Alternatywy dla Spotify. Podobne aplikacje i nie tylko
"Jeden powód, przez który nie usunę Spotify, choć bardzo bym chciał" – napisał Łukasz Kotkowski. Mój tekst nie będzie polemiką, a raczej próbą pokazania, że świat poza Spotify jest możliwy - są podobne aplikacje i serwisy, ale mamy także inne alternatywy.
Co trzyma Łukasza przy Spotify? System rekomendacji. Algorytmy znają go na tyle dobrze, że są w stanie podrzucać utwory, które przypadną mu do gustu:
Ok, może gust muzyczny mam przedziwny i algorytmy Apple Music po prostu nie nadążają; to mieszanka klasycznego metalu, soundtracków z gier i filmów, alternatywnego prog-rock i sporej dozy muzyki niezależnej, zwłaszcza tzw. nerdcore’u. Tym niemniej Spotify jakoś sobie radzi z tym misz-maszem, regularnie podsuwając mi rzeczy, które naprawdę mają szansę mi się spodobać. I wcale nie mówię tu o playliście „odkryj w tym tygodniu”, ale całej otoczce – codziennych playlistach, polecanych albumach czy kompilacjach. I w tych „polecajkach” zwykle nie ma samych najnowszych, najbardziej gorących premier, lecz zawsze jest mieszanka nowości z klasyką, której mogę jeszcze nie znać, a wszystko to przeplatane utworami, które już znam i uwielbiam.
Łukasz, jak sam przyznał, jest dość specyficznym słuchaczem Spotify, więc mój mini-poradnik może nie być dla takich bardziej wymagających osób jak on. Natomiast nie da się ukryć, że polecanki Spotify to coś, co wielu od dawna chwali.
Zobacz także:
Trudno z tym rywalizować, tym bardziej że inne sposoby wymagają od nas zaangażowania. Spotify pod nos podkłada to, co może nam się podobać. To zresztą powód, dla którego podchodziłem ostrożnie do tego typu rekomendacji. W muzyce najbardziej lubię element zaskoczenia, wychodzenie ze strefy komfortu, szukanie nowych zjawisk i emocji. Algorytmom zaś zależy głównie na tym, żebym był bezpieczny w swojej bańce, nie dostał czegoś, co może mi nie zasmakować
Na dodatek istnieje ryzyko, że algorytmy podsuwają nie to, co ma szansę mi się spodobać, ale co powinno, bo firmie się to opłaca
Między bajki możemy włożyć historie o tym, że uliczny grajek z Porto Rico zostaje gwiazdą, bo odkryto go na platformie streamignowej. Takie historie się nie zdarzają. Ciekawe czemu, prawda?
Żyjemy w najlepszych i najgorszych czasach do odkrywania muzyki. Najlepszych, bo możemy czerpać ze studni bez dna. Najgorszych, bo tego jest tak dużo, że łatwo się poddać. Nie ma już muzycznych autorytetów. Prasa muzyczna praktycznie nie przetrwała (aczkolwiek dlatego też warto wspierać weteranów, jak świetne "Glissando"), a krytycy na Facebooku się nie przebili.
Zobacz również:
Może dlatego tym bardziej warto próbować szukać czegoś na własną rękę. Jest trudniej, ale satysfakcja i przyjemność jeszcze większa.
Bandcamp
Poszukiwania alternatyw dla Spotify zacznijmy od Bandcampa. Laurkę serwisowi już wystawiłem wcześniej, więc mówiąc w skrócie: to platforma do sprzedaży muzyki, zarówno w cyfrowej, jak i fizycznej wersji, z kasetami włącznie. Bandcamp na szczęście pozwala też posłuchać utworów przed zakupem.
W Bandcampie oprócz bogactwa i lepszych warunków niż u innych streamingowych graczy najlepsze jest to, że w rolę algorytmów wchodzą ludzie. Rzecz jasna znajdziemy tutaj tagi, które pozwolą odszukać interesujące nas rzeczy, są też polecanki przygotowywane przez redakcję serwisu. Nawiasem mówiąc, to bardzo ciekawe rzeczy – kto z was wiedział, że Chiny mają tak prężną scenę indie-popową z naprawdę sympatycznym podejściem do gitarowego grania? Ja nie wiedziałem, a dzięki takim rzeczom jeszcze bardziej cenię Bandcamp.
