TCL C825 z Mini LED, QLED i Android TV 11 - recenzja. Najbardziej opłacalny telewizor premium na rynku
TCL C825 nie jest najlepszym telewizorem LCD na rynku. Odbiornik nie zadowoli również fanów idealnego kontrastu matryc organicznych. Niewiele mu jednak brakuje. Dodatkowo cena jest naprawdę atrakcyjna.
TCL jako pierwszy wprowadził technikę Mini LED do swoich telewizorów. I choć konkurencja szybko nadrobiła zaległości, to pierwszeństwo mocno popłaciło. C825 jest, jak na swoją klasę, nieprzyzwoicie wręcz tani.
Na początku bieżącego roku niemal wszyscy kluczowi producenci telewizorów zaprezentowali pierwsze modele telewizorów LCD z podświetleniem Mini LED. Wszyscy poza TCL, który aż o rok wyprzedził konkurencję. Mini LED fundamentalnie w sposobie działania nie różni się od systemów podświetlenia LED. Nadal mamy tu LED-y rozświetlające generowane na matrycy LCD piksele, tyle że ich rozmiar jest znacznie mniejszy – a to oznacza, że owych diod można pod panelem umieścić więcej.
Im gęstsza sieć, tym więcej LED-ów – a więc tym mniejsze grupy pikseli, jakie rozświetlają. A to oznacza, że owym doświetleniem można precyzyjniej sterować dla każdego fragmentu ekranu. To z kolei oznacza, że na panelu LCD z Mini LED można uzyskać istotnie lepszy kontrast. Może nie tak dobry jak na matrycach OLED – gdzie każdy piksel świeci własnym światłem, więc kontrast ma parametr doskonały – ale potencjalnie niewiele gorszy.
TCL nie musiał jednak brylować w tym roku, bo już w ubiegłym miał w swojej ofercie telewizory Mini LED. Chiński producent już nie testuje na rynku nowości, a wprowadza kolejną generację produktu, mając przy tym dopracowany i przetestowany proces technologiczny. To ostatnie to szczególnie ważna uwaga.
Recenzowany tu TCL C825 z Mini LED jest bowiem do kupienia za 4800 zł w 55-calowej wersji i 5800 zł w 65-calowej. To ceny mocnego średniaka lub najsłabszego z wysokiej półki – a nie niemal najlepszego modelu w ofercie, z najnowszymi rozwiązaniami technicznymi, który ustępuje już tylko luksusowej serii X. To może wcale nie jest taki dobry, i ten Mini LED nic mu nie daje? Sprawdźmy.
TCL C825 QLED z Mini LED – z matrycą autorskiego projektu. Kontrast tak dobry, jak w matrycach OLED?
Panel w C925 został zaprojektowany i wyprodukowany przez China Star Optoelectronics Techology, która to należy do TCL-a. I, trzeba przyznać, robi duże wrażenie. Istotną cechą matryc OLED jest ich wspomniany kontrast. Typowy OLED TV nie gubi szczegółów nawet przy jasności 0,001 nitów aż do szczytowej jasności 700-1000 nitów, przy typowej pracy w jasności 150 nitów.
Jeżeli w ten sposób chcemy interpretować kontrast, do czego namawia nas TCL – to Chińczykom się udało. Panel CSOL również zachowuje szczegółowość przy najniższym możliwym poziomie doświetlenia, mając dużo wyższą jasność operacyjną i szczytową. Nie jest to przy tym wyczerpujące rozumienie pojęcia kontrastu (wrócimy do tego za chwilę), tym niemniej rozumiem, czemu w dokumentacji zwracano na to tak dużą uwagę. To świetny wynik. A na dodatek matryca ta w połączeniu z powłoką z nanokryształów (QLED) zapewnia 100-procentowe pokrycie przestrzeni barwnej DCI-P3. Czyli coś, z czym telewizory OLED nadal mają pewne problemy.
TCL twierdzi zatem, że C825 zapewnia równie wysoką dokładność w czerniach, co OLED. Ma też zapewniać takie same kąty widzenia, wyższą jasność, wyższy zakres dynamiczny i szerszą paletę barwną – przy zachowaniu dużo wyższej trwałości matrycy. Nie do końca się to udało, ale po kolei.
TCL C825 – jakość wykonania i dźwięk. To zdecydowanie telewizor klasy premium.
C825 nie jest najbardziej luksusowym modelem w ofercie TCL-a, jednak jego prezencji trudno cokolwiek zarzucić. No może poza faktem, że nie jest to najsmuklejszy telewizor na rynku. Ma jednak na to dobrą wymówkę: poza nowatorskim podświetleniem, C825 kryje w sobie całkiem niezły zestaw audio. Nie jest to oczywiście poziom porządnego soundbara, że o kolumnach czy kinie domowym nie wspomnę – jest jednak bardzo przyzwoicie. Znalazło się miejsce nawet na spory głośnik niskotonowy.
C825 będzie się jednak oglądać głównie od frontu. A ten powinien przypaść większości klientów do gustu. Bardzo smukła ramka wokół ekranu ma raptem 4 mm grubości i jest wykonana z metalu. Pewnie stoi też na swojej metalowej pojedynczej stopie, która jest bardzo prosta w instalacji.
Wspomniany system audio zapewnia bardzo dobre rezultaty dla mniej wybrednego odbiorcy. Brakuje głębi i przestrzeni cechującej dźwięk z typowych zewnętrznych systemów audio średniej klasy, można też zapomnieć o przekonującej iluzji dźwięku przestrzennego. Sprawdza się jednak przyzwoicie nawet w grach wideo czy filmach akcji, gdzie przyjemnie dudniące eksplozje i wystrzały w tle nie zagłuszają dialogów postaci na pierwszym planie. Raczej nie słuchałbym na tym dużo muzyki, a po czasie i tak szukałbym zewnętrznego soundbara. Dla tych, co nie chcą zagracać salonu czy szafki RTV, mam zdecydowanie dobre wieści: jak na system wbudowany, audio w C825 stoi na bardzo dobrym poziomie.
W kwestii złącz, również nikomu niczego nie powinno brakować. Jedno HDMI obsługuje dodatkowo HDMI-eARC, zaś dwa z czterech obsługują HDMI 2.1. Co oznacza, że nawet najnowsze konsole do gier czy kina domowe będą obsługiwane w pełni. Nie zabrakło oczywiście złącz kompozytowych, jack, wyjścia optycznego czy Ethernetu.
Mini LED i strefy wygaszania. Jednak nie do końca, jak OLED. TCL C825 jest świetny, choć nie tak, jak go reklamują.
Bardzo niska cena C825 ma swoje uzasadnienie. Przypominam wstęp tej recenzji, w której opisywałem zalety doświetlenia Mini LED. Jedną z nich jest możliwość stworzenia dużej liczby stref wygaszania. Otóż 55-calowa wersja C825 ma ich 128, 65-calowa 160. To nie jest wiele, przynajmniej jak na możliwości, jakie zapewnia Mini LED. To wręcz zaskakująco mało.
Relatywnie niewielka liczba stref wygaszania oznacza możliwość występowania poświat, tak zwanego efektu halo. Ilustrując przykładem, na ekranie wyświetlony jest biały napis na czarnym tle. Przy zbyt mało precyzyjnym doświetleniu wokół jasnych liter pojawia się szara poświata, zamiast zamierzonej czerni. TCL twierdzi jednak, że wprowadzona do jego telewizorów sztuczna inteligencja tak zarządza jasnością LED-ów, że za sprawą algorytmów ów efekt halo jest redukowany do minimum.
To półprawda. W sztucznych testach efekt halo niestety nadal się pojawia. C825 nie łamie praw fizyki i nie zmienia korpuskularno-falowej natury światła. Tyle że gdy mówimy o normalnym użytkowaniu telewizora, problem w zasadzie nie występuje. Technologia TCL-a nie wytrzymuje testu w formie serialu Wszechświat od BBC na Blu-ray UHD, który należał do treści testowych. Podziwianie pięknych animacji komputerowych wizualizujących cuda kosmosu będą wyglądać ani trochę lepiej, co na dobrym telewizorze LCD. W każdym innym materiale C825 sprawdzał się zaskakująco dobrze.
Efekty HDR są realistyczne i robią wrażenie, za sprawą teoretycznie maksymalnej jasności 4000 nitów (w praktyce nieosiągalna, szczególnie w Filmmaker Mode). Odzwierciedlenie kolorów jest niemal doskonałe, bardzo dobrze działa też odzwierciedlenie ruchu. Oglądanie filmów z dobrego źródła, takiego jak Apple TV czy filmy Blu-ray to absolutna przyjemność. To poziom bliski sztandarowca. Obraz momentami potrafi zachwycić, seans z C825 to zazwyczaj ogromna przyjemność. Choć kąty widzenia pozostawiają nieco do życzenia - osoba oglądająca treść i siedząca z boku telewizora będzie miała prawo narzekać na to, co widzi. Nie jest najlepiej, C825 wymaga, by widzowie siedzieli naprzeciw ekranu.
Nie mam też żadnych uwag do Trybu gry. Telewizor obsługuje 4K przy 120 Hz z nieodczuwalnym opóźnieniem sterowania. Obsługuje też mechanizm VRR, choć zabrakło (czepiam się) G-Sync i Dolby Vision dla gier (samo Dolby Vision jest obsługiwane).
Nieidealny C825. W czym poległ TCL?
C825 świetnie radzi sobie z kontrastem w mniej wymagających scenach, zapewniając przy tym świetne kolory i bardzo dobre odzwierciedlenie ruchu. Nie radzi sobie jednak znakomicie z najbardziej wymagającymi elementami obrazu: jasne malutkie punkciki gwiazd na czarnym niebie czy inne drobne jasne elementy na ciemnym tle nikną, bywają niemal niewidoczne. To efekt działania wspomnianych algorytmów. Jesteśmy niedaleko OLED-a, to jednak nadal nie to. Choć zwracam uwagę na pozostałe bardzo dobre parametry, wspomniane wyżej.
C825 pozbawiony jest też mechanizmów rekonstrukcji obrazu. Nowoczesne telewizory od wiodących producentów – w szczególności od Samsunga i Sony – przyzwyczaiły mnie do rewelacyjnie działających i opartych o SI algorytmów, które są odpowiedzialne za retusz poddanego kompresji obrazu. Czyli takiego, jaki jest strumieniowany z YouTube’a czy nawet Netflixa. C825 jest tu wierny oryginałowi aż do bólu – choć tu akurat przez to jest w tyle za konkurencją. Konkurencja potrafi bezbłędnie dorysowywać część brakujących pikseli bez artefaktów obrazu. TCL C825 nawet nie próbuje.
TCL C825 – funkcje smart TV. Android TV 11 bez Google TV, ale za to z kamerką.
C825 działa pod kontrolą najnowszej wersji Android TV, choć nadal wykorzystuje stary interfejs systemu. Nowy ma podobno trafić niebawem w ramach aktualizacji oprogramowania. Na dziś jednak telewizor wyświetla klasyczny pełnoekranowy ekran domowy, składający się z przypiętych przez użytkownika aplikacji i funkcji. C825 jest przy tym szybki i responsywny, niemal od razu reaguje na polecenia wydawane pilotem. Rozumie też polecenia głosowe – potrafi współpracować z Asystentem Google i Alexą.
Ciekawostką jest doczepiana opcjonalna (dołączona do zestawu) kamera. Jest wyposażona w mechaniczną zasłonę obiektywu, więc użytkownik może mieć pewność, że nikt za jej pomocą nie będzie go szpiegował. Kamerę wykorzystać można do dwóch celów. Po pierwsze, do sterowania interfejsem telewizora. Jest to jednak czynność wymagająca dość komicznego zachowania w formie wymachów ramionami – jestem przekonany, że pilot i asystent głosowy wystarczą. Kamerka przyda się jednak do wideopołączeń. Telefonowanie za pomocą Google Duo czy innego dostępnego na Android TV komunikatora to fajne doświadczenie – kamera obejmie dużą część salonu, fajnie też widzieć rozmówców na dużym ekranie.
TCL C825 przeszedł próbę ognia i polecam z całego serca. Ale nie, to nie jest coś jak OLED. Kto inny powinien obawiać się chińskiego producenta.
C825 to świetnie zaprojektowany telewizor… w kontekście swojej ceny. Błyskotliwie wręcz. W zamian za 5000-6000 zł (w zależności od rozmiaru) klient otrzymuje sprzęt, który ma nowoczesne oprogramowanie, elegancki wygląd, nietypowo dobry system audio i świetny obraz z doskonałymi kolorami, o wysokiej jasności, bardzo dobrym odwzorowaniem ruchu i dobrym, momentami znakomitym kontraście. Typowy OLED z niskiej półki jest o tysiąc złotych droższy. I… to by się zgadzało. OLED jest ciemniejszy, ma też nieco gorsze kolory, ale perfekcyjny kontrast w mojej ocenie wart jest tej dopłaty.
C825 jest więc rozsądnie wyceniony względem OLED-ów. Ale też zaczyna być nieprzyzwoicie konkurencyjny względem wiodących telewizorów innych producentów. Tylko najtańszy Mini LED od Samsunga potrafi rywalizować cenowo z TCL-em – gdzie Samsung stosuje matrycę ADS wpływającą negatywnie na kontrast, podczas gdy C825 zawiera matrycę VA.
TCL C825 to nie jest najlepszy telewizor LCD na rynku, nie zadowoli też fanów idealnego kontrastu matryc organicznych. Niewiele mu jednak brakuje, a biorąc pod uwagę, że 65-calowy model jest do kupienia za niecałe 5800 zł, to zamyka to dyskusję. Oszczędność finansowa jest znaczna, a jakość niezmiennie na bardzo wysokim poziomie.