Android musi odejść. Zastąpi go Fuchsia OS. Jaki będzie nowy system? Co z aplikacjami? Wszystko, co o nim wiemy

O pracach nad systemem operacyjnym Fuchsia słyszymy od ponad pięciu lat lat, a na łamach Spider's Web opisywaliśmy go w… 2016 r. To jednak wcale nie oznacza, że następca Androida, nad którym od dawna pracuje Google, zdążył w tym czasie umrzeć śmiercią naturalną. Jest spora szansa na to, że Zielony Robot faktycznie trafi na śmietnik historii.

W ostatnim czasie o Fuchsia OS zrobiło się ponownie głośno za sprawą postu na Twitterze, który wywołał (zupełnie niepotrzebnie) lawinę spekulacji na temat porzucenia Androida przez Samsunga właśnie na rzecz nowego systemu rozwijanego przez Google'a. Fani koreańskich telefonów nie powinni się jednak obawiać. A dlaczego? Już wyjaśniam!

Na stronie internetowej tego projektu, czyli fuchsia.dev, można przeczytać, że "Fuchsia to otwartoźródłowa inicjatywa, która ma na celu stworzenie systemu operacyjnego klasy produkcyjnej skupiającego się na bezpieczeństwie, prostych aktualizacjach i wydajności". System operacyjny o nazwie Fuchsia OS ma być fundamentem dla deweloperów, którzy z jego pomocą "stworzą długowieczne produkty i doświadczenia na różnych urządzeniach".

Wybrał ją Google, a internauci zaczęli doszukiwać się w niej ukrytych znaczeń. Komunikat o połączenie różu i fioletu o treści Pink + Purple == Fuchsia (a new operating system) umieszczony na GitHubie w 2016 r. jest odczytywany jako odniesienie do Projektu Pink (nazwa kodowa systemu operacyjnego rozwijanego przez Apple'a i IBM) oraz Projektu Purple (nazwa kodowa iPhone'a).

Głównym prowodyrem całego zamieszania jest Google, ale z pewnością do pracy przy Fuchsia OS firma z Mountain View zaprzęgnie partnerów. Nie zdziwię się, jeśli więcej niż palce umoczy w nim Samsung, który już teraz pomaga twórcom Androida podczas prac nad wearOS, czyli Androidem w wersji na inteligentne zegarki. W tym celu koreańska firma porzuciła swojego Tizena w wersji na urządzenia z kategorii technologii obieralnej.

Krótka odpowiedź na to pytanie brzmi: tak. Nie warto jednak na niej poprzestawać, gdyż haczyk jest taki, iż Fuchsia OS jest dzisiaj dostępny jedynie na wybrane sprzęt z kategorii Smart Home od Google'a z linii Nest, a nie na smartfony. Oprócz tego twórcy testują nowy system na takich urządzeniach jak The Pixelbook, Acer Switch Alpha 12 i Intel NUC mini-PC. Oprócz tego Fuchsię można odpalić poprzez emulator.

Tego nie wiemy, ale sygnały, iż tak się stanie, dochodzą do nas od lat. Jak na razie jednak Google skupia się na urządzeniach z kategorii Internetu Rzeczy (Internet of Things, IoT).

Od lat się przebąkuje o tym, że Fuchsia OS, nowy system Google'a, zastąpi zarówno Androida, jak i Chrome OS-a, ale na razie jest za wcześnie, aby o tym mówić.

Android jest najpopularniejszym mobilnym systemem operacyjnym w świecie smartfonów, ale ze względu na pewne decyzje podjęte przez Google'a lata temu stał się dla firmy kulą u nogi. Fuchsia OS, która powstaje teraz od zera, pomogłaby firmie zostawić za sobą spór prawny z Oracle o Javę.

Nowy system operacyjny Google'a ma jądro Zircon rozwijane na zasadach open-source, które bazuje na Little Kernel. Android oraz Chrome OS w swoich trzewiach mają Linuksa.

Fuchsia OS powstaje w C++, ale interfejs pisany jest z wykorzystaniem Fluttera, czyli frameworku Google'a stworzonego z myślą o projektowaniu cross-platformowych aplikacji.

Jednym z największych problemów Androida jest jego fragmentacja, a producenci pomimo wielu obietnic nie potrafią zacząć dostarczać aktualizacji na czas. Fuchsia OS może to wreszcie zmienić (ale uwierzę w to, jak zobaczę).

Skoro rozwojem tego systemu zajmuje się Google, to można rozsądnie założyć, że tak.

Na to się właśnie zanosi i po prawdzie to nie wyobrażam sobie, by było inaczej.

Jestem przekonany, że tak - jeśli byłoby inaczej, to Google miałby spory problem wizerunkowy.

To dobre pytanie, bo obecnie nie wiemy, czy to będzie możliwe. Możliwe, że w Fuchsia OS Google będzie chciał odzyskać kontrolę nad wyglądem interfejsu smartfonów, ale producenci mogą stanąć tutaj okoniem.