Bandcamp pozwala obserwować innych użytkowników. Społecznościowy aspekt jest moim zdaniem najlepszy. Jeśli nie macie czasu przeglądać bandcampowej tablicy, na której wyświetlane są nowości, to wystarczy ograniczyć się do mailowego podsumowania. Co jakiś czas na skrzynkę dostaję wiadomość, w której widzę, co moi internetowi znajomi z całego świata kupili. To fascynująca wędrówka, bo ludzie mają różne gusta. Może nas połączyć punkowy zespół, ale nową pasją będzie dajmy na to folk. Dzięki temu jestem w stanie odkryć rzeczy, o których pewnie bym się nie dowiedział, bo każdy ma swoją niszę, z której coś wyciąga na światło dzienne.
A najlepsze jest uczucie, kiedy ktoś kupi płytę, którą ty masz w kolekcji. Wówczas Bandcamp daje ci o tym znać. Za każdym razem czuję się jak muzyczny influencer, gdy mały zespół z Polski jest odkryty przez kogoś z zagranicy. Oczywiście moja rola jest w tym żadna – po prostu kupiłem kasetę – ale Bandcamp potrafi to docenić. Bo o to w tej zabawie chodzi, żebyśmy dzielili się tym, czego słuchamy.
Radio alternatywą dla Spotify?
Polecanie radia w 2022 może wydawać się dość dziwacznym pomysłem. Tym bardziej po aferze z radiową Trójką, kiedy okazało się, że lista przebojów to pic na wodę. Od dawna tajemnicą poliszynela było to, jak działają popularne stacje radiowe – zdarza się, że puszczają to, co chcą wypromować większe wytwórnie.
Chciałbym jednak polecić stacje radiowe małe, niezależne, działające lokalnie lub wyłącznie w sieci. Od dawna jestem fanem Radia Kapitał, które ze swoim bogactwem audycji – i przez to ogromnym archiwum – jest prawdziwą skarbnicą muzyki. Siłą, podobnie jak w przypadku profili na Bandcampie, są sami ludzie, autorzy, którzy prezentują wybrane przez siebie utwory.
Cenię też łódzkie studenckie radio Żak, które postanowiło sobie grać inaczej niż wszyscy i jest temu postanowieniu wierny. Trzyma też rękę na pulsie jeśli chodzi o lokalne wydarzenia, więc to dodatkowy plus: możemy słuchać muzyki również na żywo, dowiadując się o niej z radia. Ze studenckich warto też wspomnieć o Radiu Kampus - wprawdzie sam nie słucham, ale słyszę dużo pozytywnych głosów.
Ale radio cyfrowe pozwala nam posłuchać stacji studenckich w Stanach Zjednoczonych. Rozgłośni radiowych z Afryki czy Azji. Jeden klik i przenosimy się w inne miejsce na świecie.
Oczywiście ten proces jest pracochłonny. Nie zawsze znajdziemy pasującą nam audycję, nie zawsze trafimy na utwory, które nam się podobają. Ale to moim zdaniem najlepsza część tej zabawy. Mamy poczucie, że odkrywamy coś dla siebie, coś, co faktycznie przypadło nam do gustu. Nie mówiąc już o tym, że możemy stać się częścią większej społeczności, która bardzo często towarzyszy takim inicjatywom.
TikTok
Narzekasz na algorytmy, a teraz polecasz platformę, która opiera się właśnie na nich?!
Cóż poradzę - jest we mnie dużo sprzeczności. Ale w TikToku tak samo ważne jak to, co widzimy, jest to, kto to tworzy. Nie da się powiedzieć, co znajduje się na TikToku, bo tam jest wszystko. Są też ludzie polecający muzykę. Wprawdzie raczej nie będą to super popularne konta, ale jeśli polubicie kilka filmików traktujących o konkretnym gatunku/wykonawcy, to pewnie uda wam się też trafić na kogoś, kto poleca płyty czy wykonawców. A wtedy znowu można artystów pasujących do waszego gustu.
TikTok odgrywa też olbrzymią rolę w promowaniu utworów. Dotyczy to wprawdzie hitów, a konkretnie piosenek, które lada moment się nimi staną. Ich sukces bardzo często jest wynikiem tego, że stały się dźwiękowym tłem do filmowych trendów. Wprawdzie to trochę przeczy mojej filozofii poznawania muzyki, ale jeśli chcecie być krok przed wszystkimi, to TikTok się przyda.