REKLAMA

Poznań: Ścieki trafiają do jeziora. Władze: to trzeba na spokojnie przedyskutować

Do jeziora Kierskiego w Poznaniu trafiają ścieki. Lokalne władze są świadome problemu, ale podkreślają, że po ich stronie jest wszystko w porządku i sprawą powinny zająć się Wody Polskie. Te znowu potwierdzają, że śmierdząca breja trafia do wody, dlatego są gotowe rozmawiać z lokalnymi władzami. Przerzucanie piłeczki trwa, a jezioro za chwilę zamieni się w cuchnący akwen bez ryb.

zanieczyszczenia
REKLAMA

Ścieki – jak nazwał je jeden z nagłaśniających problem mieszkańców: "absolutna smoła" – zaczynają swoją wędrówkę w gminie Tarnowo Podgórne. Następnie przez jeden z rowów dociera do rzeki Samicy, która z kolei wpływa do jeziora, zanieczyszczając go smrodliwą i groźną dla środowiska substancją.

REKLAMA

Reporter WTK skontaktował się z wójtem gminy, by spróbować wyjaśnić sprawę. Tadeusz Czajka mówi, że doszło do "pewnego nieporozumienia". Owszem, ścieki to problem, ale po stronie gminy wszystko jest w porządku. Kanał, którym płyną nieczystości, to już kwestia, którą muszą zajmować się Wody Polskie.

Jarosław Władczyk z regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu przyznał, że po oględzinach potwierdzono zanieczyszczenie. Dlatego też zapowiada rozmowy z władzami lokalnymi.

Sprawa jest więc w toku, a ścieki jak płynęły do jeziora, tak płyną dalej

Tymczasem mówimy o jeziorze, które "należy do najlepiej zarybianych przez Polski Związek Wędkarski i jest ogólnodostępne do wędkowania przez cały rok" – jak chwali się na swoich stronach internetowych miasto Poznań.

Nic więc dziwnego, że spotkać tu można wielu wędkarzy, którzy mogą liczyć przede wszystkim na sielawę, ale także np. na węgorza, sandacza, szczupaka, okonia, amura białego, karpia czy leszcza. Wędkować można zarówno z brzegu, jak i łodzi.

Ci jednak mówią: szykuje się ekologiczna katastrofa. Zanieczyszczenia mogą doprowadzić do śmierci ryb i zniszczenia roślinności. Prof. Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, w rozmowie z WTK ostrzega, że bez zdecydowanej reakcji "kolejny zbiornik zamieni się w śmierdzącą bryję". - Będziemy udawali, że spędzamy miło czas nad jeziorem, ale jednocześnie będziemy bali się wejść do wody, bo będziemy obawiali się o swoje zdrowie – dodał prof. Chojnicki.

REKLAMA

Gmina jest gotowa współpracować z Wodami Polskimi, nawet jeżeli chodzi o kwestie finansowe. Tyle że gdy do prac dojdzie, ścieki zdążą solidnie zanieczyścić rzekę i jezioro. "Ciemna i śmierdząca" woda dalej zagraża przyrodzie.

To wręcz niesamowite, że w dobie problemów z suszą, kiedy kolejne rzeki wysychają, lekką ręką doprowadza się do kolejnej katastrofy ekologicznej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA