Pierwszy Newton Room w Polsce otwarty. Byłem i widziałem szkołę przyszłości
Tam, gdzie w większości szkół są szatnie lub siłownie, w Łodzi powstała platforma do nowoczesnego nauczania. To właśnie stąd wyjdą przyszli piloci, inżynierowie, twórcy biopaliw czy eksperci od robotyki.
Prawdopodobnie nawet większość mieszkańców Łodzi nie wie, gdzie jest ulica Różyckiego. Niezbyt długa, za to idealnie wpisująca się w łódzki stereotyp, z kilkoma niezbyt zadbanymi kamienicami. Niby kilka minut od Piotrkowskiej, ale to ta mniej reprezentatywna część, niebędąca nawet deptakiem. Jedyny charakterystyczny punkt to co najwyżej plac Niepodległości z Górniakiem, dużym rynkiem, na który zjeżdżają się wszyscy starsi mieszkańcy z pobliskich osiedli. To właśnie w tej niezbyt atrakcyjnie wizualnej okolicy „tworzyć będzie się przyszłość miasta” – jak powiedział sam wiceprezydent Łodzi, Adam Pustelnik.
Na ul. Różyckiego znajduje się Publiczne Liceum Ogólnokształcące Politechniki Łódzkiej. Na pierwszy rzut oka budynek szkolny jak każdy inny. To jednak tutaj otwarto 43 na świecie, ale pierwszy w Polsce Newton Room – specjalną przestrzeń dla uczniów, zrealizowaną we współpracy pomiędzy firmami Boeing, First Scandinavia oraz Publicznym Liceum Ogólnokształcącym Politechniki Łódzkiej.
Byłem i zobaczyłem, jak kształcić się będą młodzi ludzie
– Powiem może kontrowersyjną rzecz – mówił na oficjalnym otwarciu prof. dr hab. inż. Krzysztof Jóźwik, rektor Politechniki Łódzkiej. – Współczesny system edukacji niszczy kreatywność, stawiając na utarte schematy. W nauce brakuje efektu „wow”. My ten efekt „wow” mamy, za sprawą pracowni Newton Room.
Pracownie Newton Room oferują praktyczną edukację w zakresie nauk ścisłych, technologii, inżynierii i matematyki (STEM). W Łodzi uczniowie będą kształcić się w ramach trzech modułów: lotnictwa, biopaliwa i robotyki. Wszystkie osadzone są w ogólnokrajowym programie nauczania, ale zamieniają teorię w praktykę.
W całkiem sporej sali ustawione są symulatory samolotowych kokpitów. Kilka stanowisk pozwala uczniom trenować latanie prawdziwym samolotem. Kiedy w 2019 roku powstał pierwszy polski Newtom Room „na próbę”, w trakcie trzytygodniowych testów „wylatano” 260 godzin. Samo miejsce odwiedziło 650 uczniów. Boeing już wiedział, że łódzka szkoła to idealne miejsce, aby zrealizować w niej ich naukowy projekt.
- Kiedy oprowadzaliśmy prezesa Boeinga na Europę po szkole, odwiedziliśmy jedną z klas. Okazało się, że jest w niej uczennica, która robiła licencję pilota. Tak go to zachwyciło, że być może przyczyniło się to do wybrania naszego miejsca – mówi mi dyrektor Publicznego Liceum Ogólnokształcącego Politechniki Łódzkiej, Tomasz P. Kozera.
Grzegorz Stanny, Software Engineering Manager w Boeingu dodaje, że Łódź to idealne miejsce z kilku powodów. To miasto akademickie, od lat przyciągające uczącą się młodzież. Znajduje się w centrum Polski i jest blisko Warszawy.
- Współpracujemy od 2019 roku. Zauważyliśmy duży entuzjazm i uznaliśmy, że Łódź ma duży potencjał – podsumowuje.
Liceum Ogólnokształcące Politechniki Łódzkiej okazało się świetnym partnerem do wprowadzenia koncepcji Newtona do Polski. W trakcie całego procesu byliśmy pod wrażeniem pełnych pasji i zaangażowania pracowników oraz nauczycieli. Jesteśmy szczęśliwi, że możemy współpracować z instytucją, która podziela nasze wartości zapewniając młodzieży wysoką jakość kształcenia w obszarze STEM - stwierdziła z kolei Alysia Tofflemire, Dyrektor Wykonawczy Newton Room GmbH, kontynentalnego biura FIRST Scandinavia w Europie.
Adam Pustelnik, wiceprezydent miasta, zauważa, że coraz więcej zagranicznych firm macha ręką na ulgi czy zwolnienia podatkowe. Interesują ich talenty – to, jak młodzi ludzie są kształceni i czego się uczą. Najwięksi już są w stanie oferować znacznie więcej niż w innych miejscach, by tylko pozyskać najzdolniejszych. Właśnie dlatego Newton Room jest szansą nie tylko dla zaangażowanych firm, ale i samego miasta. Może być prawdziwą kuźnią: przyszłych inżynierów, pilotów, specjalistów z dziedzin związanych ze STEM.
