Z centrum Drogi Mlecznej dobiega tajemniczy sygnał. Nie przypomina żadnego znanego obiektu kosmicznego
Astronomowie od ubiegłego roku obserwują tajemniczy, nieregularnie pojawiający się sygnał radiowy z centrum Drogi Mlecznej. Jak na razie wydaje się, że jego źródłem musi być jakiś nowy rodzaj obiektów kosmicznych. Nic znanego nauce nie powinno emitować takiego sygnału.

Centrum Drogi Mlecznej wysyła tajemniczy sygnał. Astronomowie obserwujący ten rejon naszej galaktyki od dwóch lat obserwują pojawiający się i znikający sygnał radiowy, którego źródła wciąż nie udało się ustalić.
Tajemniczy sygnał z centrum Drogi Mlecznej
Spoglądając w niebo za pomocą teleskopów, radioteleskopów oraz innych instrumentów odbiorczych naukowcy bezustannie odbierają sygnały będące pozostałościami po różnych zdarzeniach, do których dochodziło i dochodzi we wszechświecie bez liku. A to eksploduje starzejąca się gwiazda, a to zderzą się dwie gwiazdy neutronowe, a to czarna dziura rozerwie obiekt, który za bardzo się do niej zbliży. Raz na jakiś czas jednak trafia się obiekt, którego nikt - przynajmniej na początku - nie jest w stanie wyjaśnić.
Właśnie takim obiektem musi być źródło sygnału zarejestrowanego przez radioteleskop ASKAP. Mowa o sygnale o chwytliwej nazwie ASKAP J173608.2-321635. Jak przyznają astronomowie, sygnału z centrum Drogi Mlecznej jak na razie nie udało się zakwalifikować do żadnej znanej kategorii obiektów kosmicznych. Możliwe zatem, że mamy do czynienia z obiektem należącym do zupełnie nowej, nieznanej jeszcze klasy obiektów kosmicznych.
Sygnał Wow 2?
Nie wiadomo. W przeciwieństwie do słynnego sygnału Wow! zarejestrowanego 15 sierpnia 1977 r. tutaj mamy sygnał, który bezustannie wraca na niebo i astronomowie mogą oglądać wielokrotnie nigdy nie wiedząc kiedy się pojawi i jak długo będzie trwał. Naukowcy zwracają uwagę, że jedną z bardziej nietypowych cech sygnału jest jego bardzo wysoka polaryzacja. Oznacza to, że fala świetlna wibruje jedynie w jednej płaszczyźnie, przy czym sama płaszczyzna stopniowo się zmienia.
Przy pierwszej identyfikacji naukowcy podejrzewali, że sygnał emitowany jest przez pulsar, niezwykle gęstą pozostałość po eksplozji supernowej. Problem jednak w tym, że sygnał różni się od typowego pulsara. Co więcej, sygnał zdaje się pojawiać całkowicie losowo, a obiekt rotujący raczej powinien emitować regularne impulsy.
Po tym jak w 2020 roku sygnał został zarejestrowany sześciokrotnie, naukowcy postanowili sprawdzić, czy w miejscu, z którego zdaje się on do nas docierać, znajduje się jakiś obiekt widzialny w zakresie optycznym. Teleskopy jednak nic nie znalazły.
Z czasem z pomocą przyszedł radioteleskop MeerKAT stojący w Afryce. Astronomowie co kilka tygodni kierowali teleskop na źródło i nasłuchiwali przez 15 minut. W końcu sygnał powrócił. Problem jednak w tym, że zniknął już po jednym dniu, choć wcześniej pozostawał na niebie przez całe tygodnie. Można zatem powiedzieć, że nie ma tutaj żadnej regularności: sygnały są i krótkie i długie, tak samo jak i odstępy między nimi. Między minimum a maksimum intensywność sygnału wzrasta lub spada nawet stokrotnie.
Tak czy inaczej, jak na razie nie udało się ustalić, co odpowiada za ten nietypowy sygnał. Astronomowie jednak optymistycznie patrzą w przyszłość. W ciągu kilku najbliższych lat do służby wejdzie potężny radioteleskop Square Kilometre Array (SKA), który każdego dnia będzie robił niezwykle dokładne mapy nieba. Naukowcy są przekonani, że pozwoli on z czasem wyjaśnić zagadkę tego, jak i innych nietypowych przejściowych sygnałów rejestrowanych w pobliżu centrum Drogi Mlecznej.
Do tego czasu pozostaje nam najmniej prawdopodobna i najciekawsza hipoteza na świecie…
