Kamery w Uberach skierowane na twarz pasażera? Spokojnie, chodzi tylko o pieniądze
Czujesz niepokój na myśl o kamerach w Uberze? Spokojnie, nikt nie chce podglądać, czy na siedzeniu pasażera dłubiesz w nosie. Chodzi tu „tylko” o lepsze reklamy wyświetlane podczas jazdy.
Cicha inwigilacja na masową skalę w sieci nie robi na nas większego wrażenia, ale na widok kamer monitorujących każdy nasz ruch nadal podnosimy w zdumieniu brew. Pomysł, aby montować obiektywy w autach Ubera et consortes, może rodzić słuszne wątpliwości — nie chcielibyśmy, aby każdy nasz kurs był rejestrowany, bo wystarczy, że firmy znają miejsca startu i końca trasy.
Fakt, iż w autach mogłyby być montowane kamery, może oczywiście niepokoić — ale okazuje się, że firma, która chce takowe kierowcom przekazać, wcale nie jest zainteresowana tym, jak wygląda nasza facjata podczas jazdy, ani nie myśli w ich kontekście o bezpieczeństwie kierowców i pasażerów. A o co w takim razie chodzi? Stare porzekadło ma tu zastosowanie, a sprawa jest jasna: o pieniądze.
A konkretnie chodzi o nawet 350 dolarów dla kierowcy z reklam wyświetlanych na tabletach podczas jazdy taksówką, Uberem, Boltem itp.
Sprytny plan firmy Alfi zakłada, że w samochodach pojawią się tablety wyposażone w kamery, które będą w trakcie jazdy monitorowały klientów. Nie chodzi jednak o to, by np. używać treści nagrań podczas sporu kierowcy z pasażerem. Zamiast tego obiektywy przechwycą twarz użytkownika, aby lepiej dopasować do reklamy wyświetlane na wypożyczanym bez opłat tablecie umieszczonym na zagłówku przedniego siedzenia.
Sztuczna inteligencja na podstawie obrazu z kamery wykoncypuje sobie, z kim ma właśnie do czynienia. Algorytmy określą płeć i wiek pasażera, a na podstawie tych danych dobiorą komunikaty reklamowe; o tym, by w fotelach montowane były małe paralizatory parzące klienta w tyłek, jeśli tylko odwróci wzrok od ekranu, nie ma na razie mowy (ale jestem przekonany, że firma już nad nimi pracuje).
Odkładając jednak żarty na bok, rozwiązanie firmy Alfi jest ciekawe, bo zapewni reklamodawcom informacje zwrotne na temat ich kreacji.
Czytając o tym pomyśle, od razu zacząłem się zastanawiać, czy to nie jest przerost formy nad treścią. Przewoźnicy korzystający z aplikacji już teraz wiedzą, kim są pasażerowie. Ta cała sztuczna inteligencja bardzo często jest z kolei słowem-wytrychem na inwestorów i na pierwszy rzut oka wydawała się zbędnym ogniwem w tym całym projekcie — ale tak w tym konkretnym przypadku nie jest.
Alfi na rozpoznaniu płci i wieku pasażera dopiero zaczyna swoją pracę. Obiektywy skierowane w stronę pasażerów sprawdzą, jaka była reakcja danej osoby na komunikat reklamowy i np. ile na nią patrzył. Dla producentów i usługodawców informacje o zaangażowaniu mogą być bezcenną wiedzą (o ile tylko pasażerowie nie zaczną zaklejać obiektywów w tabletach gumami do żucia).
Pierwsze testy nowego rozwiązania Alfi są właśnie prowadzone na Florydzie, gdzie tablety zamontowało już 500 kierowców, a firma zakłada, że do końca roku wypożyczy nawet 150 tys. tych urządzeń. Sprzęt montowany w autach przewoźników takich jak Uber czy Lyft to w dodatku tylko wycinek oferty. Powstały w 2018 r. startup proponuje, by ekrany analizujące reakcje klientów montować również na lotniskach, w hotelach itp.