Tu będzie rodzić się przyszłość
- Patrząc na rozwój młodzieży wiem, że wymyślą to, co będzie funkcjonować w przyszłości – mówi mi Stanny. W sali Newton Room oko przyciągają oczywiście symulatory, ale innym ważnym modułem ma być wspomniana wcześniej robotyka czy biopaliwa. Dla Boeinga ekologiczne źródła energii są coraz ważniejsze, podobnie jak dla samej młodzieży, która zwraca większą uwagę na klimat.
Główną zaletą Newton Roomów jest właśnie to działanie w praktyce. Dyrektor szkoły wyjaśnia w rozmowie ze mną, że zajęcia to nie nudne wykłady – jak w typowej szkole, chciałoby się dodać – ale coś na kształt misji z gier.
– Mają konkretne zadania do wykonania. Na przykład muszą odszukać ludzi w akcji ratunkowej. Jedni siedzą za sterami, inni koordynują loty – mamy do czynienia z aranżacją określonej sytuacji – opisuje Tomasz P. Kozera.
Jeden z uczniów, który brał udział w zajęciach testowego Newton Roomu, wspomina, że kiedy już tymczasową pracownię zamknięto, brakowało tej możliwości zejścia i uczenia się „w praktyce”. Teraz sala zostaje na stałe, a korzystać będą mogli z niej nie tylko uczniowie liceum znajdującego się na ul. Różyckiego.
- Technicznie będzie to wyglądało tak, że umieszczony zostanie kalendarz z wolnymi terminami i szkoły z miasta czy województwa będą mogły same w prosty i intuicyjny sposób wybierać termin oraz moduł. Każdy z nich będzie dostosowany do wieku uczniów i ogólnokrajowego programu – wyjaśniał mi dyrektor.
Jedyny koszt to dojazd – żartował rektor Politechniki Łódzkiej.
Nauka poprzez… zabawę? Tak jakby
Pierwsze chwile z symulatorem są bardzo trudne, opowiada jedna z uczennic, która ma już „wylatanych” osiem godzin. Jako amator i fan gier pytam, czy samolot może się rozbić – byłaby to pierwsza rzecz, którą sam bym zrobił. Niestety albo stety symulator aż tak realistycznych doznań nie oferuje.
Chociaż za chwilę widzę, czym kończy się bardziej szalone podejście. Były już uczeń szkoły, obecnie student łódzkiej politechniki, który brał udział w zajęciach Newton Room przed dwoma laty, próbuje przelecieć pod mostem, jak ja w GTA. O ile nie zapomniał, jak się steruje, to ten manewr kończy się niepowodzeniem – nie ma wybuchów, po prostu symulacja się zatrzymuje. No cóż – to narzędzie do nauki, a nie zabawy.
Mimo wszystko zazdroszczę jednak młodzieży, która wejdzie tutaj pierwszy raz i będzie miała okazję uczyć się na tych symulatorach. Grzegorz Stanny zauważa, że dopiero kiedy ma się okazję „dotknąć” elementów związanych z lotnictwem, rodzi się prawdziwa pasja. Podobnie twierdzi dyrektor szkoły.
- Młodzi ludzie bardzo często już wcześniej wiedzą, co chcą w życiu robić. Zadaniem szkoły jest dalsza inspiracja, pokazywanie nowinek – stwierdza Tomasz P. Kozera.
Idea Newton Roomów zapoczątkowana została w 2018. Na razie jest więc za wcześnie, by stwierdzić, czy uczniowie, którzy w nich się uczyli, znajdują zatrudnienie w branżach związanych z lotnictwem czy robotyką. Ale w Boeingu już podkreślają, że wiele przyszłych pracowników poznaje się właśnie na uczelniach wyższych.
- Jestem pewien, że za kilka lat zatrudnię kogoś, kto tutaj będzie siedział – mówi w rozmowie ze mną Grzegorz Stenny z Boeinga.
Polska szkoła się zmienia. Nie zawsze tak, jak sami byśmy tego chcieli. Odwiedzając jednak salę Newton Room autentycznie zazdrościłem młodym, że „za moich czasów” tak nie było. Słysząc entuzjazm nauczycieli i samych uczniów naprawdę uwierzyłem w to, że powstało miejsce, które zmieni podejście do nauki. I być może będzie inspiracją dla kolejnych miast i firm, aby zakładały w swoich szkołach podobne pracownie.
W Łodzi Newton Room już inspiruje. Dyrektor liceum nie wyklucza, że jeśli tylko zainteresowanie będzie, pomyślą o otwarciu klasy poświęconej lotnictwu. Bardzo szybko dodaje, że zainteresowanie na pewno będzie. Z kolei przedstawiciele miasta pół żartem, pół serio zagadywali osoby z Boeinga: to kiedy jakieś większe centrum w naszym mieście? Póki co to tylko plany, ale nawet to pokazuje, do czego przyczynić może się inwestycja w młodzież.