta z pełnej powierzchni tego sensora, a tylko z wycinka ze środka. Cała matryca ma 20 MP, a Xperia korzysta z wycinka o rozdzielczości 12 MP.
Do tego dochodzi też obiektyw Zeissa i mechanizm zmiennej przysłony, którą możemy przymykać skokowo z pozycji f/2.0 na f/4.0.
Pozostałe dwa aparaty robią już mniejsze wrażenie pod kątem specyfikacji, choć nie oznacza to, że są złe. Mamy tu do czynienia ze znacznie bardziej klasycznymi układami: dwoma matrycami 12 MP współgrającymi z obiektywem ultraszerokokątnym i teleobiektywem. Każda matryca ma 12 MP, a ogniskowe w przeliczeniu na format pełnoklatkowy to 16, 24 i 50 mm. Całość dopełnia sensor 3D ToF usprawniający działanie autofocusu.
Zdjęcia z głównej matrycy Sony Xperii Pro-I są po prostu inne.
Wszystkie trzy aparaty Xperii umożliwiają zapis zdjęć RAW, ale fotografie z głównego aparatu są po prostu inne. Bardzo wyraźnie czuć, że mamy to do czynienia z sensorem przeniesionym wprost z prawdziwego aparatu. Perfekcyjnie pokazują to zdjęcia RAW, które nie przechodzą przez algorytmy poprawiania obrazu.
Fotografie wykonane głównym aparatem Xperii w niczym nie przypominają zdjęć ze smartfona. Ich struktura szumu, ostrości i ogólny poziom jakości to półka aparatów serii RX100. Nie ma tu żadnej z cech charakterystycznych dla smartfonów: nadmiernie podbitego wyostrzania, agresywnego odszumiania, podbijania mikrokontrastów i nasycenia kolorów. Takich zdjęć ze smartfona jeszcze nie widziałem. Tych wszystkich cech nie widać na miniaturkach w internecie, ale są doskonale widoczne podczas obróbki RAW-a, szczególnie kiedy powiększymy obraz.
Oczywiście to wszystko sprawia, że dla większości osób zdjęcia wydadzą się gorsze lub brzydsze niż dopieszczone algorytmami fotografie z większości topowych smartfonów. Xperia Pro-I nie jest jednak skierowana do większości, a raczej do zawodowych fotografów, którzy docenią niezwykłe możliwości idące za plikami RAW z Xperii.
Dwa pozostałe aparaty w trybie RAW również zachowują się bardzo naturalnie, ale to jednak nie jest poziom głównego obiektywu. To właśnie z głównego modułu można wyciągnąć zdecydowanie najwięcej, zwłaszcza w kwestii gaszenia najjaśniejszych świateł, czy wyciągania detali i kolorów z cieni.
Sony Xperia Pro-I to również wybitne aplikacje.
Te już znamy z innych topowych Xperii, ale w przypadku Xperii Pro-I sprawdzają się naprawdę dobrze. Aplikacja Photo Pro jest bardzo rozbudowana, a jej obsługa wygląda właściwe identycznie jak w przypadku aparatów Sony. Mamy tu podobne menu, te same opcje i mnóstwo charakterystycznych dla sony trybów autofocusu, na czele z wykrywaniem i śledzeniem obiektów, twarzy i oczu.
Aplikacja foto nie ma żadnych trybów AI. Ba, nie ma nawet trybu nocnego. Daje za to pełną kontrolę nad parametrami ekspozycji, co jest ukłonem w stronę zaawansowanych fotografów.
Z kolei aplikacje do wideo są aż dwie, co jest moim zdaniem nieporozumieniem. Prostsza (Video Pro) nie wyróżnia się niczym szczególnym, za to Cinema Pro to inny świat. Mamy tutaj dostęp do całego przekroju ustawień, od klatkażu, poprzez czas migawki (do tego można go dobrać w formie kątowej - rewelacja), aż po profil obrazu, gdzie można wybrać look Venice, stworzony we współpracy z inżynierami kinowych kamer Sony.
Filmy można zapisywać jako HLG (rec.2020), a obraz jest bardzo przyjemny w obróbce. Podobnie jak zdjęcia, nie jest sztucznie wyostrzony, a do tego daje duże pole manewru przy kolorowaniu. Taki materiał z powodzenim można byłoby wpleść do większego filmu jako przebitki.
Na dodatek Xperia Pro-I może pełnić rolę zewnętrznego wyświetlacza do aparatów Sony.
Nie jestem pewien, czy istnieje na rynku zewnętrzny ekranik podglądowy OLED, 4K, 120 HZ o głębi 10 bitów, ale jeśli istnieje, to kosztuje krocie. Tymczasem Xperia Pro-I może pełnić rolę takiego monitora. Wystarczy użyć przewodu USB-C, którego jeden koniec wkładamy do aparatu Sony, a drugi do smartfona, po czym smartfon za sprawą fabrycznej aplikacji do podglądu zaczyna pełnić rolę zewnętrznego monitora.
Niestety tej funkcji nie udało mi się uruchomić w połączeniu z moim Sony A7 III i obawiam się, że nie jest to możliwe, z uwagi na dość dziwne wyjście obrazu USB-C w tym aparacie. Być może da się to obejść przewodem micro-HDMI - USB-C, ale niestety w ciągu dwóch dni testowania smartfona nie miałem okazji tego sprawdzić. W każdym razie aparaty nowsze od A7 III mają inne wyjście USB-C, więc nie powinny sprawiać problemów.
Jestem mocno zaskoczony, że Sony wypuściło na rynek tak ekstremalnie niszowy smartfon.
Dla kogo jest Sony Xperia Pro-I? Na pewno nie jest to smartfon, który ma zastąpić aparat. Jest to raczej sprzęt, który ma rozszerzyć arsenał nowoczesnego fotografa. To prawdziwe narzędzie fotograficzne, które znajdzie swoje miejsce w torbie podróżnika, a szczególnie takiego, który para się uwiecznianiem ekstremalnych tras.
Xperia znajdzie zastosowanie u fotografów, którzy fotografują wysoko na lodowcach, albo podczas wspinaczki w jaskiniach. Wszędzie tam, gdzie liczy się każdy gram w plecaku. Zdjęcia czy przebitki wideo z takiego smartfona można obrobić mniej więcej w taki sam sposób jak z aparatów Sony, a następnie włączyć je do głównego materiału. W takim kontekście sprzęt za 8 tys. zł nie wydaje się przesadnie drogi, bo przecież profesjonalny ekwipunek foto i wideo potrafi kosztować wielokrotnie więcej.
Na pewno jest nisza dla takiego sprzętu fotograficznego, ale jednocześnie jest ona niezwykle wąska. Jestem zaskoczony, że Sony postanowiło zrobić smartfona dla tak niewielkiej grupy odbiorców. Właściwie cieszę się, że ten projekt trafi na półki sklepowe, bo to pokazuje, że nawet w 2022 r. jest miejsce na odważne i naprawdę ciekawe projekty na rynku smartfonów.
Zachęcam do pobrania paczki zdjęć RAW z Sony Xperii Pro-I i sprawdzenia na własną rękę, jak nietypowo zachowują się pliki z tego smartfona. Paczka jest dostępna pod tym linkiem, archiwum ZIP, ok. 500 MB.