REKLAMA

Współpraca z Rosjanami wciąż brana pod uwagę. Serio, NASA?

Mimo licznych bzdur wypisywanych przez szefa rosyjskiej agencji kosmicznej, mimo bezpodstawnie przez niego zerwanych projektów, mimo tysięcy dowodów na to, że Rosjanom nie można wierzyć w żadnym aspekcie, mimo trwającej wciąż brutalnej i niczym niesprowokowanej akcji eksterminacji Ukraińców przez Rosjan, kierownictwo amerykańskiej agencji kosmicznej wciąż zastanawia się, czy może jednak nie powinno kontynuować współpracy z Rosjanami choćby w ograniczonym zakresie.

NASA i współpraca z Rosją
REKLAMA

Okazuje się bowiem, ze NASA wciąż nie podjęła decyzji co do tego, czy rosyjski kosmonauta będzie mógł polecieć za kilka miesięcy na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na pokładzie statku Crew Dragon.

REKLAMA

Informację o tym przekazali przedstawiciele NASA podczas briefingu prasowego zorganizowanego przed startem załogowego lotu Crew-4, w ramach którego czwórka astronautów poleciała dzisiaj w nocy na pokład stacji kosmicznej. Joel Montalbano, menedżer projektu ISS w NASA poinformował, że decyzja o tym, czy kosmonauci będą mogli korzystać z Crew Dragona w ramach swoistej wymiany z Roskosmosem zostanie podjęta do końca czerwca.

Warto przypomnieć, że taki lot planowany był już od października ubiegłego roku. W ramach misji Crew-5 zaplanowanej na jesień 2022 r. na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oprócz czwórki astronautów miał polecieć także rosyjski kosmonauta. Analogicznie od czasu do czasu amerykańscy astronauci mieli latać na ISS na pokładzie rosyjskiego statku Sojuz.

Wojna w Ukrainie i jej wpływ na Międzynarodową Stację Kosmiczną

Od tego czasu jednak sytuacja diametralnie się zmieniła. 24 lutego rosyjska armia wtargnęła na terytorium Ukrainy i rozpoczęła trwającą już dwa miesiące akcję mordowania i niszczenia wszystkiego, co napotka na drodze. Nic zatem dziwnego, że także europejski i amerykański sektor kosmiczny w dużej mierze zerwał współpracę ze swoim rosyjskim odpowiednikiem.

REKLAMA

Owszem, póki co zarówno Amerykanie, jak i Rosjanie muszą współpracować ze sobą na pokładzie stacji kosmicznej, bowiem jeden kraj nie może utrzymywać całej stacji kosmicznej bez drugiego. Podejmowanie jednak współpracy w rozszerzonym formacie i wymienianie się miejscami na pokładzie statków lecących do i ze stacji kosmicznej wydaje mi się co najmniej wątpliwe moralnie. Mimo to Montalbano przekonuje, że "jeżeli Rosja zaakceptuje umowę o wymianie tego typu" rosyjski kosmonauta jeszcze w tym roku skorzysta ze statku Crew Dragon lecąc na pokład stacji kosmicznej. 

Ciekawe co na to wszystko Elon Musk, który zaledwie kilka tygodni temu okładał się z Rogozinem na Twitterze (który od kilku dni należy do Muska).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA