Pamiętacie putinowskich TikTokerów czytających propagandę z kartki? Ten biznes nadal się kręci, na jaw wyszły "zasady współpracy"
Dziennikarze śledczy z Vice dotarli do kanałów w usłudze Telegram, na których rekrutowani są influencerzy do rozprzestrzeniania kłamstw o zbrodniach Putina. Proces nie różni się tak bardzo od rekrutacji do tradycyjnych kampanii reklamowych.
Wojna w Ukrainie to również wojna informacyjna i ogrom propagandy rozprowadzanej za pośrednictwem Internetu. Władze podległe Putinowi uruchomiły znaczne zasoby, by próbować usprawiedliwiać zbrodnie wojenne, jakich rosyjskie wojsko dopuszcza się w Ukrainie. Niejednokrotnie wręcz je negując, twierdząc, że to rosyjskie wojsko wyzwala ludność Ukrainy od faszystowskich zbrodniarzy.
Kampanie (dez)informacyjne obejmują również TikToka czy Instagrama. Spider’s Web niedawno informował o skoordynowanej akcji rosyjskich trolli, które wszystkie wyrażały opinie wedle identycznego klucza i scenariusza. Jakby czytali podsuniętą propagandę z kartki. Tyle że nie wszyscy to zwykłe trolle. Część to znani w Rosji influencerzy, którzy niejednokrotnie brali udział w bardziej niewinnych kampaniach i których obserwują setki tysięcy fanów. Dziennikarze Vice zdecydowali się pójść tym tropem. Ich odkrycia są po części śmieszne, a po części przerażające.
Czytaj też:
Jak zgarnąć pieniądze za szerzenie propagandy na TikToku? Krok pierwszy: zainstaluj Telegrama.
Jak odkryli dziennikarze śledczy Vice’a, akcja rekrutowania influencerów do szerzenia putinowskiej propagandy odbywała się za pośrednictwem niejawnego kanału na komunikatorze Telegram. Tam byli informowani ze szczegółami nie tylko co mają mówić, ale też jakiego słownictwa używać, jakie stosować hashtagi, emotki czy nawet jakiego podkładu dźwiękowego używać.
Jednym z opublikowanych na kanale scenariuszy było nakazanie TikTokerom, by wykorzystać efekt lustrzanego odbicia tak, by po jednej stronie była Rosja, a po drugiej Donbas. Tłem muzycznym miała być piosenka o braterskiej przyjaźni. TikTokerzy mieli pozdrawiać się żółwikiem ze swoimi odbiciami i układać usta do słów piosenki, ze szczególnym naciskiem na artykulację fragmentu my nie porzucamy naszych. Opublikowano ponad tysiąc filmów na TikToku wedle powyższego scenariusza
Nie tylko Ukraina. Prowadzone były też kampanie na rzecz szczepień, sportu czy nawet kredytów bankowych.
Kanał nie został założony na potrzeby szerzenia związanej z Ukrainą propagandy. Istnieje od wielu miesięcy i wcześniej za jego pośrednictwem prowadzona była rekrutacja na rzecz promowania innych zagadnień. W tym szczepień na COVID-19 czy kibicowania rosyjskim sportowcom na olimpiadzie, ale też prywatnych firm bukmacherskich, firm udzielających pożyczki studenckie i innych.
Nie udało się ustalić jak dokładnie wyglądają rozliczenia finansowe pomiędzy anonimowym administratorem kanału a influencerami. Te prawdopodobnie mają indywidualny charakter, w zależności od danego influencera - świadczyć może o tym nierówne ich traktowanie w zależności od liczby posiadanych przez nich fanów. Wiadomo też, że to influencerzy dyktowali stawki, a administracja dopiero potem ewentualnie je negocjowała. Po wykryciu, że Vice węszy wokół kanału, ten został zamknięty.
Jaka kwota zadowoli rosyjskiego influencera do promowania ludobójstwa? Grosze...
Rosyjscy TikTokerzy, którzy - jak twierdzą - są przeciw wojnie i Putinowi estymują, że nie są to duże pieniądze. Otwarcie krytykują swoich kolegów i koleżanki po fachu (przykład krytyki powyżej), twierdząc, że sprzedali dusze za kromkę chleba. Nie jest to przy tym metafora.
Rosyjski TikToker, którego tożsamości Vice nie zdradza z uwagi na bezpieczeństwo tej osoby i któremu proponowano współpracę z propagandzistami Kremla, estymuje wycenę propagandowych postów na pomiędzy 2000 do 20 tys. rubli, w zależności od liczby fanów. Czyli od 70 zł do 700 zł za post, patrząc po dzisiejszym kursie wymiany.
Do zwerbowanych na Telegramie influencerów należeli, między innymi, Viktoriya Fomina (1,8 mln fanów na TikToku), Fentazi90 (1,2 mln fanów), Roldozzer (1,4 mln) i Kirill Felix (1,4 mln). Stawki jakie otrzymali, jak wyżej już było wspomniane, nie są znane. Wygląda jednak na to, że nadal są opłacani. Na wspomnianym telegramowym kanale pojawił się poradnik jak obchodzić nałożone przez operatorów sieci społecznościowych, ale też i rosyjskich dostawców internetowych, blokady uniemożliwiające postowanie na Instagramie i TikToku.
Telegram i TikTok odmówiły dziennikarzom Vice’a szerszej współpracy, nie udało się więc ustalić dalszych szczegółów - w tym tego, czy i gdzie istnieją inne kanały do komunikacji zatrudnionego prawdopodobnie przez Kreml pośrednika.