13 000 lat temu Ziemia stanęła w ogniu. Wyniki najnowszych badań wskazały winnego
65 mln lat temu Ziemię trawiły pożary, które ostatecznie zakończyły trwającą ponad 160 mln lat erę dinozaurów. Jeżeli jednak wydaje się komuś, że potem to już był tylko spokój i cisza, to się mocno myli. Zaledwie trzynaście tysięcy lat temu o mały włos nie doszło do podobnej katastrofy. Ziemia ponownie zalała się ogniem.
Najnowsze badania geologiczne wskazują, że 13 000 lat temu Ziemia została zbombardowana fragmentami rozpadającej się komety, która stopniowo zbliżała się do Słońca. Badacze wskazują, że kometa mogła mieć nawet 100 km średnicy, więc gdyby sama uderzyła w Ziemię, z pewnością nikt dzisiaj nie pisałby tego artykułu, ani nie miałby go kto czytać.
Właśnie wtedy, gdy Ziemia wychodziła z epoki lodowcowej, zderzenie z fragmentami komety, do którego doszło około 12 800 lat temu sprawiło, że w ogniu stanęło nawet 10 proc. lądowej powierzchni Ziemi, czyli jakieś 10 mln km kw. lądu. Tak rozległe pożary, i powstałe w nich obłoki pyłu mogły wywołać nawet niewielką dodatkową epokę lodowcową, która ochłodziła Ziemię na kolejny tysiąc lat.
Skąd to wiadomo?
Zespół składający się z dwudziestu czterech naukowców przeanalizował próbki gruntu pobrane z ponad 170 miejsce na całym świecie. W toku badań sprawdzano charakterystykę rozkładu pyłków kwiatowych, które wskazują na masowe zniknięcie lasów sosnowych i zastąpienie ich topolami, które najczęściej pojawiają się jako pierwsze na pogorzeliskach.
Co więcej, sygnatury takich związków chemicznych jak dwutlenek węgla, amoniak czy azotany wskazują na to, że ponad 10 proc. lądów na Ziemi w tym okresie stało w ogniu.
Naukowcy podejrzewają, że opisywane przez nich wydarzenia mogły odpowiadać za okres zwany młodszym dryasem, który trwał od 10850 do 9700 r. p.n.e. i stanowi jak dotąd ostatni zimny okres ostatniego zlodowacenia. Teoria mówiąca, że za ten okres odpowiada uderzenie komety lub planetoidy pojawia się regularnie od 2007 roku. Obiekt, który miał wtedy uderzyć w Ziemię nazywa się kometą Clovis. Tak właśnie nazywała się północnoamerykańska kultura, która zniknęła w tym czasie z powierzchni Ziemi.
Zaraz, zaraz, gdzie jest reszta komety?
Naukowcy podejrzewają, że skoro na Ziemię dotarły jedynie fragmenty komety, to istnieje duża szansa na to, że pozostała część komety nadal krąży wokół Słońca po eliptycznej orbicie, wszak minęło dopiero 13 000 lat i szansa na to, że kometa uderzyła w inne ciało Układu Słonecznego, jest niewielka. Być może zatem zidentyfikowanie komety Clovis pozwoliłoby ostatecznie potwierdzić, czy faktycznie do zderzenia doszło. Poszukiwania trwają.